Wersja audio
Przepłukuję twarz zimną wodą, spoglądam sobie głęboko w oczy i wracam do biurka. Jeden mail, drugi, trzeci, kolejne punkty z listy. Krótkie, niewymagające skupienia zadania są łatwe, nawet pomagają. Najlepsze byłoby skręcanie długopisów albo sortowanie śrubek. Wystarczy jednak chwila przestoju i już wraca stres, przyspieszone tętno, swędzenie dziąseł, rozkojarzenie. A przede wszystkim myśl: „Gdzie moja nagroda?!”.
To małe honorarium za równie małe osiągnięcie, które sprawia, że żmudna codzienność staje się znośna; niewielki wystrzał endorfin, w sam raz, żeby dociągnąć do kolejnego wystrzału. Gdzie on jest?!
W sklepie. Sklep jest sto metrów od domu, dwie minuty żwawym krokiem. Proszę, kartą, dziękuję. Już wciągam buty, kurtkę, już naciskam klamkę. Stop. Sięgam do kieszeni. Mała szara tabletka nie wygląda, jakby miała pomóc.
Robię kawę, wychodzę na balkon, patrzę na sąsiadów, tak jak zwykle patrzyłem, popijam kawę, tak jak zwykle popijałem, ale tym razem zaciągam się głęboko aromatem, bo od rana mocniej czuję zapachy. Raczej bez sensu to wychodzenie na balkon, ale to tam zawsze dostawałem nagrodę. Stoję jeszcze przez chwilę jak kołek, czekam. Nie palę od czterdziestu sześciu godzin.
Niektórzy medytują, ćwiczą jogę, biegają, pływają, jeżdżą na rowerze, inni zapisują się na strzelnicę i prują do tarcz. Jedni biorą urlop, drudzy nadgodziny. Są i tacy, co obsesyjnie oglądają Netfliksa. Pomóc mogą gumy i plastry z nikotyną, które zaspokajają głód, a przy tym przekierowują odruchy manualno-oralne, czyli po prostu nawyk przykładania rozżarzonej fajki do ust. Innej …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Esej ukazał się w październikowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn opinii” (10/2020) pod tytułem Kaszel i żar.