Fotoreportaż
Siewki
Od ośmiu lat moje dzieci nie chodzą do szkoły. Uczą się w domu. Jestem dla nich mamą i nauczycielką, ale najbardziej staram się być przyjaciółką. To jest proces. Czasem coś między nami zgrzyta, coś się dociera. Tworzymy mikroświat zwany rodziną. To daje siłę, a jednocześnie bliskie relacje tworzą w nas odkształcenia. Nasze światy przenikają się. Mam szansę poczuć się jak dziecko, zapomnieć o swojej życiowej roli matki i wejść głęboko w świat moich dzieci. One mają okazję towarzyszyć blisko mojej dorosłości. To buduje nasz dialog.
Od początku dzieci aktywnie współtworzyły fotograficzną warstwę naszego wspólnego bycia. Pragnęłam tworzyć z nimi relację, działać wspólnie. Interesowało mnie fotografowanie naszego współistnienia. Wiele zdjęć w cyklu Siewki to rejestracja wymyślanych przez nas happeningów, eksperymentów, zabaw. Twórcze działanie z dziećmi okazało się dla mnie świetnym remedium na rodzicielską rutynę i frustrację.
Lubię fotograficzne narracje i piękne przedmioty. Dlatego książkę uznałam za najlepsze medium do przekazania naszej historii. Po trzyletnim okresie tworzenia cyklu zaczęłam myśleć o książce fotograficznej. W efekcie współpracy z graficzką Natalią Mikołajczuk powstały Siewki.
To bardzo osobista książka. Tworzenie jest w moim przypadku procesem odsłaniania siebie i mojego życia. Fotografowanie ma dla mnie wymiar terapeutyczny. Jest sposobem na przyglądanie się sobie i otoczeniu, próbą zrozumienia siebie i świata, w którym żyję. Dlatego niektóre zdjęcia emanują miłością i czułością, a inne bólem, tęsknotą za rajskim ogrodem. Ważnym elementem narracyjnym są dla mnie rośliny – to lustro, które odbija moje przeżycia i emocje.
Poprzez fotografie starałam się pokazać pewną uniwersalną prawdę o rodzinie jako miejscu, gdzie fascynacja i poczucie szczęścia mieszają się z cierpieniem, a wzrostowi towarzyszy obumieranie.
Siewki ukażą się w czerwcu 2021 roku.
Dzieci: Zuzanka, Ania, Franek i Janek były bardzo zaangażowane w tworzenie fotografowanych scen. Zuzanka i Ania asystowały mi podczas powstawania moich autoportretów. Stojąc za aparatem, budowałam scenę z jedną z nich jako modelką, ustawiałam kadr, po czym zamieniałyśmy się miejscami: ja stawałam przed obiektywem, a moja córka naciskała spust migawki.