Wersja audio
Siedząc za kierownicą opancerzonej toyoty land cruiser, śledzonej przez samochód pełen ochroniarzy, premier Abiy Ahmed Ali obwoził mnie po Addis Abebie, stolicy Etiopii. Z dumą typową dla polityka wskazywał niektóre ze swoich najnowszych projektów: rozległy park i bibliotekę narodową, targ rękodzieła, nadal wznoszone planetarium. W całym mieście znajdują się rządowe budynki, które postawił lub zmodernizował: kwatera główna policji federalnej, Ministerstwo Kopalń, centrum sztucznej inteligencji, Ministerstwo Obrony. Na wzgórzach Entoto nad Addis Abebą założył kompleks rekreacyjny, wizytówkę swojej Inicjatywy Zielonego Dziedzictwa, projektu, który ma uczynić z Etiopii pioniera zrównoważonego rolnictwa i energii odnawialnej. Premier chwali się posadzeniem 18 miliardów drzew. – Jeśli w ciągu pięciu lat świat nie dostrzeże, czego dokonaliśmy – powiedział, skręcając – nie jestem twoim bratem.
Wszystko to, jak wyjaśnił, stanowi część jego wizji przekształcenia kraju w nowoczesne państwo. Etiopia zajmuje w Afryce drugie miejsce pod względem liczby mieszkańców, to również największa gospodarka Afryki Wschodniej. Kraj jest podzielony etnicznie: mieszka tam ponad osiemdziesiąt różnych grup, przy czym wiele z nich dzielą dawna wrogość i nakładające się na siebie roszczenia terytorialne. Abiy Ahmed doszedł do władzy w 2018 roku, obiecując, że zniweluje istniejące w kraju podziały. Były żołnierz i oficer wywiadu pochodzi z rodziny, w której połączyły się dwie najważniejsze etiopskie wspólnoty religijne: jego matka należy do Kościoła prawosławnego, stanowiącego w Etiopii większość, ojciec pochodził ze znaczącej muzułmańskiej mniejszości. Premier kieruje się zasadą medemer, co w języku amharskim znaczy „synergia” lub „zjednoczenie”.
Abiy Ahmed Ali, w momencie pisania tego tekstu [w 2022 roku – przyp. red.] czterdziestosześcioletni, mógłby zostać wzięty za odnoszącego sukcesy agenta nieruchomości: średniego wzrostu, z przystrzyżoną bródką, nosi koszule khaki i przeciwsłoneczne okulary w złotych oprawkach od Cartiera. Promienieje aurą pewności siebie, typową dla mówców motywacyjnych. Krótko po objęciu urzędu opublikował bestsellerową książkę o transformacyjnej mocy medemer, sprzedawaną na przydrożnych straganach wraz z książkami Tony’ego Robbinsa [amerykańskiego coacha – przyp. red.] i Jordana Petersona. Bierze ciężar konwersacji na siebie, ale cały czas oczekuje reakcji. Nie wystarczy potakująco kiwać głową, chce wiedzieć, co myślisz, choćby po to, żeby się z tobą nie zgodzić.
W swojej książce pisze, że istoty ludzkie mają „prostą egzystencjalną potrzebę” życia w wolności od masakr i wojen. Sam krótko po wyborach zrobił coś zaskakującego. Od dwudziestu lat Etiopia i sąsiadująca z nią Erytrea trwały we wrogim impasie – był to utrzymujący się efekt wojny, która pochłonęła setki tysięcy ofiar. Abiy Ahmed doprowadził do ugody, która zakończyła impas, a jemu zapewniła Pokojową Nagrodę Nobla w uznaniu dla wysiłków na rzecz „promowania pojednania, solidarności i sprawiedliwości społecznej”. Podczas ceremonii wręczenia nagrody w Oslo przywoływał zarówno Biblię, jak i Koran: „Zanim będziemy mogli zebrać owoce pokoju, musimy posiać ziarna miłości, przebaczenia i pojednania w sercach i umysłach naszych obywateli”.
Duch pojednania nie zapanował jednak w Etiopii Abiya Ahmeda. W listopadzie 2020 roku, zaledwie jedenaście miesięcy po odebraniu przez premiera Nagrody Nobla, wybuchły zamieszki w Tigraju, buntowniczym regionie na północy. Armia rządowa została wplątana w konflikt przynoszący makabryczne mordy na tle etnicznym, zbiorowe gwałty i masowe egzekucje. Setki tysięcy Tigrajczyków znalazły się wkrótce na skraju klęski głodowej, wielu innych przekroczyło granicę z Sudanem, żeby szukać schronienia w naprędce zakładanych obozach.
Przeczytaj też: Gonder. Żydowski niechciany dom w Etiopii
Przemoc wywołała międzynarodowy spór o Abiya Ahmeda. Jego zwolennicy utrzymują, że jest modernizatorem, którego jedynym błędem było to, że zbyt szybko próbował obalić przeżarty korupcją stary porządek w Etiopii. Krytycy oskarżają go, że …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł ukazał się we wrześniu 2022 roku w magazynie „The New Yorker” pod tytułem The Palace Gates. Copyright © 2022, Jon Lee Anderson.
Fundację Pismo, wydawcę magazynu „Pismo”, wspiera Orange.
Reportaż ukazał się w marcowym numerze „Pisma” (03/2024) pod tytułem Bramy pałacu.