Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Czytaj

Gdy porno nie wystarcza

Co sprawia, że wśród nałogowych użytkowników pornografii pojawiają się nowe wzorce zachowań, oraz w jakich okolicznościach wychodzą oni poza pornografię, badając, jak daleko mogą się posunąć w poszukiwaniach silniejszej stymulacji seksualnej? Publikujemy fragment książki „Gdy porno nie wystarcza” prof. Mateusza Goli.
zdjęcie charlesdeluvio / UNSPLASH

Przez kilka pierwszych miesięcy od rozstania z moją dziewczyną dalej skutecznie znieczulałem się za pomocą pornografii, masturbacji i imprez z alkoholem. Zastanawiało mnie, dlaczego moi przyjaciele, rodzice czy nawet brat płakali, gdy mówiłem im, że się rozstaliśmy, a ja nie uroniłem ani jednej łzy. Czułem się jak zombie. Rozbicie, które przeżywałem, przeszkadzało mi w dokończeniu pracy dyplomowej. Kończyło mi się stypendium, musiałem zacząć szukać pracy. Życie było jeszcze bardziej stresujące niż mój związek. A mój sposób na stres już doskonale znacie. W tym czasie potrafiłem kilka dni z rzędu wpadać w trwające po kilka godzin ciągi pornograficzne. Co kilka miesięcy znajdowałem jakiś nowy motyw, który kręcił mnie bardziej niż to, co wcześniej. Ostry seks analny, BDSM, ladyboys, seks homoseksualny. Zmieniało się to jak w kalejdoskopie.

Po ponad roku większość moich kolegów skończyła już studia, a ja po raz kolejny musiałem je przedłużać. Nie byłem w stanie skupić się dłużej niż godzinę. Coraz mniej rzeczy mnie cieszyło. Ogarniała mnie coraz większa pustka i poczucie oderwania od rzeczywistości. Moje pogarszające się samopoczucie zaczęło mi mocno doskwierać. Postanowiłem poszukać pomocy. Tym razem poza religią.


Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Wykup prenumeratę lub dostęp online.


Poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie do psychologa. Opowiedziałem o rozstaniu, o problemach z ukończeniem studiów, o zamartwianiu się. Chciałem też opowiedzieć o trudnościach z pornografią i masturbacją, ale się wstydziłem. Wspomniałem o tym tylko trochę, ale chyba niezbyt wyraźnie, bo lekarz nie zapytał o szczegóły. Gadaliśmy prawie pół godziny, nie powiem, stresowałem się, bo od dawna na trzeźwo nie opowiadałem tylu rzeczy o sobie. Owszem, mieliśmy dużo szczerych i głębokich rozmów z przyjaciółmi w liceum, ale wtedy moje problemy nie były tak poważne. Później z kolei zawsze w szczerych rozmowach pomagał mi alkohol. Teraz musiałem otworzyć się na trzeźwo i nie było to łatwe.

Dostałem diagnozę depresji, skierowanie do psychiatry po leki oraz zalecenie, żebym zapisał się do psychologa. Pomyślałem, że spoko, wyjdę z depresji i może jak przestanę się tak zamartwiać, to i łatwiej poradzę sobie z pornografią. Poszedłem do psychiatry. Okazało się, że to dość atrakcyjna trzydziestokilkuletnia kobieta, co wprawiło mnie w duże załopotanie. Po prostu głupio było mi powiedzieć, że mój główny problem to godziny spędzane na oglądaniu porno i masturbowaniu się. Chciałem, ale nie potrafiłem. Zamiast tego opowiedziałem beznamiętnie chwytającą za serce historię miłości zakończonej zdradą oraz opisałem doskwierające mi obecnie symptomy. Pani wysłuchała mnie uważnie, zadała kilka pytań o apetyt, sen i myśli samobójcze, potwierdziła diagnozę depresji i wypisała mi receptę na leki. Do psychologa już nie poszedłem. Stwierdziłem, że na razie zobaczę, czy leki pomogą.

Zacząłem codziennie łykać przepisane tabletki. Przez pierwszy miesiąc nic się nie zmieniało, ale coraz trudniej było mi osiągnąć orgazm podczas masturbacji. Czasem po prostu miałem problem z erekcją, więc musiałem oglądać coraz więcej mocniejszego porno, żeby się pobudzić. Pamiętam, że kilka razy nieźle się przy tym napociłem. Ale były też jakieś dwa tygodnie, gdy nie oglądałem wcale. W internecie wyczytałem, że przy antydepresantach mogą się zdarzać problemy z orgazmem. U mnie na szczęście po czterech, pięciu tygodniach minęły. W kolejnych miesiącach zacząłem za to obserwować delikatnie postępujący, ale coraz większy spokój. Taki dystans do otaczającego mnie świata. Moje myśli nieco się uciszyły, przestałem się tak przejmować przeszłością i przyszłością. Poczułem się pewniej. Pamiętam też, że po raz pierwszy zrobiło mi się tak jakoś smutno z powodu rozstania z dziewczyną i raz nawet się rozpłakałem. Wciąż regularnie oglądałem pornografię i się masturbowałem, ale nie miałem już tak silnych zjazdów emocjonalnych. Po prostu czułem się lepiej, ale wciąż miałem problem, żeby dokończyć pracę dyplomową i zamknąć studia, choć już się tak bardzo tym nie przejmowałem.

Podczas jednego z wieczorów, gdy pracowałem nad magisterką, po trzeciej lub czwartej przerwie na pornografię stwierdziłem, że potrzebuję czegoś lepszego niż masturbacja. Po prostu podczas sesji z porno było mi coraz trudniej dojść do kolejnego orgazmu. Sesje trwały coraz dłużej i ciężko było mi znaleźć nowe, bardziej pobudzające treści. Już od dawna świtał mi w głowie pomysł, żeby udać się do prostytutki. Odwiedzałem nawet fora internetowe, z których dowiadywałem się, gdzie w mieście znajdę kobiety oferujące seks analny lub oral bez gumy. Które z nich oszukują i żądają dopłaty, a które są miłe i ładnie pachną. Wiedziałem dużo, ale zawsze brakowało mi odwagi, żeby pójść. Bałem się, że mogę zarazić się HIV lub inną chorobą weneryczną, że ktoś mnie oszuka, że nie będę wiedział, jak się zachować.

