Kolejka ciągnie się na kilkadziesiąt metrów, jak nic oznacza co najmniej godzinę czekania. Ale turyści grzecznie stoją. Na końcu będzie można usiąść na murku obok rzeźby Małego Księcia i Liska z książki Antoine’a de Saint-Exupéry i zrobić sobie z nimi zdjęcie z widokiem na kolorowe domki Gamcheon.
Gamcheon, zwany koreańskim Machu Picchu, to istny raj dla instagramerów i influencerów. Punkty widokowe z muralami, romantyczne skrzydła na ścianach, fantazyjne figurki, schody z tytułami książek… Wszystko woła: „to będzie zdjęcie warte tysiąca lajków”. A że zdjęcie to robi się pośród slumsów? Tego turyści i wszelkiej maści „wanna be influencerzy” wolą nie wiedzieć lub nie pamiętać. Przecież samo Pusan – drugie największe miasto w Korei – przekonuje, że Gamcheon to enklawa sztuki, a nie dzielnica biedy, nazywając ten obszar „wioską kulturalną”.
Miały być naszym zbawieniem, …