
Kampusy gigantów technologii z darmowymi śniadaniami, ściankami wspinaczkowymi i kolorowymi rowerami do przemieszczania się pomiędzy budynkami. Przeszklone przestrzenie coworkingowe, w których barista przygotowuje dla start-upowców dripa lub inną modną w tym sezonie kawę. Tak miały wyglądać idealne miejsca pracy w branży technologicznej. Miały, ale coraz rzadziej w ogóle jakoś wyglądają, od kiedy zaczęto z nich zwalniać setki tysięcy ludzi. Mailami wysyłanymi w środku nocy. Odcinając im nagle dostęp do komputerów, interfejsów i firmowych narzędzi. Nie patrząc na to, że niektórzy pracownicy nie posiadają wiz, więc utrata pracy oznacza dla nich konieczność niespodziewanego wyjazdu z USA.
Wielkie zwolnienia ujawniły prawdziwe oblicze techbiznesu. Szczególnie, że wiele wskazuje na to, że wcale …