Ale tego wieczoru lęk był o wiele mniejszy niż zwykle. Poza tym byłem napalony i potrzebowałem kolejnego orgazmu.

Zadzwoniłem do jednej kobiety z ładnymi fotkami i pozytywnymi opiniami i po kilku minutach byłem umówiony na 21.00. Wziąłem prysznic, wypachniłem się i ubrałem jak na noworoczny koncert w operze narodowej. Dobrze, że nie kupiłem kwiatów, bo dziewczyna padłaby ze śmiechu. Po drodze wypiłem trzy piwa na rozluźnienie i gdy pojawiłem się pod umówionym adresem, drzwi otworzyła mi naprawdę atrakcyjna laska, mniej więcej w moim wieku, ubrana seksownie jak na zdjęciach. Zmierzyła mnie wzrokiem, zapytała, czy jestem prosto po pracy (pewnie zmylił ją garnitur), poprosiła o płatność z góry i wskazała prysznic. Nie chciałem nic już wyjaśniać, więc po raz kolejny w ciągu godziny stanąłem pod prysznicem.

Gdy wyszedłem, w pokoju panował półmrok, w radyjku grała całkiem przyjemna relaksująca muzyka, a dziewczyna zapytała, co chcę robić. Chciałem ją pocałować, ale to niestety nie było w menu. Więc poprosiłem, żeby się mną zajęła. Chyba domyślacie się, co było dalej? Cztery masturbacje w ciągu ostatnich kilku godzin oraz onieśmielenie i lekki stresik zakropiony alkoholem zrobiły swoje. Mimo wielu starań nie miałem nawet pełnego wzwodu. O orgazmie mogłem zapomnieć. W końcu trudno się dziwić, to miała być moja druga w życiu partnerka seksualna, a znaliśmy się zaledwie trzy minuty. Tak czy siak, było to jedno z przyjemniejszych spotkań tego typu, jakie miałem. Widząc, że nic z tego nie będzie, trochę pogadaliśmy, zrobiła mi też fajny masaż pleców i wróciłem do domu.

Przeczytaj też: Gang bang na mózgu. Dlaczego bać się porno?

Wnioski, jakie wyciągnąłem z tego spotkania, były, delikatnie mówiąc, niemądre. Zamiast przekonania, że to nie jest typ seksu i relacji, który rzeczywiście może mnie zaspokoić, miałem poczucie, że muszę spróbować kolejny raz. No i w ciągu następnego kwartału spróbowałem jeszcze dwanaście razy: z większą ilością alkoholu, z mniejszą, z opcjami sado-maso, w trójkącie i z masażem zakończonym happy endem. Efekty były takie, że trzy razy po płatności z góry żadnego seksu nie było, dwukrotnie strasznie się bałem, bo w pokoju za ścianą ewidentnie słyszałem innych ludzi, a wszystkie siedem orgazmów, które przeżyłem podczas tych wizyt, wydarzyło się tylko dlatego, że zamykałem oczy i przenosiłem się w świat moich fantazji i odtwarzania scen, które znałem z porno. Dobrze znany stary schemat. Żadne z tych spotkań nie było tak przyjemne jak to pierwsze.

Zawsze czułem się dziwnie, choć z kolejnymi próbami się oswajałem. I prawie zawsze pomysł, żeby pójść do kolejnej prostytutki, przychodził po kilku sesjach masturbacji z porno. Taka nowa kontynuacja ciągu, poszukiwanie czegoś ciekawszego, mocniejszego, czegoś, czego coraz mniej się bałem. Nie zakładałem już garnituru, nie dbałem o to, czy ładnie pachnę, po prostu jechałem po kolejny orgazm, za który płaciłem. Nawet przestało mi przeszkadzać, że kobiety, które otwierały drzwi, nie wyglądały tak jak na zdjęciach. Zazwyczaj były starsze, mniej atrakcyjne. Czasem miały nieświeży oddech, a w drzwiach mijałem ich poprzednich klientów.

Byłem jak zombie na autopilocie. Autopilocie, który nie oddaje sterowania nawet w scenariuszu totalnej katastrofy. Podczas stosunku (jak zawsze z zamkniętymi oczami i moimi obrazami) poczułem, że pękła mi prezerwatywa. Ale nie potrafiłem się zatrzymać.

Ta ostatnia wizyta taka właśnie była. Jedyne, co zgadzało się z ogłoszeniem, to włosy w kolorze jasny blond. Wiek – o jakieś piętnaście lat więcej; miejscówka, zamiast prywatnej, okazała się wielopokojowym burdelem z cienkimi ścianami, przez które słychać było inne pary, a w drzwiach minąłem obleśnego starszego pana z brzuszkiem. Zastanawiacie się, czy to mnie zatrzymało? Nie. Byłem jak zombie na autopilocie. Autopilocie, który nie oddaje sterowania nawet w scenariuszu totalnej katastrofy. Podczas stosunku (jak zawsze z zamkniętymi oczami i moimi obrazami) poczułem, że pękła mi prezerwatywa. Ale nie potrafiłem się zatrzymać. Dążenie do orgazmu było silniejsze. Autopilot miał całkowitą kontrolę. Kilka minut później osiągnąłem to, po co tu przyszedłem. Kobieta na widok pękniętej gumy i wyciekającej z jej wnętrza spermy była bardziej przerażona niż ja. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, ile stresu będzie mnie kosztowało czekanie na wyniki testów na choroby weneryczne.

Gdy porno nie wystarcza

Pan X zaczyna przekraczać kolejne granice, początkowo w sferze pornografii, a później wychodzi poza nią. Obserwujemy, że to, co pierwotnie go pociągało, przestaje wystarczać i skłania go do poszukiwania coraz bardziej pobudzających i stymulujących treści porno. Z czasem pornografia przestaje go zaspokajać. Dotychczas obawiał się wyjść poza tę sferę ze względu na wysoki poziom lęku społecznego oraz ogólnego (na przykład przed chorobami wenerycznymi). Widzimy jednak, że w tym obszarze zachodzi znacząca zmiana.

