Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Przeczytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Czytaj

Pokaż mi swój telefon, a powiem ci, czego ci w życiu brakuje. Fragment książki „Twój telefon, twoje zasady”

Używanie urządzeń ekranowych i dostępnych za ich pośrednictwem stron i aplikacji – to wszystko strategie zaspokojenia naszych potrzeb. I to strategie łatwe i przyjemne, więc nasz układ nagrody lubi to. Jednak używając telefonu, nie zaspokajamy przecież potrzeby używania samego urządzenia, lecz inną, znacznie głębszą. Jaką? Publikujemy fragment książki „Twój telefon, twoje zasady” Magdaleny Bigaj.
Magdalena Bigaj. Fot. Wojtek Biały

Robię często taki trik, że kiedy dziennikarze lub prowadzący konferencję pytają mnie o problemy młodych z internetem, odpowiadam, że są podobne jak problemy starych z internetem. I natychmiast widzę po minach prowadzących, jak rozmowa o higienie cyfrowej sprawia im dyskomfort, bo czują, że mowa o każdym z nas, o nich także. Któregoś razu dwóch dziennikarzy radiowych strasznie się na mnie zdenerwowało i zaczęli mnie atakować, że nie mam racji, bo niektóre zawody wymagają stałego sprawdzania powiadomień i mediów społecznościowych; oni, dziennikarze, muszą siedzieć na X (dawniej Twitterze), a ja po prostu tego nie rozumiem. Cóż, rzeczywiście średnio znam się na pracoholizmie, to nie moja specjalizacja. Za to całkiem nieźle znam się na wpływie używania internetu na nasze zdolności i samopoczucie.


Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Wykup prenumeratę lub dostęp online.


I jeśli ktoś całymi dniami siedzi z nosem w mediach społecznościowych, to znaczy, że ani nie ma czasu na efektywny odpoczynek, ani na pracę głęboką, ani na zdobywanie wiedzy – a zatem jest coraz gorszym dziennikarzem, coraz bardziej zmęczonym, coraz bardziej nieobecnym wśród bliskich, rozkojarzonym i skłonnym do, co tu dużo mówić, emocjonalnych reakcji. Nie pamiętam już nazwisk tamtych redaktorów ani ich stacji radiowej, bo od tamtej pory udzieliłam setek wywiadów, ale ich nerwowa reakcja zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie ranią mnie takie sytuacje, myślę o tych panach raczej z troską. Jak o wszystkich ludziach, na których spektakularny rozwój nowych technologii zrobił takie wrażenie, że uwierzyli, że są one w stanie zaspokoić każdą naszą potrzebę. W gruncie rzeczy jednak najczęściej zaspokajają potrzebę łatwości i wygody – tak, jest taka potrzeba.

Istnieje jednak mnóstwo innych potrzeb, dla których nowe technologie są tylko protezą i nigdy nie ukoją naszych prawdziwych pragnień. Oczywiście aplikacje w telefonie zawsze będą nam obiecywały ich zaspokojenie, a nasz mózg chętnie będzie kierował na nie uwagę, bo jak już wiecie, lubi się lenić i wybierać najmniej wymagające czynności. Jednak sytuacja, w której człowiek zaczyna na coraz więcej swoich potrzeb reagować podejmowaniem tej samej czynności – w naszym przypadku sięgania po telefon – jest bardzo niebezpieczna, bo tak się zaczyna każde uzależnienie behawioralne.

Dlatego uważam, że w celu zyskania naszej osobistej niepodległości w świecie pełnym technologicznych algorytmów potrzebujemy dotrzeć do naszych potrzeb, a następnie odkryć, co je naprawdę zaspokaja. Podzielę się z wami czymś, czego dowiedziałam się dopiero jako dorosła osoba, i pomyślałam wówczas, że szkoda, że nikt mi tego nie powiedział, gdy byłam nastolatką.

Macie tak, że czasem jedno zdanie potrafi zmienić wasz stosunek do świata? To może być jedna sentencja z całej książki albo czyjeś słowa zasłyszane w mediach. W tym przypadku było to właśnie owo stwierdzenie o potrzebach, które w sekundę poukładało mi w głowie wiele kwestii i przyniosło ulgę. Bo posłuchajcie, co mówi teoria Rosenberga.

Po pierwsze, nie ma nic złego w tym, że czujemy jakąś potrzebę. To jest absolutnie naturalne i neutralne. Nie ma złych potrzeb i dlatego ani nie należy się swoich potrzeb wstydzić, ani wyśmiewać cudzych. To tak jakbyśmy wyśmiewali to, że ktoś oddycha albo chce mu się pić.

Po drugie, równie naturalne jest to, że chociaż mamy te same potrzeby, to odczuwamy je w różnym stopniu. Jedni będą mieli silną potrzebę ruchu i będą spędzać godziny na siłowni, a inni będą ją odczuwać minimalnie i wystarczy im spacer na świeżym powietrzu. (…)

Po trzecie, potrzeby są różne. Naprawdę! Dopiero gdy zobaczyłam listę tych potrzeb, zdałam sobie sprawę, jak wiele ich jest. Teraz wiem, że od czasu do czasu warto sobie taką listę przejrzeć i zastanowić się, jak realizujemy wiele z nich. I tu właśnie jest „link” do naszych nawyków cyfrowych.

