Spora część z nas ma w sobie coś z pilota śmigłowca. Nie żartuję! Każdy, kto używa słuchawek z funkcją blokowania hałasu, korzysta z wynalazku doktora Lawrence’a Jerome’a Fogela. To on w latach pięćdziesiątych opatentował systemy wyciszania hałasu w kokpitach śmigłowców i samolotów. Jego celem było znalezienie rozwiązania, które podniosłoby komfort pilotów, a tym samym ułatwiło komunikację i poprawiło bezpieczeństwo w głośnym otoczeniu.
Nie pamiętam już, jak to jest jechać komunikacją publiczną bez słuchawek – i podejrzewam, że większość ludzi, zwłaszcza młodych, ma podobnie. Patrząc na moich współtowarzyszy w tramwaju, widzę, że niemal każdy chce odgrodzić się od otaczającego świata. Czy to źle? Nie sądzę, w końcu w miastach i tak jesteśmy wystawieni na nadmiar dźwięków. Słuchawki dają komfort przebywania z tym, co chcemy słyszeć. Dodatkowo część z nich ma funkcję noise-cancelling, czyli redukcji hałasu, działającą nawet gdy nie jest włączona muzyka. Osobiście bardzo chętnie wręczyłabym za to Fogelowi medal.
Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Wykup prenumeratę lub dostęp online.
Jeśli myślisz teraz: „No tak, ale od tego wiecznego słuchania psuje się słuch!”, to muszę wyprowadzić cię z błędu. Owszem, w Polsce zaburzenia słuchu występują u około jednej piątej dzieci i młodzieży szkolnej, a także u trzech czwartych seniorów. Tak, niedosłuch jest jednym z najczęstszych zaburzeń zdrowia u osób dorosłych, ale jego najpowszechniejszymi przyczynami są proces starzenia się i… narażenie na nadmierny hałas. Słuchawki to tylko element naszego otoczenia – bardzo głośnego otoczenia. Bez nich poziom hałasu wokół nas wcale się nie zmniejszy. Dziwi mnie wielce brak szeroko zakrojonej rozmowy o tym, jak bardzo jesteśmy narażeni na dźwięki, a także o tym, jak niewiele zmienia się w przestrzeni publicznej, by przestało tak być.
W Polsce przepisy dotyczące dopuszczalnych poziomów hałasu wprowadzono na mocy rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 roku – i wbrew miejskiej legendzie mówiącej o tym, że w okresie poprzedzającym organizację Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku Polska poluzowała normy hałasu specjalnie na to wydarzenie, należy powiedzieć, że nowelizacja tego rozporządzenia miała miejsce w październiku, a turniej zakończył się w lipcu. Nie zmienia to jednak faktu, że zmiana ta złagodziła wcześniejsze normy. Dopuszczalne poziomy hałasu zwiększono, a nowe zasady sprawiły, że konieczność stosowania ekranów akustycznych wzdłuż dróg i linii kolejowych praktycznie zniknęła.
Zanieczyszczenie hałasem, znane również jako smog akustyczny, stanowi poważny problem. W kontrze do cytatu z Dziadów Adama Mickiewicza muszę stwierdzić, że nie jest u nas ani cicho, ani głucho. Dane GUS wskazują, że w Polsce hałas jest jednym z głównych zagrożeń środowiskowych – a według raportu WHO narażenie na wysokie poziomy hałasu może skracać życie mieszkańców dużych miast około dziesięć lat. Nadmierna ekspozycja na hałas przyczynia się do rozdrażnienia i dysfunkcji snu, negatywnie wpływa na układ krążenia i przemianę materii, a także powoduje zaburzenia funkcji poznawczych u dzieci. WHO wskazuje też, że hałas jest drugim najpoważniejszym zagrożeniem środowiskowym dla zdrowia, zaraz po zanieczyszczeniu powietrza.
