Węgiel węglowi nierówny. Brunatny, emitujący przy spalaniu najwięcej dwutlenku węgla, nie jest tylko naszą bolączką. Niemcy, które przodują w wydobyciu tego surowca, wciąż myślą o budowie nowych odkrywek, ale własnej kopalni węgla kamiennego nie mają już żadnej (ostatnią zamknięto z końcem 2018 roku). Polska ma ich obecnie dwadzieścia (formalnie, bo niektóre, na przykład KWK Ruda, składają się z kilku zakładów), a produkcja roczna utrzymuje się na poziomie około sześćdziesięciu milionów ton. Ponadto importujemy kolejne kilkanaście milionów ton: ponad szesnaście w 2019 roku, prawie dwadzieścia – w 2018 roku, co było absolutnym rekordem. Większość trafia do energetyki, mniejsza część – jako surowiec koksujący (którego największym producentem w Unii Europejskiej jest Jastrzębska Spółka Węglowa) – stanowi bazę do produkcji stali.
Paradoks węglowej potęgi Polski polega dzisiaj na tym, że na zwałach polskich kopalń zalega ponad siedem milionów ton niesprzedanego surowca (stan na koniec czerwca), drugie tyle leży na placach elektrowni. Winna jest ciepła zima, a w zasadzie jej brak, oraz mniejsze zużycie prądu – również przez pandemię koronawirusa, która zatrzymała gospodarkę, więc elektrownie pracują na pół gwizdka. Nie bez znaczenia jest też rosnąca liczba źródeł odnawialnych, a to one w myśl zapisów prawa energetycznego mają pierwszeństwo wejścia do krajowego systemu energetycznego. Mimo to wciąż importujemy węgiel – do końca kwietnia 2020 roku według danych Eurostatu trafiło do Polski 3,25 miliona ton zagranicznego surowca, przy czym niezmiennie około siedemdziesięciu procent trafia do nas z Rosji. Tej samej, od której surowcowo chcemy się uniezależnić.
W kwestii gazu powoli się to udaje – od czterech lat działa gazoport w Świnoujściu, gdzie statkami przypływa LNG, czyli skroplony …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Karolina Baca-Pogorzelska –(ur. 1983), dziennikarka specjalizująca się w branży górniczej
i energetycznej, inżynierka górnicza II stopnia. Jest współautorką, razem z Michałem Potockim,
serii publikacji o eksporcie ukraińskiego antracytu przez separatystów z Donbasu do krajów
Unii Europejskiej. Autorka książek: Drugie życie kopalń (2013), Babska szychta (2014), Ratownicy.
Pasja zwycięstwa (2015).
Tekst ukazał się w październikowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn opinii” (10/2020) pod tytułem Czy mamy szansę na polską transformację energetyczną?.