Używanie urządzeń ekranowych i dostępnych za ich pośrednictwem stron i aplikacji – to wszystko strategie zaspokojenia naszych potrzeb. I to strategie łatwe i przyjemne, więc nasz układ nagrody lubi to. Jednak używając telefonu, nie zaspokajamy przecież potrzeby używania samego urządzenia, lecz inną, znacznie głębszą. Jaką? To bardzo dobre pytanie! I nie ma na nie jednej odpowiedzi. Dla kogoś będzie to potrzeba bycia zauważonym, dla innej osoby potrzeba przygody, wygody czy wyrażenia siebie.

Zrozumienie, że każdym z nas kierują potrzeby, jest kluczem do higieny cyfrowej. Bez tego nie pomoże nawet tuzin aplikacji ograniczających czas ekranowy. Jeśli odetniemy sobie nagle dostęp do telefonu, którym uciszaliśmy tak wiele naszych potrzeb, i nie postaramy się zaspokoić ich w inny sposób, to nabawimy się jedynie frustracji i głodu ekranowego. Ja się na to nie piszę.

Teraz możecie zapytać: no ale skoro apki i generalnie internet zaspokajają nam tyle potrzeb, to w czym problem? Po co to zmieniać?

Otóż właściwe pytanie brzmi: czy naprawdę zaspokajają każdą potrzebę, która nas kieruje w stronę ekranu? A nawet jeśli tak jest, to czy zaspokojenie jednych potrzeb ekranem nie powoduje przy okazji zaniedbywania innych?

Zrozumienie, że każdym z nas kierują potrzeby, jest kluczem do higieny cyfrowej. Bez tego nie pomoże nawet tuzin aplikacji ograniczających czas ekranowy. Jeśli odetniemy sobie nagle dostęp do telefonu, którym uciszaliśmy tak wiele naszych potrzeb, i nie postaramy się zaspokoić ich w inny sposób, to nabawimy się jedynie frustracji i głodu ekranowego.

Urządzenia ekranowe zapewniają nam szczególnie silne zaspokojenie niektórych naszych potrzeb, co sprawia, że tracimy kontrolę nad czasem. Tak jest w przypadku potrzeby stymulacji i pobudzenia (tak! istnieje taka potrzeba i nie jest to nic złego). Twórcy aplikacji społecznościowych, gier i innych serwisów online doskonale o tym wiedzą – pamiętacie, co mówił Sean Parker, że dają nam działeczkę dopaminy? To właśnie nasze potrzeby są tym słabym punktem, który jest wykorzystywany, a o którym wspomina Parker. Serwisy i aplikacje internetowe projektowane są w taki sposób, by kojarzyły nam się z zaspokojeniem potrzeb, a tam, gdzie się da, te potrzeby podsycały. To ostatnie powodują na przykład algorytmy traumy w mediach społecznościowych takich jak TikTok, Facebook, Instagram czy YouTube, które podsuwają użytkownikom niepokojące treści, celujące wprost w naszą potrzebę bezpieczeństwa. Bo jeśli się czegoś boimy (czyli nasza potrzeba bezpieczeństwa jest zachwiana), to chcemy się o tym jak najwięcej dowiedzieć.

To dlatego potrafimy godzinami skrolować i od kliku do kliku być wodzeni za kciuk, choć czujemy się przez to coraz gorzej. Istnienia algorytmów traumy dowiodło wiele badań, prowadzonych przez takie organizacje jak Amnesty International, Centre of Countering Digital Hate czy polską Fundację Panoptykon. Firmy będące właścicielami wymienionych mediów społecznościowych mogłyby bez problemu wyłączyć algorytmy traumy, ale pozbawiłyby się wówczas skutecznego sposobu żerowania na naszych potrzebach w celu uwiązywania naszej uwagi w ich aplikacjach. Ot, niewesoła prawda o na pozór rozrywkowych aplikacjach.

Przeczytaj też: Listy z cyfrowego roju. Cykl felietonów Magdaleny Bigaj o społecznych kosztach postępu technologicznego i higienie cyfrowej

Skoro potrzeby kierują naszymi zachowaniami, to aby nie wodzono nas za nos na stronach i w aplikacjach w sieci, musimy odkryć, jakie potrzeby próbujemy tam zaspokoić, a następnie poszukać sposobów, które mogłyby być alternatywą dla ekranów. Internet także może pozostać w takim „koszyku alternatyw”, ale nie może tam być sam (bo nie byłby to wówczas koszyk alternatyw, czyli nie dawałby nam wyboru). Zanim jednak zaczniemy zapełniać nasze koszyki, udajmy się w podróż w głąb siebie i odkryjmy, czego naprawdę nam potrzeba.

Poniżej znajduje się lista potrzeb podzielonych na kategorie. Przeczytajcie je uważnie – być może, podobnie jak ja kiedyś, zdziwicie się, że niektóre z nich w ogóle istnieją? Pamiętajcie, że potrzeby nie są ani dobre, ani złe. Nie próbujcie ich oceniać pozytywnie czy negatywnie. Zaznaczcie w książce lub przepiszcie do notatnika te potrzeby, które odczuwacie najsilniej lub uważacie ich zaspokojenie za szczególnie ważne.

