Posłuchaj podcastu:
Uczestnicy spotkania rozmawiali nie tylko na temat prawdy w mediach i powinnościach dziennikarzy. Skąd wiemy to, co wiemy? Czy prawda w tak spolaryzowanym społeczeństwie jest jeszcze komukolwiek potrzebna? Czy dziennikarz powinien się dostosowywać do przekonań swoich odbiorców czy też ma ich wybijać ze strefy komfortu? Na te pytania próbowali odpowiedzieć nasi goście. Oprócz Jarosława Gugały, dziennikarza Polsatu i komentatora TOK FM, w rozmowie wzięli udział: Magdalena Kicińska, redaktorka naczelna miesięcznika Pismo. Magazyn opinii i Rafał Madajczak, twórca Aszdziennika, rozrywkowo-satyrycznego serwisu, który publikuje zmyślone teksty. Debatę poprowadziła Karolina Głowacka z TOK FM.
– Z dziennikarskich ideałów od prawdy bliższa jest mi rzetelność – przekonywał Rafał Madajczak. I zaraz dodawał: – W Aszdzienniku kłamiemy, używamy satyry, fejk newsów po to, by przekazać pewne ważne rzeczy. Walczymy o sprawy równości, np. równości płci. Walczymy też z odruchami stadnymi, także po naszej, liberalnej stronie – tłumaczył.
Codziennie wieszcząc koniec świata, biadoląc o tym, że Polacy są do bani, bo nie szczepią, nie czytają, stracimy odbiorców.
Jego zdaniem czytelnika nie należy jednak zbyt często wybijać ze strefy komfortu. – To jest jak z balansowaniem na desce surfingowej, łatwo z niej zlecieć. Ludzie źle reagują na wybicie ze swojej bańki, czyli to, co się kiedyś nazywało dysonansem poznawczym. Codziennie wieszcząc koniec świata, biadoląc o tym, że Polacy są do bani, bo nie szczepią, nie czytają, stracimy odbiorców – przekonywał Madajczak.
Gugała zwracał z kolei uwagę na to, że zadaniem mediów jest przekazywanie prawdy, bez względu na koszty. Jednak wybijanie ze strefy komfortu nie powinno być celem samym w sobie. – Nie chodzi o to, żeby bulwersując czytelników nabijać sobie kabzę, ale o to, by przekazywać ważne informacje.
Gugała przyznał, że nie jest mu na rękę łączenie funkcji publicysty i dziennikarza informacyjnego. – Jak robisz w newsach, to nie komentujesz, nie uczestniczysz w dyskusjach politycznych. Ale u nas ta zasada nigdy nie została wprowadzona. Aby ją wprowadzić, powinniśmy mieć takie pragnienie od ludzi – tłumaczył.
Na jego słowa zareagowała Magdalena Kicińska: – Rozmywanie odpowiedzialności za to, jak wyglądają media, bardzo mnie wkurza. To nie jest coś, co „jakoś się zrobiło”, nagle i samo. Sam powiedziałeś, że wyście przyszli do mediów z ideałami i mieliście szanse, której my nie mieliśmy, ze wszystkimi jej plusami i minusami, tworzyć te media. Takimi je więc właśnie sami stworzyliście. Przepraszam, że to powiem, ale chyba nikt ci pistoletu do głowy nie przystawiał, gdy decydowałeś o tym, by wystąpić w jednej i drugiej roli? – pytała redaktorka naczelna Pisma.
Gugała wyjaśniał, że swoją rolę komentatora, rozumie jako możliwość pełniejszego poinformowania odbiorcy. – To po prostu inna forma przekazywania informacji. Ja, jako komentator nie mam wcześniej ustalonych reguł czy poglądów, które będę sprzedawał. Staram się maksymalizować to, co w mediach jest dla mnie najważniejsze, czyli dążenie do prawdy.
Ważnym wątkiem rozmowy był nie tylko spór pokoleniowy, ale też kwestie finansowe, uczestnicy debaty wspominali zarówno o trudnej sytuacji mediów jako branży, jak i pauperyzacji samych dziennikarzy.
– Największe polskie koncerny, grupy medialne, zostały stworzone przez osoby, których nie można nazwać przegranymi transformacji i to oni ustanowili warunki, w ramach których czy Karolina, czy ja, zaczynając pracę w dziennikarstwie, nie mogłyśmy marzyć o podstawach niezbędnych do wykonywania pracy: mieć za co pojechać w delegację, czy dostać za napisany tekst pieniądze w terminie, o etacie można było marzyć – tłumaczyła Kicińska.
Za dewaluację prasy i pracy dziennikarzy oskarżono nowe media, które dążą do maksymalizacji klików poprzez serwowanie swoim czytelnikom coraz większej liczby słabej jakości materiałów. W tym nierzadko pełnym też nieprawdziwych informacji zalewie komunikatów odbiorca ma prawo się zgubić. – Mamy masę ludzi, którzy nie wiedzą skąd się biorą informacje, oraz – stawiam tezę – młodzi dziennikarze, tak zwani mediaworkerzy, którzy bardzo szybko dostali możliwość publikowania, ale nie mieli żadnego czeladnictwa, również są w grupie osób, które nie do końca wiedzą, które źródło jest wiarygodne, a które nie. Walka o społeczeństwo świadome, które nie da się zmanipulować, to jest to, czym powinniśmy się zajmować. Ale w jaki sposób to robić? – pytała Karolina Głowacka.
Gugała twierdził, że odpowiedzią na to są media publiczne albo inicjatywy takie jak Pismo. – Media publiczne powinny stać na straży prawdy, ale i pięknej polszczyzny, świadomości historycznej i społecznej. My jako społeczeństwo zgodziliśmy się na to, by obecnie media publiczne były li tylko instrumentem propagandy albo źródłem pieniędzy dla zaprzyjaźnionych producentów, bliskim władzy.
W dyskusji nie zabrakło też pozytywnych głosów. – Nie będę się wypierał, że to wina portali i serwisów, w których też pracowałem, że wyedukowały młode, uczące się czytać media pokolenia, że wszystko jest za darmo, ale idzie ku dobremu. Outriders, start-up medialny, w tydzień zebrał od ludzi ponad osiemdziesiąt tysięcy złotych. Tomasz Sekielski na swój dziennikarski, filmowy dokument pięćset tysięcy. „Gazeta Wyborcza” ma sto siedemdziesiąt tysięcy subskrybentów, ponoć płacących. Nawet w u nas w Natemat pojawiła się refleksja, że powinniśmy edukować swoich czytelników, że za dobre treści warto płacić – tłumaczył Madajczak.
Posłuchaj całej debaty:
Rozmowa została nagrana w czasie wieczornej debaty zorganizowanej 3 kwietnia w Przestrzeni from Facebook w Warszawie. Partnerem Premiery Pisma jest kancelaria CMS.
Kolejna debata odbędzie się 8 maja i będzie poświęcona kwestiom duchowości: Trudno nie wierzyć w nic. Gdzie szukać oparcia we współczesnym świecie? – to temat dyskusji. W ciągu najbliższych kilku dni otwarta zostanie rejestracja na to wydarzenie.
Premiera Pisma to cykl wyjątkowych rozmów o ważnych sprawach. Spotkania będą odbywały się co miesiąc, w dniu premiery miesięcznika. Uczestnikami Premier będą autorzy, eksperci, ludzie mediów, a przede wszystkim czytelnicy Pisma. Udział jest darmowy, ale obowiązuje rejestracja, a liczba miejsc jest ograniczona.