Wersja audio
Obserwowanie mojej trzyletniej córki Matyldy jest dla mnie czasem jak nieustanna teleportacja między alternatywnymi wszechświatami przyszłości. Ona powie kilka słów po angielsku – bum, ja już jestem na ceremonii rozdania dyplomów na Harvardzie i wstaję, gdy wyczytują jej imię. Brawo, Matylda! Ona złamaną kredką produkuje bazgroł, który przy dużej dozie dobrej woli można uznać za coś (ryba? pingwin?) – ja, ni stąd, ni zowąd, znajduję się dwadzieścia lat później i podnoszę kieliszek szampana na jej wernisażu w Zachęcie. A niech tylko wciągnie na pękate stópki różowe baletki i krzycząc „Łabądź jestem! Łabądź!” wykopyrtnie się na próbie piruetu, ja momentalnie jestem matką drugiej Misty Copeland.
Owe nagłe podróże w czasie i przestrzeni nie byłyby pewnie nieprzyjemne, gdyby nie związane z nimi głębokie poczucie winy. Bo jeśli istnieją jakieś psychologiczne prawdy, które zdołały skutecznie przeciec z podręczników do umysłów ludu, to na pewno są nimi: „Nie miej zbyt wygórowanych oczekiwań w stosunku do swoich dzieci” i „Staraj się nie leczyć swoich porażek ich zwycięstwami”. Wiemy też, że rodzicielskie rozczarowanie, nieunikniony produkt pozornie niewinnych rojeń o Harvardzie, może stać się toksyną, która na zawsze zatruje relację: rodzic – dziecko.
Mimo to owa nerwowość podróżującej wyobraźni, te samopiszące się w naszych głowach scenariusze potencjalnych sukcesów dzieci, sny na jawie kompensujące lęk, że potomstwo nie osiągnie niczego wielkiego i zmarnuje istniejący – bądź nie – potencjał, uporczywie pozostają nieodłączną częścią nawet najbardziej świadomego rodzicielstwa. Jedni owe nadzieje ukrywają lepiej, inni gorzej, niektórzy nie zdają sobie z nich sprawy, ale tkwią one w nas wszystkich. Rozgrzeszona …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
W „Piśmie” bierzemy odpowiedzialność za słowo.
Każdy tekst przed publikacją przechodzi wielostopniowy proces redakcji i fact-checkingu. To wymaga czasu i pracy całego zespołu. Dołącz do społeczności „Pisma”. Zamów pełen dostęp online do wszystkich treści za 8,99 zł miesięcznie. Istniejemy dzięki osobom takim jak Ty.
Esej ukazał się w dziewiątym numerze 9/2018 miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" pod tytułem "Jak wygrać Matyldę, czyli o przyczynach sukcesu dzieci". KLIKNIJ TUTAJ>>> aby posłuchać rozmowy z Karoliną Lewestam na antenie www.chillizet.pl