Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Read and listen without limits. Log in or take advantage of our offer

Reportaż

Polska starość jest samotna

Opowiadają, że kiedyś była ławka przed blokiem i żyła sąsiadka. Teraz nie ma ani sąsiadki, ani ławki.
rysunek JOANNA STRUTYŃSKA
POSŁUCHAJ

Zmęczone, smutne oczy. Granatowy sweter w wąskie paski, zielona kamizelka. Chodzi po domu, podpierając się laską i lekko kołysząc na boki. Przynosi dwa albumy ze zdjęciami. W jednym życie, w drugim śmierć. Śluby i pogrzeby. Roześmiani weselnicy i bladzi nieboszczycy. Bohaterowie – często ci sami – przenoszą się zza stołów do trumien. Nadia jest gotowa: – Dosyć już dla mnie życia. 

Ma 83 lata. Mówi z miękkim wschodnim zaśpiewem. Nieufna, może zawstydzona, trochę niedosłyszy. Odpowiada krótko, szybko milknie. Mieszka w Gródku, dużej podlaskiej wsi, 19 kilometrów od granicy z Białorusią, w gminie, gdzie prawie 10 procent ludności to Białorusini. Krząta się przy kaflowym piecu w kuchni drewnianego, parterowego domu bez łazienki.

Żałoby nie dają wytchnienia. Mąż zmarł niecałe półtora roku temu. Brat kilka miesięcy wcześniej. Na grobie męża dodała swoje imię i zdjęcie. No bo kto to zrobi później? Z czterech braci został jeden, mieszka w domu pomocy społecznej gdzieś za Bielskiem, nie wie dokładnie gdzie. Już do niego nie pojedzie. Nogi bolą. Myśli, że to przez kalosze, w których podczas mrozów chodziła za młodu – innych butów na zimę nie miała. Jeszcze ma bratanka i trzy bratanice, ale ta, która mieszka na miejscu, opiekuje się leżącą matką. Wszyscy zajęci swoimi rodzinami i swoim życiem. Czasem zagląda jedna bratanica, ale niezbyt często, bo mieszka 40 kilometrów od Gródka.

Nadia urodziła się w 1942 roku w Wiejkach, maleńkiej wiosce oddalonej 11 kilometrów od Gródka. W 1945 roku całą rodziną przenieśli się do tej większej miejscowości. Dlaczego?

– Takie były czasy – mówi. – A jak to tam było, to nie mam pamięci. Gdyby było dobrze, toby nie uciekli.

Skończyła siedem klas szkoły powszechnej. Dalej się nie uczyła. Na rowerze dojeżdżała do gospodarstwa, które zostało w rodzinnej wsi. Pracowała w domu i polu. W jednej chałupie mieszkało osiem osób: pięcioro dzieci, rodzice i siostra mamy. W piątkę spali w jednym łóżku. Pole w Wiejkach w końcu sprzedali, w Gródku hodowali krowy, świnie, kury. Od 1961 roku przez trzydzieści jeden lat Nadia pracowała jako szwaczka w Zakładzie Przemysłu Dziewiarskiego „Karo”. Szyła bieliznę: koszulki, kalesony, koszule nocne. Męża poznała w Gródku. Jak? 

– A długo to poznać? Tak trzeba było. Od swojego nie uciekniesz. 

– Przeznaczenia? 

– Tak. Tak u nas mówią.

Wyszła za mąż w 1977 roku. Przeżyli razem 47 lat. 

– Różnie było. Młodzi to się rozstają, a starzy milczą. Na przyjemności brakowało czasu. Matka dużo chorowała, gdy miała 77 lat złamała biodro, pięć lat leżała. 

– Ja rano wstawała, czwarta godzina. W piecu paliła, póki do roboty iść. Drewno trzeba nieść. Pieluszek nie było, szmaty się prało. To pranie najgorsze.

Kiedyś w domu było tłumnie i gwarno. Przyjeżdżali ludzie na targ z okolicznych wiosek i wpadali w odwiedziny. Już nie przychodzą. Starzy umarli, młodzi wyjechali do miasta. Teraz słychać głównie telewizor. Ubiegłego lata jeszcze pracowała w ogrodzie i kopała kartofle. Na siedząco, na krześle, powoli. 

– Teraz ja już nie robotnik – mówi.

Od jesieni, codziennie oprócz weekendów, przychodzi opiekunka z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej (GOPS) w Gródku. Robi opłaty, zakupy, przynosi drewno na opał, odkurza, na święta posprząta. Dobrze, że przychodzi, bo jest z kim porozmawiać. Koleżanek już Nadia nie ma, starsze były, poumierały. 

– Teraz ja jedna została. Kto w bloku mieszka, to wyjdzie przed blok i koleżanki jest. A gdzie ktoś na cudze podwórko wejdzie? 

Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.

Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.

Dostęp online

wersja audio i na czytniki,
dostęp do aplikacji i serwisu


9,99 / miesiąc

Prenumerata

co miesiąc papierowe wydanie,
dostęp online do aplikacji i serwisu


16,99 / miesiąc

Reportaż ukazał się w majowym numerze „Pisma” (05/2025) pod tytułem Teraz ja jedna została.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00