Trochę się boję tego wywiadu. Mam charakterystyczny dla kobiet syndrom oszusta: wydaje mi się, że jestem na niewłaściwym miejscu i ktoś inny lepiej zrobiłby wywiad z profesorem Wyrzykowskim.
No cóż, kobiety mają niestety tego pecha, że rzadziej traktuje się je z należytą powagą. Mnie z tego błędu wyleczyły skutecznie profesorki Monika Płatek i Hanna Machińska. I dzięki nim nigdy nie przyszłoby mi już na myśl na przykład organizowanie seminarium czy konferencji bez uwzględnienia parytetu płci. A to oznacza, że każdego z nas można ukształtować – chociaż pewnie różnymi metodami. A co do syndromu oszusta, czyli impostora… Mnie też przez większość życia wydawało się, że jestem tylko chłopcem do podawania piłek na korcie. I bardzo się pewnego dnia zdziwiłem, gdy się zorientowałem, że czasami to ja serwuję.
Mirosław Wyrzykowski
(ur. 1950), doktor habilitowany nauk prawnych, profesor nadzwyczajny UW. Były dziekan Wydziału Prawa i Administracji UW i były przewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Promotor m.in. doktoratu Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.
A ja przyszłam, żeby mi pan wyjaśnił zasady tego tenisa, w którego pan gra. Zacznijmy od pytania, co to jest prawo.
Oj, poczułem się jak na kolokwium… No więc prawo to regulacja pewnego rodzaju zachowań. Prawem są na przykład zasady, które regulują przechodzenie przez przejście dla pieszych. Zielone światło oznacza, że może pani przejść, czerwone nakazuje pani stać. Mamy więc określone uprawnienie – przejście przez jezdnię – ale nie ma ono charakteru bezwzględnego, jest uregulowane. Co nie znaczy, że nie musi pani uważać; w końcu zawsze można trafić na pirata drogowego. Nawet więc stosując się do prawa, możemy doznać uszczerbku. Dlatego, żeby wymusić stosowanie się do prawa jak największej liczby osób, należy dodać do tego sankcje. Na przykład musi istnieć policja, która wlepi nam mandat, kiedy wejdziemy na jezdnię na czerwonym.
Ale powiedzmy, że pan ma zasady regulujące zachowanie w pańskim domu. Na przykład „Nie wolno siadać na kanapie”. I może są też sankcje – za to, że na niej usiadłam, wyrzuci mnie pan z domu. Czym się różni taka zasada od prawa?
Reguła dotycząca przejścia dla pieszych ma to do siebie, że jest regułą powszechnie znaną, ogłoszoną, …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Wywiad ukazał się w kwietniowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn opinii” (4/2021) pod tytułem Psychoterapia konstytucyjna.