Wersja audio
Na spotkaniach autorskich często słyszę pytanie, czy poezja powinna być społecznie zaangażowana. Odpowiadam, że może, ale nie musi; że zależy, co przez to rozumiemy – jeśli badanie relacji międzyludzkich w konkretnym kontekście społecznym, to zawsze było ono i będzie ważną siłą napędową pisania; ale jeśli chodziłoby o tworzenie wierszy z tezą, o zaprzęgnięcie ich w służbę choćby najsłuszniejszej wizji politycznej, to taka służba nie służy poezji.
Odpowiadając, przeważnie brnę w drobiazgowe rozróżnienia, bo przecież w żadnym razie nie chcę sugerować, że literatura może ignorować społeczeństwo i jego problemy. W końcu stwierdzam, że poezja jest sferą wewnętrznej wolności, zarówno dla piszących, jak i dla czytelników.
Ktoś, kto sięga po książkę poetycką, nic nie musi: ani się bać, że „nie zrozumie” – bo to wiersz jest dla niego czy dla niej, nie odwrotnie; ani czuć się w obowiązku oceniać teksty wedle rzekomej ważności czy aktualności podejmowanych przez nie kwestii; ani wstydzić się, że coś, co ma zachwycać, jego czy jej akurat nie zachwyca. Wiersz jest przestrzenią, w której spotykają się dwie wrażliwości: osoby, która go napisała, i tej, która go czyta, i dopiero na tym styku zaczyna się jego działanie. Jest przestrzenią, w której można znaleźć oddech, jeśli damy się poprowadzić językowej intuicji i pozwolimy, żeby otworzyła przed nami …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Partnerem publikacji w 2021 roku był Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku, organizator Festiwalu Europejski Poeta Wolności i Gdańskich Spotkań Literackich „Odnalezione w tłumaczeniu”. Więcej informacji: odnalezionewtlumaczeniu.pl