Podczas terapii, którą rozpoczął, zajął się leczeniem lęku, ale nie podjął działań, aby zmierzyć się ze swoimi nałogowymi zachowaniami. To prowadzi do zachwiania proporcji między dążeniem do coraz ryzykowniejszych zachowań a lękiem, który dotychczas działał jako hamulec. Pan X zaczyna wychodzić poza pornografię: najpierw z pewnym niepokojem, później coraz śmielej korzysta z płatnych usług seksualnych. Widać, że i tu niemal natychmiast uruchamiają się wszystkie mechanizmy, które wcześniej funkcjonowały w kontekście oglądania pornografii. Działa automatycznie, niemal nawykowo i nie jest w stanie się zatrzymać mimo potencjalnych konsekwencji.

W niniejszym rozdziale przyjrzymy się temu, co sprawia, że wśród nałogowych użytkowników pornografii pojawiają się nowe wzorce zachowań, oraz w jakich okolicznościach wychodzą oni poza pornografię, badając, jak daleko mogą się posunąć w poszukiwaniach silniejszej stymulacji seksualnej.

Wśród osób, które zmagają się z nałogowym korzystaniem z pornografii, większość nie przekracza granicy między pornografią a innymi zachowaniami seksualnymi w sposób, który opisał nam pan X. Latami wystarczają im te same treści, bez potrzeby eksplorowania niszowej pornografii i szukania czegokolwiek poza porno. Niektórzy raz czy drugi próbują płatnych usług seksualnych lub przygodnych kontaktów, ale szybko przekonują się, że nie jest to dla nich tak przyjemne i komfortowe jak pornografia, i nie kontynuują tego typu zachowań.

Jednak dla pewnej grupy osób królicza nora, na początku której jest mainstreamowe porno, nie ma dna. A wejście do niej to jednokierunkowa podróż bez końca dzięki coraz nowszym technologiom, aplikacjom, gadżetom i używkom umożliwiającym przygodny seks i wzmacnianie swoich doświadczeń. Te osoby w swoich poszukiwaniach stopniowo przekraczają kolejne granice, zaczynają fascynować się treściami, które jeszcze kilka lat wcześniej wydawały się im odpychające lub niezgodne z ich pierwotnymi preferencjami seksualnymi. Czasem podczas terapii, gdy patrzą na historię swoich zachowań, trudno im zrozumieć, jak mogli dojść tak daleko.

Charakterystycznym zjawiskiem dla osób przekraczających kolejne granice jest doświadczenie masywnych ciągów pornograficznych. Podczas takiego ciągu niektórzy są w stanie masturbować się nawet kilkanaście razy dziennie, co w pewnych przypadkach prowadzi do obrzęku genitaliów, zwłaszcza gdy masturbacji towarzyszą zabawki zwiększające poziom doznań, substancje psychoaktywne lub jeśli ciąg trwa kilka dni z rzędu.

Dla pewnej grupy osób królicza nora, na początku której jest mainstreamowe porno, nie ma dna. A wejście do niej to jednokierunkowa podróż bez końca dzięki coraz nowszym technologiom, aplikacjom, gadżetom i używkom umożliwiającym przygodny seks i wzmacnianie swoich doświadczeń.

(…) Po każdym orgazmie pojawia się tak zwany okres refrakcji, czyli czas potrzebny na zregenerowanie i przygotowanie do kolejnego stosunku. Wysoka wartość stymulująca dzisiejszej pornografii może znacząco skrócić ten czas, ale nie zlikwiduje go zupełnie. Zazwyczaj każdy kolejny orgazm jest coraz trudniejszy do osiągnięcia, co skutkuje potrzebą poszukiwania coraz bardziej pobudzających bodźców. Pacjenci, z którymi pracowałem, w trakcie takiego ciągu pornograficznego najpierw przechodzą przez całą kolekcję swoich ulubionych filmów. Jeśli jednak, z jakiegokolwiek powodu, te filmy nie dostarczają im oczekiwanego zaspokojenia (co zazwyczaj występuje, ponieważ ich celem nie jest zaspokojenie potrzeby seksualnej, lecz ucieczka od trudnych emocji i oderwanie się od rzeczywistości), w pewnym momencie ulubione treści się kończą i konieczne staje się poszukiwanie nowości.

(…) Zgodnie z najnowszymi badaniami najbardziej pobudzające mogą być bodźce, które łączą przyjemność z pewnego rodzaju zagrożeniem czy stresem. Pamiętacie historię o jądrach migdałowatych? W związku z tym prędzej czy później większość osób, u których widoczny jest progres w kierunku coraz bardziej stymulującej pornografii, zaczyna fascynować się treściami z elementami przemocy, BDSM lub takimi, które przekraczają ich oryginalne preferencje seksualne, na przykład z udziałem osób transseksualnych czy homoseksualnych.

Nie zrozumcie mnie źle, nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że rekreacyjni użytkownicy pornografii od czasu do czasu oglądają takie treści – wiele badań pokazuje, że tak jest. W ich przypadku jednak dzieje się to w wyniku zwykłej ciekawości i rzadko tego typu pornografia stanowi dla nich główne źródło pobudzenia przy masturbacji.

Przeczytaj też: W Disneylandzie nie ma miejsca na porno

U osób nałogowo korzystających z porno te nowe treści zazwyczaj pojawiają się w momencie, kiedy podczas ciągu trudno jest osiągnąć kolejny z rzędu – na przykład ósmy czy dwunasty – orgazm. Nowy bodziec zazwyczaj dostarcza silniejszych wrażeń, a ten kolejny, dziewiąty czy trzynasty orgazm przeżyty podczas oglądania nierzadko potrafi być znacznie silniejszy niż kilka poprzednich. Można to porównać do niespodziewanej wygranej podczas gry hazardowej, na przykład z jednorękiego bandyty. Takie nieoczekiwane nagrody bardzo szybko utrwalają się w mózgu, szczególnie u osób z predyspozycjami do uzależnienia, co sprawia, że bodźce, które doprowadziły do tej nagrody, automatycznie zyskują na atrakcyjności i coraz łatwiej jest do nich wracać.