Badania wykazały, że w Polsce w miastach powyżej stu tysięcy mieszkańców najwięcej osób narażonych jest na hałas drogowy – zarówno w ciągu dnia (270 tysięcy osób), jak i w porze nocnej (165,1 tysiąca). Najwyższy odsetek ludności żyjącej w hałasie odnotowano w Gliwicach (10,2 procent), Chorzowie (8,2 procent) i Szczecinie (7,9 procent), a najmniejszy w Toruniu, Dąbrowie Górniczej i Olsztynie (poniżej 0,05 procent). Pod względem hałasu nocnego na szczycie rankingu również znalazły się Szczecin, Chorzów i Gliwice.
Dane GUS wskazują, że w Polsce hałas jest jednym z głównych zagrożeń środowiskowych – a według raportu WHO narażenie na wysokie poziomy hałasu może skracać życie mieszkańców dużych miast około dziesięć lat.
W 2023 roku Trybunał Sprawiedliwoś i Unii Europejskiej (TSUE) orzekł, że Polska naruszyła unijne prawo dotyczące hałasu. Komisja Europejska wskazała na brak spełnienia przez nasz kraj obowiązku sporządzania planów działań w obszarach, gdzie poziom hałasu nie przekracza norm, a także na niewywiązanie się z przygotowania planów dla trzynastu głównych linii kolejowych i dwustu czterdziestu siedmiu dróg. TSUE podkreślił, że obowiązek tworzenia takich planów jest niezależny od poziomu hałasu i wymaga oddzielnej analizy dla aglomeracji, dróg i linii kolejowych. Trybunał zaznaczył też, że plany powinny obejmować konkretne środki redukcji hałasu na najbliższe pięć lat.
Władze polskich miast zobowiązane są także do tworzenia map akustycznych, które pomagają zidentyfikować źródła hałasu i planować działania mające na celu poprawę jakości życia mieszkańców. W Warszawie poziom hałasu powodujący problemy z koncentracją (czterdzieści decybeli) jest przekraczany niemal w całym mieście, a jak już wiemy, długotrwała ekspozycja na hałas może prowadzić do trwałych uszkodzeń słuchu oraz licznych problemów zdrowotnych. Hałas generowany przez ruch uliczny, prace budowlane czy transport publiczny jest coraz częściej uznawany za jedną z najistotniejszych form zanieczyszczenia środowiska w miastach. Jedno z badań wykazało, że aż dziewięćdziesiąt trzy procent mieszkańców metropolii doświadcza różnych form niedosłuchu, a skala tego problemu jest bezpośrednio powiązana z poziomem hałasu w ich otoczeniu.
Przeczytaj też: O! O! Po co tyle hałasu
Dźwięki pełnią bardzo istotną funkcję orientacyjną w przestrzeni, na przykład pomagają określać kierunek ruchu i zidentyfikować zagrożenie: dawniej były nim dzikie zwierzęta zbliżające się do ludzkiej osady, dzisiaj jest to na przykład ruch uliczny. Słuch traktujemy jednak nieco po macoszemu. Dla osób głuchych brak kontaktu ze środowiskiem akustycznym eliminuje możliwość korzystania z tradycyjnych sygnałów dźwiękowych, a to może utrudniać poruszanie się i odbiór informacji, tym bardziej że słuch, podobnie jak wzrok, w wielu wypadkach można stracić na każdym etapie życia.
Istotną rolę w poprawie jakości życia osób z niedosłuchem odgrywają oczywiście nowoczesne technologie wspierające. Jednym z takich rozwiązań, rekomendowanym przez Europejską Federację Osób Słabosłyszących (European Federation of Hard of Hearing People), są pętle indukcyjne – systemy ułatwiające osobom z aparatami słuchowymi lub implantami ślimakowymi odbiór dźwięków w przestrzeni publicznej. Wskazuje się, że „pętle indukcyjne to najbardziej przyjazne, skuteczne i uniwersalne systemy, umożliwiające osobom z aparatem lub implantem ślimakowym prawidłowe słyszenie w przestrzeni publicznej”. Działanie takiej pętli polega na przesyłaniu z wykorzystaniem pola magnetycznego dźwięku bezpośrednio do aparatu lub implantu ślimakowego danej osoby. Dzięki temu osoba słyszy tylko to, co jest ważne, na przykład głos rozmówcy – bez szumów czy hałasów z otoczenia.
