Wersja audio
Rysunek Anna Głąbicka
To będzie opowieść o trudnym do zniesienia uczuciu. Takim, które zanim zostanie nazwane, rodzi się w człowieku niepostrzeżenie, a potem rozgaszcza, zagarnia coraz więcej miejsca. Aż któregoś dnia budzi przed świtem i świeci jak neon: „Potrzebujesz żyć inaczej”.
Na początku trudno przyjąć te słowa ze zrozumieniem (czy raczej: wyrozumiałością dla samej siebie). Więc przymyka się na nie oko, omija, wstaje i jak gdyby nigdy nic idzie w następny dzień. Mijają kolejne dni, mija tydzień, wiosna, ale napis wciąż tam jest, świeci coraz wyraźniej. Trzeba odwagi, żeby naprawdę go dostrzec. Powiedzieć na głos: „Mogę”.
Pamiętacie może Przypadek Kieślowskiego? To mój ulubiony film. Bohater przez całe życie (a nawet kilka jego wersji) goni za… lepszą wersją siebie? Albo wersją wystarczająco dobrą, przy czym trudno mu znaleźć punkt odniesienia, z kim lub czym się ściga. Mam podobnie, uczę się uznawania własnych potrzeb za istotne, chociaż wszystkie „muszę” i „powinnam” uparcie to utrudniają.
Kiedy pod koniec 2018 roku zostałam naczelną, nie wyobrażałam sobie, jak długa, ważna i zmieniająca życie będzie to przygoda. Zaszczytem była dla mnie praca z ludźmi, którzy współtworzą „Pismo”, oraz z Wami, którzy nas czytacie, słuchacie, wspieracie. Jestem ogromnie wdzięczna za to doświadczenie. Pełne sukcesów i porażek, małych i większych, łez, śmiechu, strat i zwycięstw. Poczułam jednak, że czas, by przekazać tę rolę komuś, kto tchnie w nią nową energię i pomysły. Siłę, która poniesie dalej to, co razem robimy. Stoję przed moim neonem i boję się, ale robię ten krok. Zostaję w stopce redakcyjnej, choć trochę z boku. Robię „Pismu” – i Tobie, Ulu – miejsce dla nowej przygody.
Magdalena Kicińska
A ja zajmuję je, siadając przy świeżo sprzątniętym biurku. Jego prawie pusty blat symbolizuje nowy początek – czeka na zapełnienie notatkami, próbnymi wydrukami i kolejnymi numerami „Pisma”. Na razie leżą na nim dwie rzeczy, które wpadły mi w ręce podczas robienia porządków.
Pierwszy z nich to egzemplarz „New Yorkera” z 23 listopada 2009 roku. Kupiłam go w kiosku, a jakże, na Manhattanie. Odkrycie tego tygodnika było dla mnie niczym objawienie. Długie, pogłębione teksty; autorzy, którzy zachwycają stylem i mądrością; dbałość o formę. Znalazłam w nim to wszystko, czego bezskutecznie szukałam od dłuższego czasu w polskiej prasie. Wypełnił do pewnego stopnia tę pustkę. Ale zachwyt mieszał się u mnie ze smutkiem – dlaczego u nas czegoś takiego nie ma?
Obok kładę pierwszy numer „Pisma”, ze stycznia 2018 roku. Czekałam na niego z ekscytacją, ale też pełna obaw. Numer po numerze przekonywałam się jednak, że i w naszym kraju można wydawać wartościowy drukowany magazyn – który na dodatek miałam od dłuższego czasu przyjemność współtworzyć jako redaktorka. W kolejnych latach przybywało ambitnych projektów medialnych, stawiających na jakość, nie zasięgi, takich jak Fundacja Reporterów, w której spędziłam ostatnich pięć lat.
Dziś, jako nowa redaktorka naczelna, jestem wdzięczna za zaufanie, jakim obdarzyli mnie Piotr i Magda – moi poprzednicy na tym stanowisku, ale przede wszystkim osoby, które stoją za sukcesem „Pisma” i będą mnie wspierać w codziennej pracy. Zadbam o to, aby nasz miesięcznik nie stracił na jakości, ale jednocześnie był otwarty na nowe, pozytywne zjawiska – od pełnego wykorzystania potencjału wersji cyfrowej po czerpanie z doświadczenia najlepszych międzynarodowych tytułów i organizacji dziennikarskich, z którymi miałam zaszczyt współpracować. Jednak najważniejsze będzie dla mnie zasłużenie na zaufanie Państwa, naszych Czytelniczek i Czytelników, którzy tak jak ja od prawie siedmiu lat odnajdują w „Piśmie” to, czego im brakowało.
Urszula Kifer