Dlatego też u osób, które rozwinęły nałogowe wzorce korzystania z pornografii i korzystają z niej w tak zwanych ciągach, w pewnym momencie widać okresowe zmiany fascynacji różnymi treściami. Pan X opisuje, że jego ścieżka eskalacji zaczęła się od konwencjonalnych treści pornograficznych, a następnie przechodziła w porno z elementami przemocy, później z różnymi wątkami BDSM, dalej w filmy z osobami transseksualnymi i różnymi fetyszami.

Gdy w życiu osoby uzależnionej pojawiają się nowe wzorce, zaczyna ona sięgać do tych nowych treści podczas kolejnych ciągów. W pewnym momencie zaczyna od nich sesje porno. Stają się one elementem wyjścia do dalszej eksploracji. Gdy nowe treści są już stare, niewystarczające, a królicza nora stron pornograficznych staje się za ciasna, pojawiają się pomysły na zwiększanie doznań za pomocą różnego rodzaju gadżetów i zabawek seksualnych (wibratory, zabawki symulujące genitalia lub odbyt itp.), a czasem przez ograniczenie sobie dopływu tlenu podczas masturbacji (czyli podduszanie). Inną metodą zwiększenia poziomu doznań jest zażycie różnego rodzaju substancji psychoaktywnych podczas masturbacji i seansów z porno, czyli tak zwany chemsex.

Przeczytaj też: Zabawki dla dorosłych – tabu czy norma?

W pewnym momencie część osób rozwija również pragnienie, aby spróbować oglądanych scen na żywo z innym człowiekiem. Najłatwiejszym sposobem realizacji fantazji jest skorzystanie z czatów internetowych i sekskamerek na żywo. Później zazwyczaj następuje przejście do płatnych usług seksualnych. Na początku jest to niszowy kontent pornograficzny, później – prywatne pokazy na sekskamerkach. Potem zaczyna się odchodzenie od komputera. Ponieważ wiele osób z rozwiniętymi nałogowymi wzorcami korzystania z pornografii nie ma związków intymnych, w których mogłyby w satysfakcjonujący sposób realizować swoje pragnienia seksualne, najprościej im odwiedzić klub ze striptizem. To jednak zazwyczaj nie jest dla nich satysfakcjonujące, gdyż w takim klubie trudno osiągnąć kolejny (lub kilka kolejnych) orgazm. Dlatego prędzej czy później u poszukiwaczy doświadczeń zaczyna się korzystanie z płatnych usług seksualnych na żywo lub inicjowanie przygodnych kontaktów (najczęściej poprzez aplikacje randkowe).

Przed dalszym omówieniem tych ścieżek opowiem, gdzie w mózgu znajdują się przyczyny tak silnej motywacji do poszukiwania coraz nowszych możliwości realizacji nałogowych zachowań.

W rozdziale 4 omówiłem najnowszy ewolucyjnie obszar kory oczodołowej, która dzieli się dodatkowo na część tylną, specjalizującą się w kodowaniu wskazówek jedzenia i seksu, oraz część przednią, specjalizującą się we wskazówkach innych nagród.

Aby sprawdzić, jak funkcjonuje ona w przypadku osób nałogowo korzystających z pornografii, przeprowadziliśmy za pomocą skanera MRI badania, wykorzystując zarówno wskazówki i nagrody pieniężne, jak i erotyczne. Oczekiwaliśmy, że część kory oczodołowej odpowiedzialna za przetwarzanie nagród pierwotnych, takich jak seks, będzie silniej aktywowana w kontekstach związanych z seksem w przypadku osób nałogowo korzystających z pornografii. Jednak wyniki badań były zaskakujące. Okazało się, że ten obszar kory był równie aktywny w przypadku osób nałogowo korzystających z pornografii, jak i w przypadku użytkowników rekreacyjnych. Na widok tych wyników niestety nie odetchnąłem z ulgą – ponieważ odkryliśmy coś jeszcze.

Przednia część kory oczodołowej, która u osób korzystających rekreacyjnie z pornografii reaguje bardzo silnie na nagrody pieniężne (i inne nagrody drugorzędne), w przypadku nałogowych użytkowników reagowała na te nagrody zawsze słabiej, a w dodatku bardzo silnie odpowiadała na wskazówki nagród erotycznych. Oznacza to, że nałóg, niczym złośliwy wirus, zainfekował część mózgu, która powinna zajmować się innymi rodzajami przyjemności i wzmocnień niż seks. Zamiast uczenia się, jak czerpać przyjemność z rozwijania swoich pasji, kariery zawodowej, relacji społecznych lub nowoczesnych rozrywek, ta część mózgu służyła teraz do budowania większej liczby skojarzeń związanych z pornografią i doświadczeniami seksualnymi.

Podobny wynik zaobserwował mój kolega z Francji Guillaume Sescousse w grupie osób uzależnionych od hazardu. Zauważył, że kora tylna, odpowiadająca za uczenie się wskazówek zapowiadających jedzenie i seks, została „zainfekowana” przez potrzebę budowania skojarzeń dotyczących możliwości wygrania pieniędzy (co odpowiada problemom z hazardem). Jest to swoiste lustrzane odbicie problemów występujących u osób kompulsywnie korzystających z pornografii.

Dlaczego wynik ten jest niepokojący? Jeśli pamiętacie rozdział 4, to wiecie już, że między innymi dzięki tej właśnie korze jesteśmy w stanie uczyć się złożonych i odległych w czasie związków między różnymi wskazówkami i nagrodami. Wyobraźcie sobie teraz, że ten zaawansowany obszar mózgu, zamiast tworzyć asocjacje i plany działania związane z ważnymi dla naszej jakości życia długoterminowymi celami, zaczyna służyć nałogowi, działając na rzecz krótkotrwałych, doraźnych przyjemności i popychając nas coraz głębiej w klatkę uzależnienia. Jest to prawdziwy dramat.

Nałóg, niczym złośliwy wirus, zainfekował część mózgu, która powinna zajmować się innymi rodzajami przyjemności i wzmocnień niż seks.