Choć pętle indukcyjne są niezwykle pomocne, nie wszędzie można na nie liczyć i nie każda osoba z niedosłuchem nosi aparat, a nawet jeśli, to jego skuteczność bywa ograniczona. Jak wspomina w komentarzu pod moim postem o pętlach jedna z obserwujących mój profil osób, „wyłuskiwanie [dźwięków] w hałasie jest dane tylko ludziom z jednofunkcyjnym obustronnym słuchem. Żadna proteza do tej pory tego nie daje. Ludzie z protezami słuchu muszą się uczyć słyszeć i w ogóle używać aparatów, słyszeć na nowo”. Implanty ślimakowe omijają uszkodzone komórki włoskowate w uchu wewnętrznym i bezpośrednio stymulują nerw słuchowy, co pozwala osobom z poważnym lub głębokim ubytkiem słuchu odbierać dźwięk. Jednak jakość tego dźwięku nie jest identyczna z naturalnym słuchem. Na początku użytkownicy często opisują dźwięk jako nieco mechaniczny lub sztuczny, chociaż wielu zgłasza znaczną poprawę, gdy ich mózg dostosowuje się do sygnałów z implantu.
Badania pokazują, że osoby korzystające z implantów ślimakowych uzyskują lepsze wyniki w testach rozumienia mowy niż użytkownicy aparatów słuchowych. Średnia poprawa w percepcji mowy po implantacji wynosi aż dziewięćdziesiąt procent. W przypadku aparatów słuchowych wynik to jedynie trzydzieści siedem procent. Aparaty wzmacniają dźwięk, ale nie omijają uszkodzonych struktur w uchu, przez co są mniej skuteczne w przypadku głębokiego ubytku słuchu. W związku z tym, chociaż mogą poprawić percepcję dźwięku u niektórych użytkowników, zazwyczaj nie zapewniają takiego samego poziomu jakości dźwięku ani przejrzystości jak implanty ślimakowe u osób ze znacznym ubytkiem słuchu, a zatem pętle i implanty, choć przydatne, nie są lekiem na całe zło niedosłuchu.
Po nieco mniej techniczne, a bardziej przestrzenne wytyczne projektowania przestrzeni dla osób z problemami ze słuchem możemy sięgnąć do rekomendacji Uniwersytetu Gallaudeta w Waszyngtonie. To jedyna uczelnia na świecie w pełni przystosowana do potrzeb osób Głuchych. Tam też stworzono koncepcję DeafSpace, czyli sposób projektowania architektonicznego opracowanego z myślą o osobach niesłyszących i niedosłyszących.
Wyobraźmy sobie budynek, który zaprasza do środka szerokimi, wolnymi od przeszkód wizualnych korytarzami i stonowanym, równomiernym oświetleniem – tak zaprojektowano Uniwersytet Gallaudeta. Każdy szczegół – od oświetlenia, przez kolory, po krzywiznę ścian – sprzyja komunikacji i ułatwia posługiwanie się w językiem migowym. Przestrzeń daje szerokie pole widzenia, uniknięto masywnych kolumn czy wąskich przejść – bo podczas gromadzenia się w większych grupach osoby Głuche mają tendencję do tworzenia kręgów, które pozwalają wszystkim uczestnikom na jednoczesną komunikację.
Wyobraźmy sobie budynek, który zaprasza do środka szerokimi, wolnymi od przeszkód wizualnych korytarzami i stonowanym, równomiernym oświetleniem – tak zaprojektowano Uniwersytet Gallaudeta. Każdy szczegół – od oświetlenia, przez kolory, po krzywiznę ścian – sprzyja komunikacji i ułatwia posługiwanie się w językiem migowym.
