Wersja audio
We wrześniu 2019 roku upłynęło osiemdziesiąt lat od wybuchu drugiej wojny światowej. (…) W Rosji stanowi ona coraz ważniejsze strategiczne źródło aktualnej politycznej propagandy, źródło kapitału moralnego, który legitymizuje prawo państwa do agresji (zarówno zewnętrznej, jak i skierowanej przeciwko własnym obywatelom) oraz do lekceważenia ludzkiego życia. Taki fenomen trudno jest wyjaśnić wyłącznie na płaszczyźnie społecznej i politycznej. Święta wojna i zwycięstwo są przedmiotami kultu liczącego dziesiątki lat, który zasługuje na miano świeckiej religii. Ten kult odwołuje się właśnie do wiary i obowiązku oddania czci, jest pozbawiony racjonalnych przesłanek i w tym sensie znajduje się w głębokiej sprzeczności z pamięcią oraz historią opartą na faktach, choć z pozoru pełni wobec nich funkcję służebną.
Braterska mogiła
Na czym polega różnica między ludzkim a sakralnym stosunkiem do zabitych żołnierzy? W ludzkim wymiarze zobowiązaniem wobec poległych nie są gigantyczne pomniki, muzea i utwory opiewające bohaterstwo. Jedyną i ostatnią czynnością, którą można wykonać dla nieboszczyka, jest godne pogrzebanie. Na tym opiera się cywilizacja: nieprzypadkowo, analizując ludzi prehistorycznych, za najważniejszy krok na drodze od natury do kultury uważa się nie utylitarny, lecz obrzędowy stosunek do zmarłych. Ludzie cywilizowani to ci, którzy grzebią swoich bliskich, nie licząc się z kosztami i nie szukając dla siebie usprawiedliwienia w obliczu trudności, które stoją na drodze do spełnienia tego obowiązku. Godny pogrzeb to fundament, na którym opiera się indywidualna pamięć; dowód potwierdzający wartość tej pamięci oraz wartość życia każdego człowieka.
Mogłoby się wydawać, że radziecka kultura uznawała wszystkie te wartości. (…) Lecz tak naprawdę, po części mimowolnie, a po części świadomie, dopuszczono się największej zdrady wobec poległych czerwonoarmistów, z których wielu nigdy nie otrzymało należytego pochówku.
Metafizyczną grozę porzucenia w pomroce zapomnienia, wymazywania człowieka, z zadziwiającą mocą oddał znakomity Aleksandr Twardowski w swoim słynnym wierszu Zabito mnie pod Rżewem :
Zabito mnie pod Rżewem,
Na bagnisku bez nazwy,
W piątej rocie, na lewym,
Podczas strasznego nalotu.
Nie słyszałem wybuchu,
Nie widziałem też błysku –
Jakbym spadł w przepaść z urwiska
I nie ma dna ani przykrycia.
I na tym całym świecie,
Do końca jego dni
Nie ma pętelki, naszywki
Z wojskowej bluzy mej
Jestem, gdzie ślepe korzenie
W ciemności szukają strawy;
Jestem, gdzie z obłokiem pyłu
Faluje żyto na wzgórzu
Jestem, gdzie krzyk koguta
O świcie słychać na rosie;
Jestem, …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł ukazał się w październikowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (10/2021) pod tytułem Ołtarz zwycięstwa.