Patrząc na historię pana X, możemy to zobaczyć w działaniu. Z moich obserwacji klinicznych wynika, że im inteligentniejszy jest pacjent, tym bardziej te mechanizmy działają na jego niekorzyść. U pana X nawet efekty jego terapii w pewnym momencie zaczęły działać przeciwko niemu. Pozbył się depresji i lęku dzięki lekom, więc zaczął kompulsywnie korzystać z płatnych usług seksualnych, których wcześniej się obawiał. Może to wynikać z tego, jak nałóg zainfekował jego sposób myślenia i korzystania z zaawansowanych zdolności mózgowych do tworzenia złożonych planów działania w celu uzyskania pożądanych efektów. Nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas pan X powiedział nam, że rozpracował algorytm Tindera lub innych aplikacji randkowych i stał się mistrzem podrywu i darmowego seksu na jedną noc. Widać wyraźnie, że nasz bohater, jak wielu pacjentów o podobnie wysokiej inteligencji i ścieżce rozwoju nałogu, wykorzystuje swoje zdolności intelektualne nie do osiągania celów, które są korzystne dla jego życia i zdrowia, ale do bardziej efektywnego zaspokajania swojego nałogu. Przez pewien czas hamował go w tym lęk, ale widzimy, że w pewnym momencie tama puściła.

Balans między lękiem a impulsywnością

Lęk przed potencjalnymi konsekwencjami często działa jako bariera chroniąca wiele osób przed przekraczaniem kolejnych granic i podejmowaniem ryzykownych nałogowych zachowań. Można pomyśleć o impulsywności i lęku jako o dwóch krańcach tej samej skali. Gdy balans między nimi zostaje zaburzony, może to prowadzić do zachwiania równowagi i pojawienia się nowych, problemowych zachowań. Badania przeprowadzone kilka lat temu przez zespół Ahmeda Haririego z Duke University wykazały, że w przypadku osób, które mają niski poziom zarówno lęku, jak i impulsywności, a także tych, które oba te poziomy mają bardzo wysokie, rzadko dochodzi do problematycznego picia alkoholu czy podejmowania ryzykownych zachowań seksualnych.

Natomiast jeśli ta równowaga jest zachwiana – na przykład gdy poziom lęku jest niski, a impulsywność wysoka lub odwrotnie – to częściej dochodzi do utraty kontroli nad piciem lub seksem. Warto nadmienić, że badania Haririego były przeprowadzane wyłącznie na tysiącach studentów, z których niemal wszyscy to osoby zdrowe lub problemowo pijące, ale nieuzależnione.

W mojej praktyce klinicznej obserwowałem mechanizm podobny do opisanego przez Haririego i jego współpracowników. Spotkałem pacjentów, którzy rozpoczynali terapię, borykając się nie tylko z nałogowymi zachowaniami seksualnymi i wysokim poziomem lęku, ale również z depresją wynikającą z konsekwencji nałogu. Jednak w trakcie terapii skupiali się jedynie na depresji, a nie zajmowali się budowaniem kompetencji niezbędnych do radzenia sobie z trudnościami w życiu bez ucieczki w pornografię.

Często wynikało to albo z trudności w komunikowaniu terapeucie swoich nałogowych zachowań seksualnych, albo po prostu ze wstydu związanego z tym problemem. Nierzadko zdarzało się, że terapeuci zwyczajnie nie wiedzieli, jak się odnieść do problemu nałogowych zachowań seksualnych, i działali zgodnie z tym, czego ich uczono. W przypadku diagnozy podwójnej, to jest nałogu oraz współwystępującej depresji lub zaburzeń lękowych, uczono, że należy najpierw zająć się drugim problemem, a dopiero później nałogiem. To podejście może nie być efektywne w przypadkach, gdzie oba problemy są głęboko ze sobą powiązane i wzajemnie się nasilają.

Przeczytaj też: Czym jest porno, każdy widzi

Choć podejście to może się sprawdzać w przypadku uzależnienia od substancji, w kontekście osób z kompulsywnymi zachowaniami seksualnymi może prowadzić do paradoksalnych rezultatów. Pacjenci, których spotkałem, często leczyli przede wszystkim depresję i nie zajmowali się równocześnie problemowymi zachowaniami seksualnymi w swojej terapii. Miałem również do czynienia z osobami, które w terapii skupiały się zarówno na jednym, jak i na drugim aspekcie, ale farmakologiczne wspomaganie terapii lęku i depresji było na tyle skuteczne i szybkie, że zaburzyła się równowaga między doświadczanym poziomem lęku a impulsywnością.

Spotkałem się w mojej pracy z osobami, u których terapia z zastosowaniem głównie leków przeciwdepresyjnych z grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny szybko obniżyła poziom lęku, co przyczyniło się do zmniejszenia problemowego korzystania z pornografii. Jednakże po pewnym czasie pojawiły się nowe, nieoczekiwane zachowania seksualne, które początkowo były odbierane jako pozytywne, ale z czasem stały się źródłem kolejnych problemów w życiu pacjenta.

Pan X jest dobrym przykładem osoby, która zawsze chciała skorzystać z płatnych usług seksualnych, aby doświadczyć na żywo tego, co widziała w pornografii. Gdy jego poziom lęku obniżył się na tyle, że przestał obawiać się potencjalnych negatywnych konsekwencji płatnego kontaktu seksualnego, jego mechanizmy impulsywne pozostały silne i nie zmieniły się równie szybko jak poziom lęku. W rezultacie nowe zachowania nie stały się zdrowym substytutem korzystania z pornografii, lecz kolejnym problematycznym zachowaniem, które szybko przeszło w automatyczne i uzależniające, do tego stopnia, że pan X przestał zwracać uwagę na potencjalne konsekwencje.

Wśród innych pacjentów, z którymi pracowałem, pojawiły się takie zachowania jak nawiązywanie romansów czy wyjazdy związane z seksturystyką. Co istotne, po zmniejszeniu dawki leku lub zaprzestaniu jego stosowania te zachowania były łatwiejsze do kontrolowania. Chcę podkreślić, że nowe problemowe zachowania seksualne pojawiają się bardzo sporadycznie wśród osób korzystających z farmakoterapii z lekami z grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny. Zdecydowana większość osób, które korzystały z takiej farmakoterapii, nie doświadczyła nigdy żadnych negatywnych konsekwencji związanych z nowymi zachowaniami. Wręcz przeciwnie, pacjenci doświadczyli znaczącej poprawy i redukcji kompulsywnych zachowań seksualnych.