Jasne, ale nieoślepiające światło eliminuje kontrasty – to ważne dlatego, że osoby Głuche i niedosłyszące komunikują się nie tylko językiem migowym, ale też polegają na czytaniu z ruchu warg i mimiki twarzy, a odpowiednie oświetlenie redukuje ostre cienie, które mogłyby zakłócać odbiór gestów. Ważne jest także eliminowanie efektu olśnienia (nadmiernej jasności powodującej dyskomfort wzrokowy) oraz nadmiernych kontrastów, które nie tylko utrudniają komunikację, ale również prowadzą do zmęczenia oczu i spadku koncentracji. Na terenie całego kampusu kontroluje się światło – to dzienne przepuszcza się przez żaluzje przeciwsłoneczne, które ograniczają bezpośrednie nasłonecznienie, a także tworzą bardziej komfortowe warunki wizualne. Podobną funkcję pełnią zadaszenia nad ścieżkami zewnętrznymi, zapewniają przyjemny cień i ochronę przed oślepiającymi promieniami. Światło sztuczne jest tu jedynie dopełnieniem, które można łatwo adaptować w zależności od potrzeb: w salach wykładowych dostosowuje się je do różnych rodzajów wystąpień, wieczorami zaś miejsca wspólne ożywiają się dzięki subtelnie rozmieszczonym „basenom światła” – delikatnym strefom podświetlenia, które sprzyjają spotkaniom w otwartych przestrzeniach.
Istotne są też kolory. Projektując według koncepcji DeafSpace, dobiera się je tak, by tworzyły harmonijny, ale jednocześnie kontrastowy układ, który z jednej strony ułatwia obserwację mimiki, z drugiej zaś akcentuje ruch i układ przestrzenny. Ważna jest także tekstura powierzchni – stosuje się materiały, które minimalizują odbicie światła, rezygnując ze stali, szklanych tafli czy polerowanego kamienia. W strategicznych miejscach umieszcza się lustra, które pozwalają zauważyć, czy ktoś zbliża się od tyłu.
Przestrzeń to nie tylko miejsce, ale też ruch. Dlatego unika się zakamarków i ciemnych zaułków, w zamian zaś stawia się na szerokie korytarze i pochylnie zamiast schodów, co pozwala osobom rozmawiającym w języku migowym zachować naturalność gestów i wyrazistość komunikacji bez konieczności przerywania rozmowy czy ciągłej ostrożności. To całkiem logiczne – jeśli migamy, powinniśmy mieć wokół siebie przestrzeń dla co najmniej dwóch osób. Wykorzystuje się także widzenie peryferyjne, które pomaga zorientować się i przewidywać zmiany w otoczeniu.
Nawet akustyka ma znaczenie, choć w nietypowy sposób – chodzi o zminimalizowanie wibracji i nieprzyjemnych dźwięków, które mogą zakłócać spokój otoczenia. Bardzo ważna jest dostępność systemów alarmowych i komunikatów dźwiękowych. W sytuacjach awaryjnych osoby słyszące reagują na sygnały akustyczne, natomiast dla osób Głuchych wprowadza się rozwiązania wizualne. Przykładowo dzwonki do drzwi aktywują oświetlenie wewnątrz pomieszczeń, a alarmy zegarowe działają na zasadzie wibracji. Systemy alarmowe łączą powiadomienia wizualne z drganiami, zapewniając bezpieczeństwo wszystkim użytkownikom.
