Wersja audio
Jeden na sześciu mieszkańców naszego kraju jest przywiązany do magicznego amuletu i wierzy w jego działanie. Połowa z nas czyta horoskopy. Ja poszedłem do wróżki – jak co siódmy Polak.
Trzypiętrowa kamienica położona niedaleko centrum jednego z dużych miast. Nad bramą wielki napis: „Cech wędliniarzy”. Po lewej sklep, po prawej bistro. Podają w nim pyszne flaki, wiem, bo sprawdziłem. Na domofonie wybieram trzynastkę: „Alchemia duszy i ciała”. Gdybym nacisnął sąsiedni guzik, połączyłbym się z „Instytutem Wyobraźni” – kto wie, czy nie byłby to lepszy wybór. Poza tym w kamienicy mieszczą się jeszcze biura prawne i notarialne, siedziba firmy informatycznej, sklep nepalsko-tybetański. Który właśnie mijam, wchodząc na pierwsze piętro po wąskich, trzeszczących schodach, jednocześnie czytając tekst wypisany na przyczepionym do ściany plakacie: „Alchemia duszy i ciała: masaże lecznicze i relaksacyjne, spotkania motywacyjne, sesje z psychologiem, doradztwo, ustawienia systemowe. Najlepsze w Polsce wróżki: jasnowidzenie, astrologia, doradztwo duchowe, kursy i warsztaty”.
Pukam, otwiera kobieta w czarodziejskiej bluzce, pyta do kogo, więc mówię, że do wróżki Anety Kowal.
– Chwilę trzeba poczekać, pani Kowal jeszcze ma klientkę.
Mam dokładnie godzinę. Tyle wykupiłem. Za dwieście złotych. To standardowa godzinowa stawka wróżki Anety Kowal.
Czekam więc w długim, wąskim korytarzu, z którego kilkoro drzwi prowadzi, jak się domyślam, do gabinetów przeróżnych wróżek. Obok mnie stoliczek, na nim magazyn „Wróżka” oraz Skarbczyk myśli pozytywnych Very Peiffer. Który – bo sobie zajrzałem – na każdy dzień oferuje jakąś poradę. Dziś 27 września, Skarbczyk radzi więc: „Przekonaj się wreszcie, co potrafi twoje ciało. Połóż się na plecach i sprawdź, którymi mięśniami brzucha potrafisz poruszać”. Położyć się nie mogę, ale mięśniami brzucha zaczynam ruszać, jednocześnie odczytując wiszące na ścianach liczne tabliczki, w tym tę, która głosi, że pani Aneta Kowal jest „doradcą życiowym, anielskim nauczycielem, prowadzącą tarototerapię i czakroterapię”. Wreszcie otwierają się drzwi jednego z pokoi, wychodzi z nich klientka o bardzo poważnej minie, a za nią dość wysoka, postawna kobieta, ubrana w białą bluzkę i ciemną spódnicę, z ufarbowanymi na czarno włosami, kolczykami jak młyńskie koła i uszminkowanymi na czerwono ustami.
– Zapraszam – mówi do mnie anielska nauczycielka.
pokój jest świetlisty, znaczy wyklejony tapetą w żółte, wręcz słoneczne kule. Pod ścianą, naprzeciw drzwi stół, przy nim dwa …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 9,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Tekst powstał w ramach pracy nad książką W co wierzą Polacy? Śledztwo w sprawie wróżek, jasnowidzów, szeptuch… (Znak), ale nie wszedł w jej skład. Imię i nazwisko wróżki zostało zmienione. Książka miała swoją premierę w kwietniu. Tekst ukazał się w majowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (05/2019) pod tytułem Z Pismem u... Anety Kowal, nauczycielki anielskiego.