Skoro wiemy już, jak zmienia się funkcjonowanie kory oczodołowej, i mamy przed oczami obraz huśtawki między lękiem a impulsywnością, przyjrzyjmy się dokładniej ciągom, ponieważ – w odróżnieniu od rozhamowania w wyniku farmakoterapii – pchają one o wiele częściej i znacznie więcej osób w ramiona nowych wzorców kompulsywnych zachowań seksualnych.

Różne formy ciągów

Fenomen ciągów pornograficznych i masturbacji nie został jeszcze dobrze zbadany (jedne z pierwszych prac na ten temat pochodzą od naszego zespołu), dlatego przy ich opisywaniu będę się opierał w dużej mierze na obserwacjach klinicznych. Wyróżniam trzy formy tego zjawiska, każda z nich odzwierciedla nieco odmienne sposoby radzenia sobie z emocjami, potrzebami i dylematami natury moralnej.

Pierwsza forma to wielokrotne krótkie sesje z pornografią i masturbacją, porównywalne do przerwy na papierosa czy sesji z przewijaniem rolek na Instagramie, YouTubie lub w innych serwisach społecznościowych. Często te krótkie sesje odbywają się w miejscu pracy lub w toalecie publicznej i trwają zazwyczaj od dziesięciu do trzydziestu minut. Celem jest szybkie poprawienie sobie nastroju, dostymulowanie się lub dystrakcja od jakichś niewygodnych myśli czy uczuć. U części osób, które mają dylematy moralne związane z masturbacją (na przykład uznają ją za grzech), wzorzec ten może dotyczyć samego oglądania pornografii, bez masturbacji lub z masturbacją, która nie kończy się orgazmem.

Druga forma polega na długotrwałej stymulacji seksualnej bez doprowadzenia do szybkiego orgazmu – jest to tak zwany edging, od angielskiego słowa edge oznaczającego krawędź. Osoba praktykująca ten wzorzec stara się być na krawędzi wysokiego pobudzenia seksualnego, ale nie przekroczyć jej w stronę orgazmu, który powodowałby refrakcję i niemożliwość kontynuowania sesji. Sesje edgingowe mogą trwać nawet kilka godzin i pełnią rolę przedłużonej prokrastynacji oraz odcięcia się od rzeczywistości. Podczas edgingu osoba może otwierać wiele różnych kart w przeglądarce w poszukiwaniu optymalnych bodźców, co skutecznie odcina jej uwagę od aktualnych problemów i pozwala nachwilowe „odklejenie się” od świata.

Sesje edgingowe mogą trwać nawet kilka godzin i pełnią rolę przedłużonej prokrastynacji oraz odcięcia się od rzeczywistości.

Trzecia forma pełni te same funkcje co druga – również ma na celu długotrwałe oderwanie się od rzeczywistości. W tej wersji nie odbywa się to przez edging, ale przez wielokrotną masturbację podczas jednej wielogodzinnej sesji. Po każdym kolejnym orgazmie zazwyczaj następuje chwilowe dopuszczenie do siebie myśli o zmarnowanym czasie, braku kontroli nad swoim zachowaniem i tym podobnych przykrych konsekwencjach, jednak wkrótce osoba przejawiająca ten wzorzec ciągu wraca w świat pornografii i zapomina o tych wnioskach, goniąc za kolejnym orgazmem. To właśnie o tym wzorcu opowiada nam pan X.

Zastanówmy się, jakie konsekwencje ma każda z tych form ciągów i jak wyglądały one w życiu pana X.

Konsekwencje ciągów

Przypominam, że nie każda osoba nałogowo korzystająca z pornografii doświadcza ciągów pornograficznych, a wśród tych, którzy ich doświadczają, ważne wydaje się rozróżnienie, jakiego rodzaju są to ciągi. Tutaj wciąż czekamy na systematyczne badania, więc będę nadal bazował na moich obserwacjach z pracy z pacjentami.

Najmniej dotkliwa wydaje się pierwsza forma. Wiąże się ona ze spadkiem zainteresowania seksem partnerskim, czasem trudnościami z osiągnięciem orgazmu podczas seksu partnerskiego (jeśli mieliśmy ich już kilka w ciągu dnia, to wieczorem trudno o kolejny), mocnym obniżeniem poczucia sprawczości i kontroli nad swoim życiem. Może również stwarzać ryzyko bycia przyłapanym na oglądaniu pornografii w pracy czy miejscach publicznych, a w przypadku dużej częstotliwości skutkuje wieloma zaniedbaniami i spadkiem efektywności.

Forma druga, czyli edging, wiąże się z podobnymi negatywnymi konsekwencjami, ale u pacjentów, którzy jej doświadczają, znacznie częściej widzę trudności z funkcjonowaniem seksualnym, głównie z utrzymaniem erekcji podczas partnerskich stosunków seksualnych. Mężczyźni, którzy praktykują wielogodzinny edging, często masturbują się podczas niepełnej erekcji i być może przyzwyczajają się do takiej formy stymulacji seksualnej. Zależność przyczynowa może być też zupełnie inna. Być może część mężczyzn, którzy już pierwotnie mają większe trudności ze wzbudzaniem erekcji, wybiera edging zamiast wielokrotnych masturbacji zakończonych orgazmem, ponieważ tamte byłyby trudniejsze do praktykowania.

