Kiedy niemal pięć lat temu ukazał się pierwszy numer „Pisma”, towarzyszyło mu słowo wstępne, w którym, posiłkując się wypowiedzią Haliny Bortnowskiej, porównałem zamysł stworzenia miesięcznika do gotowania zupy. Czy smacznej, oceńcie sami, choć – skoro za chwilę będziemy świętować pięciolecie – uzasadniona jest zapewne hipoteza, że sprawdził się przepis z wnikliwych i niepartyjnych tekstów, ilustracji i zdjęć oraz wyjątkowych autorek i autorów, którego ważnym składnikiem są darczyńcy, a przede wszystkim czytelniczki i czytelnicy. Ale cały ten kulinarny fajerwerk by się nie powiódł, gdyby nie kucharze.
>>> Najlepsze teksty z 5 lat magazynu – sprawdź, co przygotowaliśmy w wydaniu „Wokół Pisma” <<<
Koncepcję „Pisma” tworzyłem wspólnie z Agnieszką – o przebiegu naszej wizyty u notariusza zakładającej Fundację Pismo krążą wewnętrzne legendy – oraz z Piotrem; przez lata tworzyliśmy zarząd fundacji. Szczęśliwie dla nas wszystkich tylko przez pierwszy rok łączyłem role wydawcy i redaktora naczelnego (taka fuzja, zapewniam, nie jest dobra ani dla projektu, ani dla jednostki).
Od początku 2019 roku Magda z powodzeniem prowadzi redakcję w sposób, który daje mi – przyznam się tutaj do mocnego uczucia ojcostwa wobec „Pisma” – poczucie komfortu, że miesięcznik jest w dobrych rękach. O tym, że Magda jest redaktorką naczelną, zapewne wiecie, ale być może nie zdajecie sobie sprawy, że żaden numer „Pisma” nie ukazałby się bez Kasi. To osoba o wielu talentach, sekretarzyni redakcji spinająca proces wydawniczy, która równocześnie prowadzi wydania specjalne, prozę, kulturę, macza palce w komiksach i fotoreportażach, a przez pewien czas koordynowała też Idee.
Ten ostatni, ale istotny dla nas dział z początku prowadziła Agnieszka, obecnie w jego tworzeniu wspiera nas Karolina. Z kolei tematami ekonomiczno-technologicznymi od ponad roku zajmuje się Zuzanna, a wcześniej ów wówczas dziewiczy dla nas obszar inicjowała Martyna.
Za bardzo ważny w „Piśmie” proces weryfikacji faktów odpowiada Marcin, który teksty dla miesięcznika redaguje od samego początku. A skoro już o redakcji i korekcie, nie można zapomnieć o Dorocie, Edycie, Ilonie, Monice, Urszuli, Karolinie i Zofii.
„Pismo” to również obraz i forma, której pierwotny kształt nadał Jacek, autor makiety. Jak to w filmiku promującym nasz start krótko podsumował Karol – pierwszy redaktor artystyczny – „żeby było elegancko”. Bardzo trafnie, bo styl „Pisma” to prostota, przejrzystość, bezpretensjonalna elegancja i wysoki poziom artystyczny, o co od niemal trzech lat dba Karolina, którą od wakacji wspiera Marta, składająca wersję papierową miesięcznika.
Podkreślam słowo „papierową”, bo jak zapewne wiecie, od początku ukazujemy się w trzech formatach: papierowym, cyfrowym i audio. Za dwa ostatnie od zawsze odpowiada Basia, z którą toczę nieustanne spory. Ale to z naszych gorących dyskusji wyłaniają się tak trafione pomysły, jak „Śledztwo Pisma”. Basię wspierał Mateusz (ale o nim więcej za chwilę), a od tego lata czyni to Ewa.
„Pismo” nie działa dla zysku, ale nie utrzymałoby się, gdyby nie czytelnicy prenumerujący i kupujący w kioskach. By było Was więcej, konieczna jest promocja i marketing. Ewa dołączyła do nas w 2017 roku, by przez trzy miesiące pomagać w kampanii promującej start miesięcznika. I została. Podobnie jak Kalina, która zgłosiła się do nas przed pandemią, chcąc pomóc nam w zrozumieniu naszych czytelników, i tak jej się to spodobało, że do dzisiaj kieruje działaniami komercyjnymi naszej niekomercyjnej organizacji.
Wygląda na to, że owa tymczasowość jest elementem nieuświadomionej strategii rekrutacji do tego działu, bo podobnie było z Mateuszem. Zgłosił się do nas cztery lata temu na staż studencki. I został, najpierw jako wydawca wersji cyfrowej i audio, a obecnie koordynator marketingu. Jedynie Marcin, który zajmuje się rozwojem prenumeraty, złamał tę zasadę – dołączył do nas latem zeszłego roku od razu z intencją pozostania na dłużej. Wyjątek potwierdzający regułę.
Przeczytaj też: Kulturalne Apteczki członków i członkiń „Pisma”
Jest jeszcze jedna prawidłowość w naszych wysiłkach rekrutacyjnych w tym zakresie, czyli zatrudnianie osób o imionach zaczynających się na „M”, bo obsługą prenumeratorów zajmuje się Maciej, rozliczeniami – Michał, a wcześniej te role łączyła Mari. Szczęśliwie jednak staramy się łamać schematy, bo bardzo ważny dla nas obszar współpracy z darczyńcami i partnerami od dwóch lat prowadzi Natalia, a wcześniej wspierały nas w tym Agnieszka oraz Ania.
Wyobrażam sobie, że ta wyliczanka może wydawać się nużąca, więc na tym kończę, bo zespół, który przez pięć lat tworzył „Pismo”, jest niewielki. Ale bez niego zupy nigdy byśmy nie ugotowali i rok w rok nie doprawiali. Co – wierzę – doceniacie, prenumerując, kupując i smakując „Pismo”.
rysunek Sonia Dubas