Wersja audio
Mamo, to najpiękniejszy kraj w moim życiu – szepcze mój syn. Od godziny patrzymy na fajerwerki rozświetlające niebo nad Elmalı. Sześciolatek jeszcze nigdy nie widział ich tak dużo.
Elmalı, niespełna osiemnastotysięczna miejscowość położona w górach Taurus, świętuje zwycięstwo Recepa Tayyipa Erdoğana w wyborach prezydenckich. I w kraju, i za granicą nazywano je wyborami stulecia. Choć kandydaci szli łeb w łeb i tak naprawdę do końca nie było pewności, kto przez najbliższych pięć lat będzie rządził państwem, wyborcy konserwatywnego polityka nie mieli wątpliwości. Rajd po miasteczku − z narodowymi i partyjnymi flagami powiewającymi z okien, z wizerunkami prezydenta na masce i na tylnej szybie, w hałasie klaksonów − rozpoczęli już półtorej godziny po zamknięciu lokali wyborczych, gdy tylko podano wstępne wyniki. Nie przestali nawet wtedy, gdy imam wzywał z meczetu na modlitwę.
− I z czego oni się tak cieszą? – fuka Cihat, znajomy, z którym obserwuję szaleńczą fiestę zwycięzców. Znamy się słabo, wcześniej, gdy pytałam, kto jego zdaniem wygra prezydencki pojedynek, mówił: Ne olursa olsun– „Będzie, co ma być”. Dopiero teraz, gdy już wszystko jest jasne, pokazuje mi zdjęcie, które zrobił swojej karcie wyborczej. Stempelek (w Turcji do zaznaczenia wybranego kandydata używa się stempli, a nie długopisów) o treści evet– „tak” – został postawiony przy nazwisku Kemala Kılıçdaroğlu, kandydata opozycji, lidera Republikańskiej Partii Ludowej (Cumhuriyet Halk Partisi, CHP) założonej przez samego Mustafę Kemala (Atatürka). Obok leży kartka z odręczną notatką następującej treści: „Moją drogą jest droga Atatürka, moją miłością jest Turcja, jak szczęśliwy [jest], kto może powiedzieć: «Jestem Turkiem»”. Ostatnie zdanie z tej notatki to jedna z maksym Mustafy Kemala. Można ją przeczytać na większości pomników wodza, w szkołach, na koszulkach czy na naklejkach na szyby samochodowe.
Lustrzane odbicie
Z czego oni się cieszą? To samo pytanie zadaje sobie dziś niemal połowa Turków (Erdoğan uzyskał 52, a Kılıçdaroğlu 48 procent głosów przy 84-procentowej frekwencji) i wielu cudzoziemców. Zachodnim politykom ewentualna, zapowiadana przez większość sondaży porażka tureckiego prezydenta dawała nadzieję na poprawę stosunków z Turcją.
Dla Zachodu Erdoğan jest karykaturalnie negatywną postacią. To autokrata sułtan, który zawłaszczył państwo i represjonuje opozycję oraz brutalnie zwalcza Kurdów.
Kraj ten, ważny członek NATO, notorycznie przysparza sojuszowi zmartwień − a to swoimi bliskimi relacjami z Rosją, a to sprzecznymi interesami w Syrii (USA wspiera tamtejszych Kurdów, podczas gdy Turcja zwalcza ich, uznając za terrorystów), a to obstrukcją akcesji Szwecji do NATO. − Dla Zachodu Erdoğan jest karykaturalnie negatywną postacią. To autokrata sułtan, który zawłaszczył państwo i represjonuje opozycję oraz brutalnie zwalcza Kurdów – ocenia Krzysztof Strachota, kierownik Zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW). − Stanowi przyczynę konfliktów z Grecją i Cyprem, ze Szwecją, której członkostwo w NATO blokuje [dał jej zielone światło 10 lipca − przyp. red.], współpracuje z Rosją, a przy tym prowadzi ekstrawagancką politykę gospodarczą, lekceważąc wrażliwość i interesy państw zachodnich. Do tego jest asertywnym politykiem, gotowym otwarcie konfrontować się z Zachodem.
Ekspert podkreśla, że choć ten obraz jest w dużym stopniu prawdziwy, to również wykrzywiony i pozbawiony kontekstu. Pokazuje natomiast kłopotliwą współzależność Turcji i Zachodu oraz frustrację tego ostatniego.
− Opozycja i Kemal Kılıçdaroğlu jawili się jako lustrzane …
Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.
Dostęp online
wersja audio i na czytniki,
dostęp do aplikacji i serwisu
14,99 / miesiąc
Prenumerata
co miesiąc papierowe wydanie,
dostęp online do aplikacji i serwisu
16,99 / miesiąc

Konsultacja merytoryczna: dr Karolina Olszowska, Uniwersytet Jagielloński.
Esej ukazał się w sierpniowym numerze „Pisma” (08/2023) pod tytułem Przedziwne stulecie.