Wersja audio
Jedenastego sierpnia 2019 roku, dwa tygodnie po tym, gdy premier Narendra Modi wysłał dodatkowe wojska mające spacyfikować indyjski stan Kaszmir, telewizja informacyjna Republic TV wyemitowała materiał ze Śrinagaru. Reporterka jadąca przez miasto na skuterze zapewniała widzów, że wbrew powszechnie powtarzanym opiniom panuje tam niezwykły spokój. „Sami możecie zobaczyć banki i centra handlowe” – mówiła Sweta Srivastava, mijając kolejne budynki. „Ten widok podnosi na duchu, bo wszystko wraca do normy. Miejscowi ludzie są gotowi na nowo podjąć dawne życie”. Reporterka nie przeprowadziła żadnych wywiadów. Zresztą skąd miałaby wziąć rozmówców – ulice były przecież puste.
Republic TV pokazywała też rozradowanych, tańczących ludzi, opatrując obraz paskiem: „Szczęśliwi Hindusi cieszą się ze znakomitej decyzji Modiego w sprawie Kaszmiru”. Tydzień wcześniej rząd ogłosił zawieszenie artykułu 370 konstytucji zapewniającego częściową autonomię Kaszmirowi, jedynemu stanowi Indii, w którym większość mieszkańców to muzułmanie. Konstytucyjny zapis powstał pierwotnie po to, by chronić jego religijną i etniczną tożsamość. Ustanawiał na przykład zakaz nabywania tam ziemi i nieruchomości przez osoby z innych regionów kraju. Modi, którego wielokrotnie oskarżano o sianie nienawiści wobec muzułmanów, oznajmił, że dzięki jego decyzji życie Kaszmirczyków zmieni się na lepsze: stan będzie się rozwijał i prosperował, co osłabi działające od lat ugrupowania partyzanckie. Żeby ograniczyć protesty przeciwko swojej decyzji, premier posłał do Kaszmiru liczne wojska i kazał internować setki muzułmańskich przywódców, co Republic TV nazwała „umieszczeniem osób, które mogłyby sprawiać kłopoty, w państwowych ośrodkach wypoczynkowych”. Ruch Modiego przekreślił politykę prowadzoną od przeszło pół wieku, doczekał się jednak poparcia niemal całej indyjskiej prasy.
Modi objął urząd premiera w 2014 roku i od tego czasu kreśli na nowo obraz Indii. Obowiązującą wcześniej wizję świeckiego demokratycznego kraju o niespotykanie zróżnicowanej populacji zastąpił narracją o hinduskim narodzie dzierżącym prymat nad mniejszościami, szczególnie nad dwustumilionową mniejszością muzułmańską [łączna populacja Indii sięga 1,35 miliarda osób – przyp. red.]. Stosując represje i groźby, sojusznicy premiera zmusili media, by wsparły projekt tak zwanych Nowych Indii.
Po zawieszeniu artykułu 370 Kaszmirczycy wszczęli protesty. Twierdzili, że prawdziwym celem Modiego było doprowadzenie do fali hinduskiego osadnictwa w ich stanie. Gdy jednak ustał początkowy tumult, „The Times of India” i inne ważne gazety zaczęły pisać, że mieszkańcy Kaszmiru po cichu popierają decyzję premiera, aczkolwiek nie chcą się do tego przyznać ze strachu przed partyzantami. Przysłani z Delhi reporterzy telewizyjni rozstawiali kamery nad brzegiem malowniczego jeziora Dal i gorliwie powtarzali rządowy przekaz.
Podczas gdy stacje informacyjne prześcigały się w nadawaniu tego typu materiałów, Rana Ayyub powiedziała mi przez telefon, że zamierza wybrać się do Kaszmiru. Ayyub ma trzydzieści sześć lat i jest jedną z najsłynniejszych indyjskich dziennikarek śledczych, znaną przede wszystkim z niestrudzonego tropienia afer z udziałem Modiego i jego zauszników. Jako muzułmanka z Mumbaju przez całe życie zmaga się ze skutkami panujących w kraju podziałów na tle religijnym. Zdecydowała się pojechać do Kaszmiru, gdyż podejrzewała, że wersja przedstawiana przez rząd to czysta propaganda. – Sądzę, że represje nasiliły się bardziej niż kiedykolwiek – stwierdziła. Nie wiedziała, jaką sytuację zastanie na miejscu, ale podkreśliła: – Chcę rozmawiać z tymi, których głosu nie słychać.
Postanowiłem wybrać się razem z nią. Zagraniczni korespondenci nie mają prawa wjazdu do Kaszmiru, więc Ayyub kazała mi kupić kilka chust i indyjską kurtę. – Jestem na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewna, że zostaniesz zdemaskowany, ale i tak powinieneś spróbować – powiedziała ze śmiechem. – Tylko trzymaj usta na kłódkę.
Dwa tygodnie po ogłoszeniu decyzji Modiego jechaliśmy taksówką przez Śrinagar. Nawet zza szyby auta dało się zauważyć, że sytuacja w Kaszmirze zdecydowanie odbiega od obrazu przedstawianego przez główne indyjskie media. Na każdym rogu stali żołnierze, a na skrzyżowaniach rozstawiono gniazda karabinów maszynowych. Witryny sklepowe zabito deskami. Nie licząc wojskowych, ulice były wyludnione. W Khankah-e-Moula, wspaniałym, osiemnastowiecznym meczecie, nie mogły się odbywać piątkowe modlitwy. Szkoły …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł pierwotnie ukazał się w wydaniu „The New Yorker” z 2 grudnia 2019 roku. Copyright © 2019 by Dexter Filkins.