Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Apteczka

Jakub Kornhauser. Marginesy i pogranicza

POSŁUCHAJ

Rysunek Sonia Dubas-Kolanowska

Mój kulturalny niezbędnik złożony jest z najróżniejszych przedmiotów i doświadczeń. Ciągle zwiększa swoje rozmiary. Dużo miejsca zajmują w nim filmy. Oglądam ich sporo, a jeszcze więcej przechowuję w pamięci. Kiedyś nawet tworzyłem listy tytułów, które zrobiły na mnie największe wrażenie w danym roku. Porzuciłem tę praktykę, gdy uświadomiłem sobie, że zaczynają one liczyć tysiące pozycji. Stało się to przytłaczające, dlatego zdecydowałem się ostatecznie poprzestać na samym oglądaniu. W ostatniej dekadzie zachwyciło mnie choćby niepokojące, surrealistyczne kino pochodzącej z Argentyny Lucrecii Martel (Zama, a wcześniej Kobieta bez głowy) czy francuskiego reżysera Bruno Dumonta, który w swoich produkcjach w misterny sposób łączy reporterski, hiperrealistyczny obraz prowincji z niewymuszonym, dziwacznym, często czarnym humorem (jak w Ludzkości czy w Małym Quinquinie).

Z przyjemnością wracam też do filmów Andrzeja Barańskiego, w szczególności do powstałych w latach 90. Nad rzeką, której nie ma i Dnia wielkiej ryby. Oba te dzieła nawiązują do wielkiej polskiej literatury – pierwszy jest swobodną wariacją na temat neoawangardowych opowiadań Stanisława Czycza, drugi oparty został na prozie Kornela Filipowicza. Bliska jest mi tematyka, którą podejmują Barański, Dumont czy Martel, ale też Martin Šulík czy Alice Rohrwacher. Skupiają się oni na tym, co prowincjonalne, oddalone od wielkich ośrodków i co z jednej strony wiąże się z przemijaniem i niemożliwością powrotu do przeszłości, a z drugiej z procesem stawania się, inicjacji w dorosłość. 

Najróżniejsze pogranicza i marginesy – nie tylko te związane z metropolią i prowincją, ale także z jawą i snem, tym, co realne i wyobrażone – interesują mnie również w literaturze. W dzieciństwie prawdziwie formującą lekturą był dla mnie Pan Huczek fińskiego prozaika Hannu Mäkeli. To baśń o nieprzystawalności jednostki do świata, o roli dzikiej przyrody w życiu człowieka, a zarazem pierwszy ekokrytyczny tekst, jaki przeczytałem. Po tylu latach wciąż darzę go ogromnym sentymentem właśnie ze względu na uniwersalne prawdy o świecie, które niesie. Kolejną ważną dla mnie książką jest pochodzący z XVII wieku ilustrowany prepodręcznik – Świat w obrazach rzeczy dostępnych zmysłom Jana Amosa Komeńskiego [po polsku ukazał się w przekładzie Adama Fijałkowskiego – przyp. red.]. To taka Wikipedia sprzed kilku wieków, a zarazem pierwowzór powieści graficznej. Dla mnie to także przykład wczesnego tekstu eksperymentalnego, który kojarzy mi się z twórczością bliskich mi awangardowych poetów z Europy Środkowo-Wschodniej. 

A skoro już mowa o eksperymentach, to powinienem przywołać tu jeszcze Manifest surrealizmu André Bretona – założycielski esej programowy tego rewolucyjnego nurtu. Francuz zawarł w owym tekście wszystko, co dla mnie istotne w myśleniu o kulturze: opisał kategorie losowości i przypadku w procesie twórczym oraz zrównał ontologicznie wszystkie byty (człowieka ze zwierzęciem, rośliną i przedmiotem). U Bretona i tych, którzy czerpią z jego myśli, pojęcia abstrakcyjne się materializują. Jak pisali rumuńscy surrealiści z Gellu Naumem i Gherasimem Lucą na czele, estetyka może zjadać biszkopty, a orzech terroryzować miasta. Fascynuje mnie to testowanie granic wytrzymałości języka, tworzenie za pomocą słów obrazów, które utrwalą się w pamięci czytelnika na lata.

Moja apteczka okazuje się przydatna, również gdy sam piszę. Wracam wtedy nie tylko do wspomnień z obejrzanych filmów i przeczytanych książek – źródłami inspiracji mogą być dla mnie także malarstwo i ulubiona muzyka, ale przede wszystkim rzeczywistość, którą obserwuję w podróży. Najlepiej mi się myśli, gdy jestem w ciągłym ruchu: jeżdżę rowerem czy wędruję po górach. Lubię wypady w skali mikro. Czasem wystarczy wyjechać czterdzieści kilometrów za miasto i już zmienia się perspektywa. Staram się wtedy uważnie obserwować wszystko, co dzieje się wokół mnie, i zapisywać w głowie. Potem te wspomnienia się łączą, przeplatają z wyobrażeniami czy snami i tak powstają teksty. Piszę, czerpiąc z tego, co ze mną zostało.

Rozmawiał Mateusz Roesler

Partnerami tekstu są Nagroda Literacka GDYNIA i Festiwal Miasto Słowa, które przez cały rok zapraszają do czytania najciekawszych polskich książek, a w sposób szczególny zapraszają w ostatni tydzień wakacji.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00