Prawdopodobnie u części osób występują obie formy, ale ten temat wciąż czeka na dokładniejsze zbadanie. Podobnie jest z innym aspektem wielogodzinnych sesji z porno. Otóż otwieranie dziesiątek zakładek z pornografią w przeglądarkach internetowych i wyszukiwanie najlepszego momentu, przy którym będzie można wreszcie pozwolić sobie na orgazm, jest również bardzo mocnym treningiem perfekcjonizmu i nierealistycznie wysokich standardów co do wizualnych aspektów seksualności. Wydaje mi się, że u części mężczyzn praktykujących edging wzmacniało to problemy w relacjach interpersonalnych, związane z podjęciem decyzji o rozpoczęciu randkowania z daną osobą lub wejściu głębiej w związek. Mieli oni poczucie bardzo silnego niepokoju, że jeśli zwiążą się z tą osobą, to mogą za chwilę przegapić inną, lepszą, atrakcyjniejszą. Dlatego ciągle poszukiwali lepszej partnerki, co części z nich przypominało nieustanne, przeciągające się godzinami szukanie lepszego filmiku, przy którym wreszcie będą mogli pozwolić sobie na orgazm. Część osób z tej grupy nie doświadcza progresu w oglądanych treściach porno, a u części się on pojawia, ale postępuje w umiarkowanym tempie. Znacznie gorzej wygląda to w przypadku osób z trzecim wzorcem ciągów.

Właśnie o tym trzecim typie ciągów opowiada nam pan X: o wielogodzinnych sesjach z wieloma masturbacjami zakończonymi orgazmem. I ten typ wydaje się najgorszy, ponieważ nie dość, że łączy w sobie charakterystykę obu poprzednich, to jeszcze wiąże się z obietnicą wielu kolejnych orgazmów, które coraz trudniej osiągnąć. Większość osób, które doświadczają takich ciągów, doświadcza również stopniowego progresu swoich zachowań i szukania coraz mocniejszej stymulacji. Zanim wyjaśnię, dlaczego tak się dzieje, cofnijmy się o dwadzieścia lat i przenieśmy się do Kalifornii. Badanie przeprowadzone przez Dana Ariely’ego, psychologa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, dostarcza fascynujących wniosków na temat wpływu pobudzenia seksualnego na zachowania ryzykowne. W swoim eksperymencie Ariely wykorzystał unikatową na tamte czasy metodologię: umożliwił studentom dostęp do treści pornograficznych w warunkach domowych, co pozwoliło na obserwację ich zachowań w bardziej naturalnym środowisku, niż następuje to w laboratorium.

Przeczytaj też: Seks na nowych zasadach

Podczas oglądania zdjęć pornograficznych uczestnicy badania odpowiadali na różnorodne pytania dotyczące aktualnego stopnia pobudzenia seksualnego, na przykład czy znajdują się w trakcie masturbacji, czy osiągnęli już orgazm, a także pytania mierzące ich skłonność do podejmowania ryzyka. Pytania obejmowały takie kwestie, jak gotowość do podjęcia stosunku seksualnego bez zabezpieczenia z osobą, z rozdziału 5 o szczurach wybierających kokainę i szok elektryczny zamiast samej kokainy, wiecie już, że bodźce ambiwalentne, zarówno seksualne, jak i awersyjne, dają szansę silniejszego pobudzenia mózgu, gdyż aktywują dodatkowo jądra migdałowate. Zatem tylko kwestią czasu pozostaje skierowanie poszukiwań na materiały związane z przemocą seksualną, a także treści z osobami o innych orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych, których oglądanie mogło u danej osoby wywoływać wcześniej niepokój.

Ta intensywna potrzeba poszukiwania nowości i przełamywania barier może prowadzić także do innych ryzykownych zachowań, takich jak płatne prywatne sesje za pośrednictwem kamerek internetowych bądź bardziej ryzykowne i stymulujące pokazywanie się nago w internecie, wysyłanie swoich zdjęć na czatach seksualnych, seksting itp. Tego typu działania zwiększają ryzyko wykorzystania, szantażu czy innych form nadużyć wizerunku, co później przyczynia się do podniesionego poziomu lęku i niepokoju. Jednak nie jest to jedyne źródło lęku po ciągach masturbacyjno-pornograficznych. Ma on prawdopodobnie również swoje podłoże neurobiologiczne.

Po zakończeniu maratonu masturbacyjno-pornograficznego wielu pacjentów, podobnie jak pan X, doświadcza intensywnego niepokoju, który czasem przybiera formę lęku paranoicznego. Osoby te mogą sądzić, że inni ludzie dostrzegają ich zachowanie lub mają negatywne myśli na ich temat. Często obawiają się, że ich działania seksualne zostaną ujawnione, na przykład przez wyciek zdjęć lub nagrań z kamer internetowych.

Te silne uczucia lęku i niepokoju raczej rzadko możemy przypisać obiektywnym zagrożeniom, wynikającym z czyjegoś zachowania. Rzadko też się zdarza, że osoby, z którymi pracuję, oglądają treści, których posiadanie jest karalne, lub angażują się w zachowania mogące skończyć się więzieniem lub szantażem. Znacznie częściej ten niepokój wynika z poczucia utraty kontroli nad własnymi działaniami, wstydu oraz utraty sprawczości. Jednak nierzadko jego nasilenie jest olbrzymie i często pacjenci bezzasadnie obawiają się, że za chwilę w ich życiu wydarzy się coś bardzo złego, że coś się zawali.

Skąd zatem bierze się tak wysokie nasilenie lęków? Nie mamy jeszcze pewności, ale wyniki badań podobnego zjawiska u osób uzależnionych od opioidów podsuwają nam pewne wskazówki. Opioidy, takie jak heroina czy niektóre leki przeciwbólowe, działają na podobne systemy w mózgu co endorfiny wydzielane podczas orgazmu. Możliwe, że wielokrotna masturbacja (część osób, z którymi pracowałem, podobnie jak pan X, była w stanie osiągnąć po kilkanaście, czasem ponad dwadzieścia orgazmów w ciągu doby spędzonej z pornografią) prowadzi do nienaturalnie dużego stężenia endorfin w mózgu.

Po zakończeniu maratonu masturbacyjno-pornograficznego wielu pacjentów doświadcza intensywnego niepokoju, który czasem przybiera formę lęku paranoicznego. Osoby te mogą sądzić, że inni ludzie dostrzegają ich zachowanie lub mają negatywne myśli na ich temat.

