Wersja audio
Prolog miał miejsce kilka lat temu, kiedy pediatra w publicznej przychodni przepisała mojemu dwuletniemu dziecku Oscillococcinum. Gdy zapytałem, co to właściwie jest, otrzymałem najpierw zapewnienie, że to „bezpieczny lek homeopatyczny pochodzenia naturalnego”, ale z każdym kolejnym pytaniem robiło się coraz dziwniej. Pięć minut później rozmowa zeszła już na temat „pamięci wody”, a ja usilnie grzebałem w swojej pamięci, wracając myślami do drugiego roku studiów z fizyki, kiedy to omawialiśmy kwantową strukturę materii. Nie tak miała wyglądać porada lekarska w sprawie zwykłej wirusówki…
Z przychodni wyszedłem bez recepty, za to z mocnym postanowieniem, żeby sprawdzić, czy to, co przed chwilą zaszło, było legalne, i jaka właściwie idea kryje się za homeopatią. Te dwa niewinne pytania rzuciły mnie w coś, co można opisać chyba tylko jak kolektywny sen Salvadora Dalego i Franza Kafki. Po prostu dramat.
akt I, w którym zaglądamy do fiolki oscillococcinum . Maj 2018 roku. Sala konferencyjna warszawskiej siedziby firmy Boiron – największego na świecie producenta leków homeopatycznych. Przedsiębiorstwo to jest bohaterem międzynarodowych kontrowersji oraz przedmiotem niezliczonych akcji medialnych i prawnych na całym świecie. Również w Polsce Boiron okazuje się być czymś więcej niż tylko skromnym producentem leków – choć początkowo umawiałem się na wywiad z dyrektorką ds. rejestracji leków w Boiron przez dział prasowy tej firmy, ostatecznie przy stole siada łącznie sześć osób, między innymi prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej. I wiceprezes też. To trochę tak, jakbym planował rozmowę z producentem truskawek, a w gratisie przy stole znalazłby się wiceminister zdrowia. Dosiada się też do nas sam prezes Boiron Polska. Dostaję więc po prostu całościowy „wywiad z homeopatią”. Świetnie!
Atmosfera jest początkowo swobodna, ale temperatura szybko rośnie, już choćby dlatego, że w ten upalny dzień klimatyzacja w pomieszczeniu nie działa. Rozmówcy podeszli do sprawy poważnie. Przed każdym leży stosik dokumentów i artykułów naukowych.
Biorę głęboki oddech i włączam dyktafon.
Pomówmy o Oscillococcinum – to chyba najbardziej rozpoznawalny lek produkowany przez Boiron. Co to właściwie jest?
Marta Gintowt-Dziewałtowska (dyrektor ds. rejestracji leków w Boiron Polska): No więc tak. Wszystkie nasze leki produkowane są we Francji, a większość produktów zwierzęcych pozyskiwana jest od lokalnych hodowców. W Oscillococcinum substancja czynna jest pozyskiwana z kaczki.
Czyli produktem wyjściowym jest francuska kaczka?
M.G.D.: Tak. Oscillo jest robione z wątroby i serca kaczki. Poprzez odpowiednie procedury doprowadza się je do postaci płynnej, a następnie przygotowywane są rozcieńczenia, jedną z kilku metod. Oscillo rozcieńcza się metodą Korsakowa, jest ona w pełni zautomatyzowana. Polega na tym, że z odpowiednio wypreparowanej substancji pobiera się jedną część, miesza z 99 częściami rozpuszczalnika, następnie poddaje się zautomatyzowanemu procesowi wytrząsania.
Jaki to rozpuszczalnik?
M.G.D.: W tym przypadku to będzie woda destylowana. W większości przypadków będzie to mieszanina wody i alkoholu.
I co dalej?
M.G.D.: Probówkę opróżnia się poprzez zasysanie. Podstawą rozcieńczenia jest to, co zostaje na ściankach po opróżnieniu naczynia. Zakłada się, że na ściankach zostaje jeden procent substancji wyjściowej…
Adam Szafiński (wiceprezes …