Aby zderzyć teorię z rzeczywistością, stworzyłam historię Ani, młodej Głuchej kobiety, i przedstawiłam ją osobom Głuchym. Historia brzmiała tak: po ukończeniu studiów na kierunku administracji publicznej Ania rozpoczęła pracę w urzędzie miejskim. Przestrzeń biurowa wydawała się na pierwszy rzut oka dobrze zorganizowana, ale codzienność szybko pokazała, że jej potrzeby jako osoby Głuchej nie zostały w pełni uwzględnione. W biurze istniały pewne udogodnienia: w recepcji zamontowano pętlę indukcyjną, która ułatwiała obsługę osób z aparatami słuchowymi, a w materiałach wideo publikowanych przez urząd pojawiały się tłumaczenia na język migowy – te rozwiązania były jednak przeznaczone dla klientów, a nie urzędników i urzędniczek.
Wiele elementów utrudniało Ani swobodne funkcjonowanie: przestrzeń biurowa była podzielona ograniczającymi widoczność i komunikację z innymi pracownikami wysokimi przegrodami, w sali konferencyjnej kolumny zasłaniały osoby mówiące, a oświetlenie tworzyło cienie na twarzach, co utrudniało Ani czytanie z ruchu warg. Dyskusje prowadzono w sali, w której ławki stały do siebie równolegle, jak w szkole. Mówiono podczas nich szybko, a brak równomiernego oświetlenia i problemy z akustyką sprawiały, że trudno było śledzić przebieg rozmowy. Dlatego podczas spotkań zespołu Ania często czuła się wykluczona.
Przeczytaj też: Godnie o osobach z niepełnosprawnością
Wiele osób potwierdziło, że taki scenariusz jest możliwy. Praktycznie wszyscy podkreślili jednak, że najważniejsze jest to, by mówić wyraźnie i głośno. „Oprócz dostosowania architektonicznego dużym problemem jest nieświadomość pozostałych ludzi na temat obecności osoby, która ma ukrytą niepełnosprawność. Sam w domu też doświadczam pomijania moich potrzeb, a na prośby dostaję radę, żebym założył sobie aparaty słuchowe. Ludzie potrafią szybko zapominać o tym, że powinni mówić wolniej, niekoniecznie głośniej” – napisał Kamil. Odezwała się do mnie też Gosia, która podkreśla, że najczęściej po zwróceniu uwagi, aby zdanie powtórzyć i powiedzieć coś wyraźnie, inne osoby po prostu do niej krzyczą.
Cennym spostrzeżeniem podzielił się ze mną Grzegorz, który preferuje podczas zebrań układ okrągłego stołu, przy którym wszyscy mogą siebie widzieć: „Dzięki temu jest mi łatwiej czytać z ruchu ust oraz rozumieć, co mówią inni”. „Dużo osób potrzebuje widzieć usta w czasie rozmowy. Wydaje mi się, że jeśli osoby na konferencji są niesłyszące lub niedosłyszące, warto pomyśleć o tym, by tłumacz był dostępny i widoczny. Tak właśnie dzieje się na wydarzeniach i spotkaniach u mojego synka w szkole. To jest wykluczenie i dlatego głusi i niedosłyszący wolą tworzyć własne społeczności i niechętnie się socjalizują” – skomentowała inna osoba. „Mam przyjaciółkę z niedosłuchem, która wskazała jeden powtarzający się w biurach element – radio. Przy zniekształcających, blokujących dźwięki wysokich ściankach przy biurkach i szumie radia często ma problem ze zrozumieniem, gdy mówi do niej ktoś, kogo nie widzi. A i z tymi, których widzi, czasami jest przez to ciężko” – dodaje jedna z moich rozmówczyń.
Wróćmy jeszcze na chwilę na Uniwersytet Gallaudeta w Waszyngtonie. DeafSpace to coś więcej niż zestaw zasad – to wizja przestrzeni, w której każdy detal sprzyja lepszej komunikacji, większej swobodzie i wyższemu komfortowi życia osób Głuchych. Środowisko fizyczne odgrywa tu bardzo ważną rolę, ponieważ kształtuje sensorycznie doświadczenia tej społeczności.
