Pacjeci trafiają do nas w strasznym stanie. Pytam: „Od kiedy pani duszno?” – „Od czterech dni”. – „To czemu pani nie przyszła wcześniej? ” – „Bo bałam się covidu” – opowiada Adrian Szkudlarek, lekarz w trakcie specjalizacji z neurochirurgii z jednego z bydgoskich szpitali. Przeczytaj kolejną rozmowę Katarzyny Kazimierowskiej z cyklu „Strategie przetrwania”.
Rozmawiamy rok po wybuchu pandemii. W tym czasie dużo m ówił o się o tym, że rośnie liczba niecovidowych ofiar pandemii, mając zwykle na myśli pacjent ów onkologicznych. Czy słusznie się ich tak nazywa?
Słusznie.
Co to znaczy?
Nie wiem, od czego zacząć, ale chyba nie zaskoczę pani, jeśli powiem, że polska ochrona zdrowia od dwudziestu lat, czyli od reforny z 1999 roku, działa na plaster. Jest zlepiona przylepcem złożonym z ludzi, którzy non stop pracują, czasem nawet kilka dni z rzędu. I nie mówię tu tylko o lekarzach, ale przede wszystkim o pielęgniarkach i ratownikach. Gdy pojawił się COVID, doszło nowe zagrożenie, które wymusiło na nas dodatkowe czynności, czy to na SOR-ze [szpitalnym oddziale ratunkowym – przyp. red.], czy w szpitalu. Przyjęcie jednego dodatniego pacjenta często skutkowało, a czasem i nadal skutkuje, zakażeniem kilkunastu dodatkowych osób.
No tak, to wszyscy pamiętamy.
Zmierzam do tego, że ponieważ przerzuciliśmy wszystkie środki i moce przerobowe na walkę z COVID-em, pacjenci onkologiczni mają bardzo ograniczony dostęp do lekarzy. Akurat teraz, w lutym, gdy rozmawiamy, liczba pacjentów potrzebujących pomocy onkologicznej rośnie, a …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.
Wykup dostęp online
Katarzyna Kazimierowska –Dziennikarka i redaktorka. Sekretarzyni Redakcji „Pisma”. Szefowa Działu Kultura. Redaktorka prowadząca wydań specjalnych. Autorka cyklu „Strategie Przetrwania”. Finalistka konkursu European Journalist Award on Diversity 2016.