
»Pobierz okładkę sierpniowego wydania „Pisma”«
Na okładce chciałem ukazać dwa światy: kibiców, którzy są targani emocjami, oraz sportowców zmagających się nie tylko z własnymi ograniczeniami i rywalami, lecz także z presją biznesu, mediów i oczekiwań. Chciałem podkreślić ich samotność w świecie, który wymaga nieustannego sukcesu i rozwoju.
Zastanawiam się, czy relację kibic–sportowiec można odnieść do codziennych relacji międzyludzkich. Często mówi się, że sport pozwala bezpiecznie rozładować agresję i potrzebę rywalizacji. Tymczasem coraz częściej wydaje się, że zamiast łączyć, sport pogłębia podziały i staje się kolejnym polem społecznej polaryzacji.
Czy potrafimy jeszcze kibicować z szacunkiem, bez przemocy i wojennej retoryki?
Artur Blusiewicz
Od redakcji
Z perspektywy zwycięstwa odniesionego niedawno na Wimbledonie łatwo zapomnieć, że zaledwie kilka tygodni temu atmosfera panująca wokół najlepszej polskiej tenisistki przypominała istne gradobicie. Wystarczyło kilka przegranych meczów, by ze strony internautów i dziennikarzy padły stwierdzenia, że zaledwie 24-letnia Iga Świątek właśnie się „skończyła” (a i opinie te i tak należy zaliczyć do bardziej wyważonych). Łatwiej więc może pamiętać o tej niepokojącej dynamice w przestrzeni publicznej, odnosząc się do hejtu, który ostatnio wylał się na najlepszego polskiego napastnika wraz z ogłoszeniem przez niego, że zawiesza grę w polskiej reprezentacji piłki nożnej. Memy o tym, że z pozycji najważniejszego polskiego sportowca Roberta Lewandowskiego zdetronizowała „gówniara z paletką”, krążą jednak po sieci od dawna. I od dawna nasuwają pytanie o to, skąd bierze się tak potężny napór negatywnych emocji kierowanych wobec największych sportowych idoli.
Przeraża i jednocześnie w dziwny sposób ciekawi mnie ten irracjonalny spektakl oparty na deprecjonowaniu, pouczaniu i kpieniu. Jak to się stało, że tak łatwo przychodzi nam wyśmiewanie wybitnych sportowców, choć nawet w gorszych sezonach odnoszą sukcesy niedostępne większości z nas? Jakie braki próbujemy sobie w ten sposób zrekompensować? I co ta dynamika kibicowskiej hipokryzji mówi o samych kibicach i okolicznościach, w jakich śledzą sportowe rozgrywki? Nad tymi pytaniami, poruszona okołosportowym hejtem, pochylam się w najnowszym numerze „Pisma”.
Michał Szczęch postanowił z kolei jak zawsze użyć uważności i empatii tam, gdzie przeważnie najbardziej jej brakuje. Tak powstał przerażający reportaż o przemocy domowej wobec (często bezradnych) osób starszych, będący jednocześnie budującą opowieścią o tym, że sąsiedzka nieobojętność nierzadko ratuje życie. Małgorzata Idem zaś swoją empatią i uważnością sięgnęła w przeszłość, przynosząc HERstorię włókniarek z bielskiego okręgu przemysłowego w duchu odkopywania losów naszych babek i prababek.
Przede wszystkim jednak ruszyliśmy w świat. Mirek Wlekły pojechał do Amazonii sprawdzić, czy w Brazylii pod przywództwem Luli udało się rozwiązać stare dylematy dotyczące ochrony tamtejszej przyrody. Andrea Agostini przywiozła nam poruszające zdjęcia z Mozambiku, który doświadcza kryzysu wodnego. A Gideon Lewis-Kraus z „New Yorkera” przyjrzał się przyszłości Korei w perspektywie coraz większego spadku demograficznego w tym kraju.
Do tego w sierpniowym „Piśmie” jak zawsze proza, poezja, obrazy i felietony. Polecające się do przetwarzania w hamaku, na plaży, w pociągu lub przynajmniej przy otwartym na oścież balkonie.
Redaktorka prowadząca