DeafSpace to coś więcej niż zestaw zasad – to wizja przestrzeni, w której każdy detal sprzyja lepszej komunikacji, większej swobodzie i wyższemu komfortowi życia osób Głuchych. Środowisko fizyczne odgrywa tu bardzo ważną rolę, ponieważ kształtuje sensorycznie doświadczenia tej społeczności.
Tradycyjnie projektowane przestrzenie zakładają prymat słuchu jako głównego narzędzia nawigacji i odbioru otoczenia, co często skutkuje barierami utrudniającymi codzienne funkcjonowanie osób Głuchych. Niewystarczająca przestrzeń na wizualną komunikację, zamknięte układy ograniczające interakcje czy słabe oświetlenie prowadzące do zmęczenia wzroku to tylko niektóre z wyzwań, z którymi muszą się mierzyć. Zastosowanie zasad opracowanych przez Uniwersytet Gallaudeta oferuje rozwiązania budujące świadomość przestrzenną – od odpowiedniej konfiguracji pomieszczeń, przez strategię wykorzystania światła i koloru, po wybór materiałów i akustyki. Projektowanie uwzględniające te aspekty sprzyja poczuciu bezpieczeństwa, umożliwia swobodną komunikację i interakcje społeczne, jednocześnie tworząc przestrzeń wielozmysłową i inkluzywną.
Także niektóre miasta postanowiły kształtować swoje przestrzenie tak, aby były bardziej dostępne dla Głuchych. Osiemnastego września 2023 roku magazyn „Outside” opisał piętnaście najszczęśliwszych miejsc do życia w Stanach Zjednoczonych, wspominając o Anchorage na Alasce. Choć sam ranking nie dotyczył dostępności dla Głuchych, to właśnie w Anchorage odbył się jeden z wykładów TEDx Talks, podczas którego Clara Baldwin, edukatorka z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w edukacji Głuchych, nawiązała do tej publikacji. Baldwin zawodowo zajmuje się ulepszaniem życia i doświadczeń edukacyjnych dzieci Głuchych i niedosłyszących. Jej specjalizacja polega na nawiązywaniu kontaktów z rodzinami i wspieraniu rozwoju edukacyjnego. W swoim wystąpieniu zatytułowanym Proste sposoby na stworzenie miasta przyjaznego osobom Głuchym snuła wizję miasta, które nie tylko akceptuje różnorodność, ale także aktywnie ją wspiera.
Zdaniem Baldwin jednym z ważnych kroków w budowie miasta przyjaznego Głuchym jest integracja języka migowego w przestrzeni publicznej. Nie chodzi o to, by wymagać biegłości w posługiwaniu się tym językiem od wszystkich mieszkańców, lecz o wprowadzenie podstawowych znaków i komunikacyjnej świadomości w istotnych punktach interakcji społecznych, takich jak kawiarnie, urzędy, gabinety lekarskie czy obiekty rozrywkowe. Proste gesty, na przykład gdy barista zna kilka znaków ASL (American Sign Language, amerykański język migowy), mogą nie tylko ułatwić codzienne życie osób Głuchych, ale także podkreślić, że są pełnoprawnymi członkami społeczności.
Przeczytaj też: Czuła architektura
Chodzi tu także o równość w dostępie do doświadczeń. Baldwin zwróciła uwagę, że osoby Głuche często są wykluczone z pełnego uczestnictwa w życiu społecznym. Zakupy, wizyta u dentysty czy zajęcia sportowe – sytuacje naturalne dla osób słyszących – dla osób Głuchych bywają pozbawione „ludzkiego wymiaru”. Miasto przyjazne dla Głuchych powinno zatem zapewnić, aby dostęp do tych samych usług i doświadczeń nie był uboższy pod względem komunikacji i jakości kontaktu. Tak jak dostępność architektoniczna dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi staje się standardem, tak samo przestrzeń publiczna powinna uwzględniać potrzeby osób Głuchych. Oznacza to między innymi instalację systemów świetlnych jako uzupełnienia sygnałów dźwiękowych, umieszczanie napisów w miejscach publicznych czy organizowanie regularnych szkoleń dla pracowników obsługi w zakresie podstaw języka migowego.