Potrzeby fizyczne:

– powietrza,

– ruchu/aktywności,

– odpoczynku,

– snu,

– wyrażenia swojej seksualności,

– dotyku,

– bezpieczeństwa fizycznego,

– ciszy,

– dobrostanu fizycznego.

Potrzeby autonomii:

– wyboru własnych celów/marzeń/wartości,

– wyboru,

– wolności,

– przestrzeni,

– niezależności,

– prywatności.

Potrzeby związane z samym/samą sobą:

– autentyczności,

– wyzwań,

– jasności,

– wiedzy,

– kompetencji,

– kreatywności,

– spójności,

– rozwoju,

– autoekspresji/wyrażania własnego ja,

– poczucia własnej wartości,

– samoakceptacji,

– osiągnięć,

– sensu,

– stymulacji, pobudzenia,

– wpływu na swoje życie,

– poczucia celu,

– stabilności/równowagi,

– świętowania sukcesów,

– opłakiwania strat,

– utrzymania własnego wizerunku,

– uważności,

– nadziei,

– wdzięczności.

Potrzeby radości życia:

– zabawy,

– radości,

– spontaniczności,

– przygody,

– różnorodności/urozmaicenia,

– inspiracji/pasji,

– prostoty,

– komfortu/wygody.

Potrzeby związku z innymi ludźmi:

– wspólnoty,

– przynależności/więzi,

– kontaktu z innymi,

– przyjaźni, bliskości/miłości,

– uwagi, bycia wziętym/-tą pod uwagę,

– bycia zauważonym,

– zrozumienia,

– zaufania/pewności,

– akceptacji,

– docenienia/uznania,

– ważności,

– współpracy,

– wpływu na innych,

– szczerości,

– szacunku,

– równości/partnerstwa,

– wzajemności,

– empatii,

– troski/pomocy,

– ochrony/opieki,

– bezpieczeństwa emocjonalnego.

Potrzeby związku ze światem:

– piękna,

– kontaktu z przyrodą,

– harmonii,

– porządku,

– spójności,

– spokoju,

– pokoju.

Ciekawa jestem, co sobie zaznaczyliście. Warto wracać co jakiś czas do tej listy potrzeb i sprawdzać, czy coś się na niej nie zmieniło. Wraz z upływem lat, zbieraniem różnych doświadczeń będziemy odczuwali różne potrzeby w różnym stopniu nasilenia i będziemy sięgali po różne strategie ich zaspokojenia. Internet jest jedną z nich, dlatego chciałabym was teraz poprosić o to, abyście obok potrzeb, które zaznaczyliście jako dla was ważne, zanotowali, czy jest coś w internecie, co robicie, by te potrzeby zaspokoić. Następnie zastanówcie się: czy korzystanie z internetu i urządzeń ekranowych może utrudnić realizację niektórych z nich?

Skoro potrzeby kierują naszymi zachowaniami, to aby nie wodzono nas za nos na stronach i w aplikacjach w sieci, musimy odkryć, jakie potrzeby próbujemy tam zaspokoić, a następnie poszukać sposobów, które mogłyby być alternatywą dla ekranów.

Być może w przypadku kilku potrzeb wpisaliście te same odpowiedzi. Na przykład jedną ze strategii na zaspokojenie potrzeby bycia docenionym/-ną może być publikowanie informacji o swoich osiągnięciach w mediach społecznościowych. Płynące od ludzi pochwały mogą na nas działać motywująco. Wiele osób się do tego nie przyzna nawet przed sobą, ale to właśnie potrzeba, by nas zauważono lub doceniono, przywiązuje nas do mediów społecznościowych. Jednocześnie aplikacje, w których możemy tę potrzebę nieco zaspokoić, potrafią pochłaniać mnóstwo czasu – którego może nam potem zabraknąć na doskonalenie się w dziedzinie, w której mamy osiągnięcia. Zatem ta sama czynność (aktywność w mediach społecznościowych) może nam pomóc (przez motywującą informację zwrotną od ludzi) i jednocześnie przeszkadzać (przez pożeranie naszego czasu), o ile nie jesteśmy tego świadomi i nie potrafimy tym mądrze zarządzić. (…)

Okładka książki Twój telefon, twoje zasady Magdaleny Bigaj. Na żółto-zielonym tle widoczny jest duży smartfon z ikoną kłódki i okiem, symbolizującymi prywatność i kontrolę. Wokół telefonu rozmieszczone są różne ikony cyfrowe, takie jak chmurka, wiadomość, lupa, odcisk palca, klucz czy dymek czatu. Podtytuł: Jak dzięki higienie cyfrowej żyć po swojemu.

Fragment pochodzi z książki Twój telefon, twoje zasady. Jak dzięki higienie cyfrowej żyć po swojemu Magdaleny Bigaj, która ukaże się 24 września 2025 roku nakładem Wydawnictwa WAB. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00