W przypadku osób uzależnionych od opioidów nadmiar tych substancji powoduje blokadę aktywności regionu mózgu zwanego locus coeruleus – miejscem sinawym. Jest to obszar odpowiedzialny za produkcję noradrenaliny (zwanej również norepinefryną) – neuroprzekaźnika, który ma za zadanie alarmować nasz mózg w przypadku nagłych i potencjalnie niebezpiecznych zdarzeń, wymagających natychmiastowej uwagi. Aby pokazać, jak to działa, załóżmy, że obecnie jesteście naprawdę głęboko zaangażowani w czytanie tej książki lub słuchanie audiobooka, skupieni na tekście lub dźwięku, bo rzeczywiście treść was wciągnęła. Jeśli nagle zdarzy się coś istotnego dla życia i bezpieczeństwa waszego lub waszych bliskich, na przykład w pokoju obok wasze małe dziecko przewróci się i mocno uderzy lub partner spadnie z drabiny i narobi hałasu, miejsce sinawe natychmiast wyzwoli dawkę noradrenaliny, która przerwie aktualne procesy skupienia w mózgu i skieruje waszą uwagę na źródło potencjalnego zagrożenia. Duża część tej noradrenaliny trafia do jąder migdałowatych, tak aby skuteczniej monitorować potencjalne niebezpieczeństwa.

Po zażyciu opioidów ludzie są przytłumieni i mało wrażliwi na różne sygnały zagrożenia czy sytuacje wymagające natychmiastowej uwagi (podobne doświadczenia opisują osoby w ciągu pornograficzno-masturbacyjnym; pamiętacie, jak pan X opisywał swój stan, gdy partnerka informowała go o niewierności). W sytuacji gdy w mózgu jest wysokie stężenie opioidów (prawdopodobnie również endorfin) – czy to w wyniku zażywania heroiny, czy z innych przyczyn – produkcja noradrenaliny przez miejsce sinawe jest ciągle hamowana. Gdy jednak nagle stężenie opioidów gwałtownie spada (osoba uzależniona na przykład od heroiny zaczyna odwyk lub ciąg masturbacyjny został przerwany i nałogowy użytkownik porno próbuje wejść w okres abstynencji), dochodzi do odblokowania miejsca sinawego, co skutkuje gwałtownym uwolnieniem noradrenaliny. Mózg staje się nadwrażliwy na potencjalnie ważne sygnały i odbiera to jako objaw ciągłego zagrożenia. Prowadzi to do szukania przyczyn lęku i nierealistycznych racjonalizacji, tworzenia różnych scenariuszy, które mogłyby wyjaśnić niepokojącą sytuację. W ten sposób mogą powstać lęki, które często nie mają pokrycia w rzeczywistości. Czasem towarzyszy temu stanowi nadmierne pobudzenie i problemy z zaśnięciem lub potliwość.

Aby eksperymentalnie zweryfikować hipotezę, że ciąg masturbacyjny może oddziaływać na system noradrenaliny w podobny sposób jak nałogowe przyjmowanie zewnętrznych opioidów (na przykład heroiny), niezbędne byłoby przeprowadzenie zaawansowanych badań aktywności mózgu. Wykorzystując kosztowne techniki obrazowania, takie jak PET, moglibyśmy oznaczyć poziomy noradrenaliny i endorfin w mózgu, co jest obecnie trudnym zadaniem. Do tej pory nie przeprowadzono jeszcze tak szczegółowych badań i nie wiadomo, kiedy będą one możliwe.

Prostszym sposobem na weryfikację przedstawionej wyżej hipotezy byłoby porównanie dwóch grup: osób doświadczających ciągów z wielokrotną masturbacją oraz osób, które doświadczają ciągów edgingowych z jednorazową masturbacją na zakończenie. Spodziewalibyśmy się, że pierwsza grupa wykazywałaby silniejsze lęki po przerwaniu ciągu w porównaniu z drugą grupą, co wskazywałoby na potencjalny efekt wielu orgazmów i endorfin w nasilaniu lęku.

Przywrócenie balansu a dalsza eskalacja

Dla pana X jedynym sposobem przywrócenia balansu w jego mózgu byłoby przejście przez te nieprzyjemne dni z nasilonym poczuciem niepokoju, a następnie zmierzenie się ze wszystkimi błędnymi kołami i znajdującymi się u ich podłoża mechanizmami generującymi jego kompulsywne zachowania seksualne. Niestety nie wybiera on tej drogi i zamiast wygrzebać się z króliczej nory, kopie jeszcze głębiej i szuka płatnych kontaktów seksualnych. Za chwilę o nich opowiem, wcześniej jednak warto powiedzieć kilka słów o zabawkach seksualnych i podduszaniu, które pan X przeskoczył na swojej drodze, a z których część osób korzysta.

Nie jest to bardzo częste, ale zdarza się, że podczas ciągów osoby sięgają po wibratory, kulki lub dilda analne, sztuczne pochwy lub klipsy do sutków, aby zwiększyć poziom pobudzenia seksualnego i osiągnąć kolejny orgazm. Korzystanie z zabawek seksualnych podczas masturbacji jest zupełnie normalne i każdy może mieć swoje osobiste preferencje odnośnie do ich wyboru i stosowania. Są one coraz bardziej popularne nie tylko podczas masturbacji, ale również podczas seksu partnerskiego, ponieważ mogą znacząco zwiększyć doznania i pobudzenie.

Niestety podczas ciągu masturbacyjno-pornograficznego wiele osób korzysta z tych zabawek w sposób nie do końca zdrowy i bezpieczny. Zetknąłem się z historiami ludzi, którzy w pośpiechu zapomnieli o lubrykancie bądź stymulowali się zbyt długo i intensywnie, aż nabawili się obrzęków. Kilka razy słyszałem też o włożeniu zbyt dużych obiektów w odbyt, co skończyło się podrażnieniami, a w dwóch przypadkach wizytą na pogotowiu. Są to rzadkie historie, ale pokazują, że podczas ciągu poziom oderwania od doświadczeń swojego ciała jest niestety duży i łatwiej jest się skrzywdzić. W tym kontekście niepokojący wydaje się obserwowany w ostatnich latach wzrost popularności zachowań związanych z podduszaniem się w celu osiągnięcia orgazmu lub angażowanie się w płatne czy ryzykowne przygodne kontakty seksualne.

Fragment pochodzi z książki Gdy porno przestaje być sexy Mateusza Goli, która ukazała się nakładem Copernicus Center Press. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00