Podążając tropem koncepcji DeafSpace, warto przyjrzeć się, jak radzi sobie pod względem integracji osób Głuchych Waszyngton, gdzie mieści się Uniwersytet Gallaudeta. Jak podaje strona uczelni, jest to jedno z najbardziej przyjaznych miejsc dla społeczności Głuchych. Stolica Stanów Zjednoczonych, będąca „domem dla licznej grupy osób Głuchych”, postawiła na rozwój infrastruktury i inicjatyw, które promują dostępność oraz włączają te osoby w życie społeczne. Można tam zatem uczestniczyć w wieczorach teatralnych, podczas których spektakle są nie tylko tłumaczone na język migowy, ale i opatrzone napisami – dostajemy więc komunikaty także dla tych, którzy język pisany uważają za przystępniejszy (na przykład obcokrajowcy).
Fani sportu mogą wybrać się na mecze drużyn NFL, gdzie na stadionach dostępne są napisy ułatwiające odbiór wydarzeń. H Street słynie z wydarzeń społecznych, takich jak Deaf Night Out, Deaf Night Life czy ASL Trivia, które są świetną okazją do nawiązania kontaktów ze społecznością. W muzeach dostępne są filmy z napisami i wycieczki prowadzone w języku migowym. Popularna klubokawiarnia zaprasza na wieczory otwartego mikrofonu w ASL, gdzie można prezentować wiersze, piosenki lub stand-up. Lokalne kina regularnie wyświetlają filmy z napisami, a miłośnicy muzyki mogą uczestniczyć w koncertach tłumaczonych na język migowy. Jak przystało na stolicę, w Waszyngtonie znajdują się także siedziby krajowych organizacji wspierających osoby Głuche, takich jak Office of Deaf, DeafBlind, and Hard of Hearing i National Association of the Deaf.
Tak jak dostępność architektoniczna dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi staje się standardem, tak samo przestrzeń publiczna powinna uwzględniać potrzeby osób Głuchych.
Przenieśmy się teraz nad Wisłę. Co prawda Warszawa nie może pochwalić się tak spektakularną liczbą działań, ale może to zrobić na przykład Gdynia. Już w 1997 roku była jednym z pierwszych miast, które wprowadziły tłumaczenie języka migowego na sesjach Rady Miasta. Obecnie Centrum Obsługi Mieszkańców zatrudnia dwóch tłumaczy języka migowego, miasto zapewnia także dostęp do tłumacza za pośrednictwem czatu wideo i usługi wiadomości tekstowych. Centrum Kontaktowe Gdyni tłumaczy na język migowy również informacje z Biuletynu Informacji Publicznej. W 2018 roku pracownicy ratusza wzięli udział w studwudziestogodzinnym kursie języka migowego. Czy doczekamy się podobnych standardów w innych miastach w Polsce? Miejmy nadzieję. Na razie pozostaje pytać osoby Głuche, jakiej przestrzeni by sobie życzyły, i dawać im dostęp do takich samych informacji, jaki mają słyszący.
Na koniec przytoczę jeszcze wypowiedź Marii. Jej były przełożony był niedosłyszący. Aparat, który nosił, był skonfigurowany dla jego najczęstszego rozmówcy, czyli mężczyzny. „Ja, kobieta z dość wysokim głosem, który w momentach wzburzenia jeszcze się wznosił, często musiałam powtarzać, co powiedziałam, wolniej i z wyraźniejszą mimiką” – wspomina.
Być może to najlepsza wskazówka: tworzenie przestrzeni przyjaznej osobom Głuchym – jak w przypadku każdej z grup, o których piszę – zaczyna się od zrozumienia ich potrzeb.

Fragment pochodzi z książki Dla kogo jest miasto? Jak stworzyć przestrzeń, która o nas dba Magdaleny Milert, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa.