N ad pani łóżkiem wisi żebro wieloryba.
W piwnicy mam jeszcze wielorybi kręg. Przywiozłam dwa, ale jeden oddałam kiedyś szkole mojego dziecka. Znalazłam je w tundrze, żebro zarzuciłam na szyję jak chomąto i niosłam kilkanaście kilometrów.
Po co?
Mam szajbę na punkcie zbierania pamiątek. Przy naszej chatce na Spitsbergenie stało gigantyczne stare rusztowanie do oprawiania fok i niedźwiedzi. Pod nim ziemia była zalana warstwą zwierzęcego tłuszczu, leżało na niej mnóstwo zębów, kości, pazurów. Zbierałam je. Gdy atmosfera w chatce była napięta, zakładałam sobie na palce wielkie niedźwiedzie pazury i siadałam do stołu. Towarzystwo zanosiło się od śmiechu. Przywiozłam je do Polski, ale wszystkim tak się podobały, że rozdałam je na prezenty.
W 1981 roku wraca pani z trzymiesięcznej wyprawy na Spitsbergen z ponad tysiącem fotografii i dziennikiem podróży. Dziennik ginie, a zdjęcia chowa pani do szuflady na prawie czterdzieści lat. Dlaczego?
Po powrocie Warszawa wydawała mi się ciasna, brudna i szara. Umęczeni ludzie kolejkami oplatali budynki. Nie przyszło mi do głowy, aby w tych okolicznościach chwalić się obrazami raju, gdzie jadłam ananasy z puszki, łososie i prawdziwe masło.
Niedawno pracowniczki Fundacji Archeologia Fotografii dowiedziały się, że w 1981 roku towarzyszyłam naukowcom z Uniwersytetu Jagiellońskiego w wyprawie na Spitsbergen. Gdy dziewczyny obejrzały zdjęcia w moim domu, oniemiały. Fotografowałam radziecką osadę górniczą w Barentsburgu, Polską Stację Polarną w Zatoce Białych …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Katarzyna Zając –(ur. 1991), reporterka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu.
Publikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Dużym Formacie”, „Wysokich Obcasach”. Mieszka w Kairze i Warszawie.
Rozmowa ukazała się w sierpniowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (08/2020) pod tytułem Jesteśmy jak kamienie.