Wersja audio
Hej, Płotko, spadajmy. Szkoda marnować życie. Płotka kojarzyła mi się z płotkiem. Myślałam, że chodziło mu o to, żebym tak nie stała jak kołek. Później dowiedziałam się, że jest taka ryba płoć, więc płotka to mała, młoda rybka. Czasem wypuszcza się je z powrotem do wody, żeby jeszcze podrosły.
– No dobra, Gruba Rybo, jedziemy – mówiłam, kiedy już założyłam wrotki. Czasami martwił się, że jest za chudy.
– Mówią, że muszę przytyć – westchnął.
– Kto tak mówi? – zapytałam.
– Ludzie w pracy – odparł, stojąc na środku pokoju na wrotkach. – A wy jak myślicie?
Kiedy indziej niepokoił się, że rośnie mu brzuch i też nas o to pytał.
Ruszaliśmy w stronę Uniwersytetu Stanforda. Tego dnia asfalt był mokry po deszczu.
Palmy, od których wzięła się nazwa Palm …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fragment pochodzi z książki Płotka autorstwa Lisy Brennan-Jobs w tłumaczeniu Agnieszki Sobolewskiej. Polskie wydanie ukaże się w październiku nakładem Wydawnictwa Literackiego. Historia osobista ukazała się we wrześniowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (09/2019) pod tytułem Płotka.