Wersja audio
1.
Zadałem swojej głowie pewną pracę: wymyśl, jak napisać tekst, w którym spotykają się woda i kultura, a który nie byłby ani laniem wody, ani kulturoznawczą rozprawką.
Głowa, puknąwszy się w głowę, odparła, że to niemożliwe, a poza tym nie chce jej się. Weź pod uwagę, powiedziałem, że będziesz mogła opowiadać o tym, co cię kręci. Ożywiła się. A co mnie kręci? Koniec świata, odparłem, kręci cię koniec świata.
To, co dostawałem od niej w kolejnych dniach, było dziwne. Wytłumaczono mi (to głowa, ona mi wytłumaczyła, ale jakoś tak bezosobowo), że mam do czynienia z historią o wodnych metaforach, a metafory są sposobem myślenia. Myślenie zaś ma charakter skojarzeniowy, nigdy nie kroczy prostą ścieżką. Tak samo jak woda, która płynie prosto tylko wówczas, gdy się ją ureguluje albo uwięzi w rurach. Tekst zatem powinien oddawać to meandrowanie.
Zapytałem o tezę. Początkowo mnie wyśmiała – uznałem to za oznakę jej słabości. Potem jednak nastąpiła próba zawarcia kompromisu: teza, usłyszałem, jest taka, że metafory rodzą się nie tylko w duszy artysty, a potem w jego tekście czy obrazie, lecz także (a może zwłaszcza) w oku patrzącego. Żyjąc w epoce klimatycznego schyłku, interpretujesz to, co czytasz albo widzisz, w kontekście apokaliptycznym. Więcej nawet: aktywnie szukasz tych znaczeń wokół siebie, w szczególny sposób kolekcjonujesz eschatologiczne symptomy. W totalitaryzmie wszystko było polityczne, w późnym antropocenie wszystko jest naznaczone symboliką globalnego ocieplenia i katastrofy ekologicznej.
Cały ten kram odbija się w wodzie, rzekła głowa. Współczesne metafory egzystencjalne związane z wodą noszą piętno skażenia. Są ironicznie odkształcone. Sarkastycznie wykpione. Okrutne, krwawe, obnażające.
Przekonaj mnie, powiedziałem.
Zacznijmy od kognitywistyki, odparła.
II.
Jeden z głównych dogmatów współczesnych nauk o poznaniu – bardzo (jak na dogmat) rozsądny i rzeczywiście trudny do zakwestionowania – brzmi więc następująco: myślimy metaforami. Ujmowanie pewnych znaczeń w kategoriach innych znaczeń nie jest po prostu, jak lakonicznie podają …