Wersja audio
W czasach wiktoriańskich mawiano, że długość łodzi mierzona w stopach powinna być równa liczonemu w latach wiekowi jej właściciela. Cóż, niejeden przedstawiciel tamtej epoki zdziwiłby się, gdyby przyszło mu uczestniczyć w corocznych Międzynarodowych Targach Jachtowych w Palm Beach, które odbyły się w marcu 2022 roku na Florydzie po raz czterdziesty.
Można było nabyć tam choćby superjacht o nazwie Sea Owl, długości 203 stóp, czyli przeszło 60 metrów, należący do Roberta Mercera, menedżera funduszy hedgingowych i donatora Partii Republikańskiej. Cena ofertowa wynosiła 90 milionów dolarów i obejmowała między innymi bogate wyposażenie (w tym kilka łodzi pomocniczych), meble, fortepian marki Steinway, freski w kajutach oraz system bezpieczeństwa aktywowany odciskiem palca.
Mimo to Sea Owl wypada całkiem skromnie na tle największych superjachtów – ich długość przekracza 500 stóp, czyli 150 metrów, mogą się zatem równać z niszczycielami Marynarki Wojennej. Kosztują jakieś sześć, siedem razy więcej niż łódź wystawiona przez Mercera.
Łódź długości boiska futbolowego
Niewielka, słynąca z dyskrecji społeczność mająca do czynienia z największymi jachtami na świecie traktuje targi w Palm Beach jak coś w rodzaju pokazu nowej kolekcji ubrań. Brokerzy, producenci i właściciele (bądź przedstawiciele tych ostatnich) mają szansę obejrzeć łodzie, które w nadchodzącym sezonie będą królowały na morzach, i zdobyć trochę aktualnych informacji na temat rynku. Kto wchodzi do gry? Kto rezygnuje z jachciarstwa? I, co najważniejsze, kto rozgląda się za większą łodzią?
Brokerzy sondują przybywających gości targów i oceniają ich potencjał. Każdy, kto chce obejrzeć jacht, będzie musiał zmierzyć się z armią oprowadzaczy, którzy dzięki znakomitemu przeszkoleniu potrafią odróżnić „superbogatego klienta” od „nieistotnego turysty”.
Emma Spence, była oprowadzaczka, wyjaśnia, że przyglądając się gościom, trzeba doszukiwać się cech, które mogą świadczyć o zamożności (odpowiednie buty, właściwa biżuteria, pies odpowiedniej rasy), ale też uważać na sygnały ostrzegawcze (aparat fotograficzny, wizytówka zawierająca zbyt dużo danych kontaktowych, elementy ubrania z popkulturowymi nawiązaniami).
Dla oprowadzaczy targi w Palm Beach to nie lada wyzwanie. O ile w Europie często bez trudu da się wypatrzyć oznaki zamożności (kalosze marki Hunter, kurtki Barbour), o tyle bogacze z Florydy są dość idiosynkratyczni. Jedna z koleżanek Spence użyła pewnego razu lornetki, by uważniej przyjrzeć się zegarkowi gościa. Zegarek ten okazał się wart 100 tysięcy dolarów. Jak tłumaczy Spence, osoby, których siła nabywcza zostaje oceniona jako zbyt niska, są dyskretnie spławiane.
Brokerzy sondują przybywających gości targów i oceniają ich potencjał. Każdy, kto chce obejrzeć jacht, będzie musiał zmierzyć się z armią oprowadzaczy, którzy dzięki znakomitemu przeszkoleniu potrafią odróżnić „superbogatego klienta” od „nieistotnego turysty”.
Łodzie długości boiska futbolowego potrafią zrobić ogromne wrażenie na niewtajemniczonych. Andy Cohen, gospodarz programów telewizyjnych, wspominał swoją pierwszą wizytę na superjachcie należącym do Barry’ego Dillera, magnata branży medialnej. – Poczułem się jak nędzarz w pałacu – opowiadał. Niektóre łodzie są tak ogromne, że właściciele umieszczają przy wyjściu z windy na każdym pokładzie dzieło sztuki, na przykład obraz lub rzeźbę, służące jako punkty orientacyjne dla zbłąkanych gości, by przypadkiem nie wtargnęli do niewłaściwej kabiny.
Na targach w Palm Beach stałem przez chwilę przy eleganckim jachcie o nazwie Namasté, ale przepędziła mnie drewniana tabliczka z napisem: „Obiekt prywatny, zakaz wstępu, zakaz fotografowania”. Przy sąsiedniej kei cumował osiemdziesięciopięciometrowy jacht Bold, przypominający okręt wojenny: wypatrzyłem na nim hangar dla śmigłowców, trzy skutery wodne i dwie żaglówki, wszystko w militarnym stalowoszarym kolorze.
Dzięki wizycie w Palm Beach dowiedziałem się też, że obecnie modne są łodzie o nieco wysłużonym wyglądzie oraz jachty „ekspedycyjne”, przystosowane do dalekich podróży.
W 2021 roku sprzedano na świecie rekordowe 887 superjachtów, a więc prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej.
Jeśli należycie do kategorii „nieistotnych turystów”, nie wiecie zapewne, że żyjemy w epoce bezprecedensowego boomu w branży jachtowej. Zapewniał mnie o tym Bob Denison z firmy Denison Yachting, jeden z największych międzynarodowych brokerów. – To złoty czas dla nas i producentów – mówił. W 2021 roku sprzedano na świecie rekordowe 887 superjachtów, a więc prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej. Obecnie trwa realizacja przeszło tysiąca nowych zamówień. Stocznie mają tyle zleceń, że nawet superbogaci klienci, nienawykli do czekania, muszą uzbroić się w cierpliwość.
Jedną z przyczyn większego popytu są doświadczenia z czasu pandemii. Część nabywców ma na względzie dystansowanie społeczne – na łodzi jest o nie zdecydowanie łatwiej. Inni przeżyli przebudzenie …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł pierwotnie ukazał się w wydaniu „The New Yorker” z lipca 2022 roku. Copyright © 2023 by Evan Osnos.