Wersja audio
O dziesiątej rano w sierpniowy dzień szef Facebooka Mark Zuckerberg z wymuszonym, sztywnym uśmiechem na ustach otworzył drzwi wejściowe swojego domu w Palo Alto w Kalifornii. Nie przepada za udzielaniem wywiadów, zwłaszcza po dwóch latach nieustannych kontrowersji. Zaczynał jako programista o chronotypie sowy, więc poranki mu nie leżą. Idąc do kuchni z długim stołem rodem z farmy i szafkami w kolorze leśnej zieleni, rzucił:
– Nie jadłem jeszcze śniadania, a ty?
Od 2011 roku Zuckerberg mieszka w stuletnim domu w stylu American Craftsman zbudowanym z białego drewna. Dom stoi w dzielnicy Crescent Park, enklawie wielkich dębów i starych rezydencji niedaleko Uniwersytetu Stanforda. Kosztował siedem milionów dolarów i zapewnia bezpieczne schronienie. Jest położony z dala od drogi, otoczony żywopłotem, murem i wysokimi drzewami. Goście wchodzą przez łukowatą, drewnianą bramę, następnie idą długą żwirowaną ścieżką aż do trawnika przed drzwiami.
Rok po zakupie domu Zuckerberg wziął ślub ze swoją wieloletnią partnerką Priscillą Chan w ogrodzie na tyłach posiadłości. Od tego czasu urodziło im się dwoje dzieci. Nabyli też dwustuosiemdziesięciohektarową posiadłość na Hawajach, dom w kurorcie narciarskim w Montanie i trzypiętrowy dom w dzielnicy Liberty Hill w San Francisco. Mimo to rodzina mieszka właśnie tu, dziesięć minut samochodem od głównej siedziby Facebooka.
Prasa opisywała jego spór z deweloperem planującym budowę rezydencji, z której okien byłoby widać sypialnię Zuckerberga. Prawnicy musieli interweniować. Deweloper się wycofał, a Zuckerberg wydał 44 miliony dolarów na zakup wszystkich domów w bezpośrednim sąsiedztwie.
Od czasu do czasu Zuckerberg nagrywa facebookowy filmik w ogrodzie albo przy stole, jak przystało na człowieka, który zbił majątek, wymagając od pracowników, by „popychali świat naprzód, czyniąc go bardziej otwartym i przejrzystym”. Jego własna chęć dzielenia się życiem prywatnym ma jednak pewne granice. Najsłynniejszy przedsiębiorca swojego pokolenia jest raczej skryty; otwiera się tylko w wąskim gronie rodziny i przyjaciół. Oczywiście im bardziej stara się chronić prywatność, tym większe budzi zainteresowanie. Miejscowa prasa opisywała jego spór z deweloperem planującym budowę rezydencji, z której okien byłoby widać sypialnię Zuckerberga. Prawnicy musieli interweniować. W końcu deweloper się wycofał, natomiast Zuckerberg wydał czterdzieści cztery miliony dolarów na zakup wszystkich domów w bezpośrednim sąsiedztwie.
On i jego żona wolą gry planszowe od oglądania telewizji. Zauważyłem grę Ricochet Robots. – Wywiązuje się przy niej zaciekła rywalizacja – powiedział Mark. – Grywamy w to z przyjaciółmi, jeden z nich ma nieprawdopodobny talent. Doprowadza nas do szału. – Dave Morin, były pracownik Facebooka, założyciel i kierownik start-upu Sunrise Bio szukającego lekarstwa na depresję, grywał z Zuckerbergiem w biurze w Ryzyko. Później uściślił: – Mark nie gra z tobą w Ryzyko. On gra z tobą. Za pierwszym razem rozstawi wszystkie swoje wojska na jednym terytorium, za drugim – umieści je wszędzie, bo próbuje znaleźć psychologiczną strategię, która pozwoli mu cię pokonać w dowolnej grze.
Ludzie z branży hi-tech często rozmawiają o Zuckerbergu i jego woli zwyciężania. Były szef Twittera Dick Costolo mówił mi: – To bezlitosna maszyna. Jeśli się na ciebie zaweźmie, porządnie oberwiesz. – Reid Hoffman, założyciel LinkedIna, stwierdził: – Wiele osób w Dolinie Krzemowej uważa Marka za osobę agresywną i spragnioną rywalizacji. Z tego powodu niektórzy się go chyba trochę obawiają. – Hoffman był jednym z pierwszych inwestorów Facebooka, ale od dawna czuł, że Zuckerberg dystansuje się od niego, bo obaj budowali własne sieci społecznościowe.
– Przez wiele lat to było coś na zasadzie: „Jesteśmy w dobrych stosunkach, ale nie chcę się z tobą za bardzo kumplować, bo zamierzam zmiażdżyć tego twojego LinkedIna”. Oczywiście to już przeszłość, teraz łączy nas przyjaźń.
Kiedy zapytałem Zuckerberga o tę reputację, przedstawił sprawę z nieco innej perspektywy. Przetrwanie jakiejkolwiek firmy w branży mediów społecznościowych zależy od „efektów networkingowych”. Wartość sieci wzrasta jedynie dzięki …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł ukazał się w wydaniu „The New Yorker” z 17 września 2018 roku pt. Ghost in the Machine. Copyright © 2018, by Evan Osnos.