Wersja audio
Baśń XXI wieku”, „ Dzieci z Bullerbyn dla dorosłych”, „książka otulająca niczym ciepły kocyk w zimowy wieczór”, „absolutnie czarująca, ciepła i ludzka” – to tylko niektóre opinie recenzentów i czytelników książki Mariany Leky Sen o okapi (przeł. Agnieszka Walczy, Wydawnictwo Otwarte). Polskie wydanie powieści o małej wiosce w Westerwaldzie i jej mieszkańcach wzbudziło wśród czytelników wiele pozytywnych emocji (średnia ocen na portalu Lubimyczytać.pl wyniosła 7,4, a udział w głosowaniu wzięły 18 434 osoby, magazyn „Książki” uznał powieść za jedną z najlepszych pozycji wydanych w Polsce w 2021 roku).
O Śnie pisali najbardziej znani polscy recenzenci, jak Michał Nogaś („Gazeta Wyborcza”, „Książki. Magazyn do czytania”) czy Wojciech Szot (blog Zdaniem Szota ). Powstały na jego temat podcasty (Łukasz Wojtusik i Marcin Wilk opowiadali o książce w podcaście Niemiecka do kwadratu ), autorka była zapraszana na spotkania, udzieliła polskiej prasie wywiadów (na przykład w „Wysokich Obcasach”, „Charakterach”).
Sen o okapi to powieść skrojona na miarę bestsellera. Leky w lekki, zabawny sposób napisała uniwersalną baśń, językiem, który nie ma nic wspólnego z brutalnością baśni braci Grimm. Świat przedstawiony urzeka, jest magiczny, związki ludzi tworzących małą społeczność i otaczającą ich naturę są silne, często wzruszające, smutne. Ale i tak zdaniem niektórych sukces Snu w Polsce był zaskoczeniem. Bo Polacy, rzekomo, nie lubią niemieckiej literatury.
– Współczesna literatura niemiecka, szczególnie literatura piękna, oprócz wyjątków takich jak powieści Nino Haratischwili, Gruzinki, która wychowała się w Niemczech i jest autorką bestsellerowej sagi Ósme życie (dla Brilki) , czy kryminały Charlotte Link, niemieckiej pisarki, która wydała na świecie ponad 30 milionów książek, sprzedaje się w Polsce bardzo słabo – opowiada mi Zofia Kotecka, ekspertka do spraw promocji książek. Czy na pewno? Co to znaczy „słabo”? Może Polacy po prostu nie znają najnowszej niemieckiej literatury ? A jeśli nie znają, to dlaczego? Czy to prawda, że mają wobec niej uprzedzenia?
Przekład w Polsce. Dlaczego królują Anglicy?
W Polsce wydawcy mają obowiązek wysłać dwa egzemplarze każdej publikacji do Biblioteki Narodowej (BN). Dzięki temu wiadomo, ile książek opublikowano w danym roku. W 2022 roku polscy wydawcy przekazali do BN 32 408 książek (dla porównania w Wielkiej Brytanii w 2021 roku wydano 167 267, a w Niemczech 71 640 tytułów), o 2017 tytułów więcej niż w 2020 roku, ale o 1549 mniej niż w roku 2021.
Sprzedaży książek z pewnością nie sprzyjały pandemia, inwazja Rosji na Ukrainę czy inflacja. W Polsce 22 procent wszystkich wydanych rok temu książek stanowią przekłady z innych języków. Dla porównania w Niemczech około 12 procent wydanych pozycji to tłumaczenia.
Przeglądając „Ruch Wydawniczy w Liczbach”, wydawany corocznie przez Bibliotekę Narodową, zauważymy, że od 2014 roku czołówka rankingu języków, z jakich tłumaczy się książki na polski, raczej się nie zmienia, szczególnie jeśli chodzi o trzy pierwsze miejsca. W ubiegłym roku literaturę tłumaczono przede wszystkim z angielskiego (61 procent przekładów), francuskiego (10 procent), niemieckiego (6 procent), japońskiego (5 …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Wydano z finansowym wsparciem Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Więcej tekstów z cyklu Wokół książek przeczytasz tutaj: magazynpismo.pl/kultura/wokolksiazek