Chcę z panią porozmawiać o warsztatach dla sprawców przemocy domowej. Ale zacznę od pytania, dlaczego w organizacjach pomocowych, jak Niebieska Linia, jest tak mało mężczyzn?
Rzeczywiście, panów można policzyć u nas na palcach jednej ręki.
Przydaliby się?
Pewnie, choćby na warsztatach dla osób stosujących przemoc. Od kilkunastu lat koordynuję i prowadzę duże programy oddziaływań dla osób stosujących przemoc w rodzinie. I z tego poziomu mogę powiedzieć, że odczuwamy brak mężczyzn w zespole. Podczas warsztatów dobry skład prowadzących to para, kobieta i mężczyzna, bo to jest doskonała okazja do modelowania. Poprzez taki układ możemy pokazać, jak kobieta i mężczyzna mogą ze sobą rozmawiać, że mogą mieć różne pomysły, różne perspektywy, a mimo tego zachowują wobec siebie szacunek, potrafią współpracować. Zwłaszcza że staramy się tworzyć grupy koedukacyjne, zarówno te dla osób pokrzywdzonych, jak i dla osób stosujących przemoc.
Lepiej się pracuje, gdy grupa jest zróżnicowana pod względem płci?
Oczywiście. Taka wymiana to potężny zasób i niebywała okazja, żeby mężczyźni zobaczyli perspektywę kobiecą, bo w domu czasem trudno jest im usłyszeć, co żona, partnerka, córka mają do powiedzenia. A panie mogą usłyszeć perspektywę męską i to od osób, z którymi nie są w bliskiej relacji. Wtedy jest szansa, że poddam coś refleksji, będę mógł czy będę mogła lepiej zrozumieć moich bliskich w domu.

Ewa Podgórska Psycholożka, trenerka w Stowarzyszeniu na rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia, certyfikowana specjalistka do spraw przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Prowadzi terapię indywidualną, grupy, warsztaty i treningi dla osób zgłaszających się po pomoc do stowarzyszenia. Koordynuje programy pomocy dla osób stosujących przemoc. Pracuje w …