Wersja audio
Październik 2021 roku. Tniemy wzgórze na przełaj, przez wysoką trawę. Kierujemy się na południe, dokładnie wzdłuż zielonej osi. Po obu stronach biegną ścieżki. Ta z lewej jest najszersza, w niektórych miejscach ma nawet pięć metrów. W ciągu kilku dekad tyszanie wydeptali tutaj pokaźną aleję, która niemal idealnie pokrywa się z planowaną niegdyś osią. Łączy osiedle O z przejściem podziemnym i dalej z kładką nad wykopem kolejowym. Spina północ z południem miasta. To królowa tutejszych przedeptów.
Dookoła zeschnięta trawa, kępki krzaków, to tu, to tam rośnie po kilka samosiejek. Na południu sylweta kościoła. Za naszymi plecami głęboki wykop, w którym biegną szyny. To tutaj przecinają się osie – zielona i kolejowa. Dwa kręgosłupy jednego organizmu. Na ich styku miało powstać centrum Tychów.
Schodzimy skarpą porośniętą wysoką trawą i trafiamy na kolumnę młodych drzew, na które bardzo denerwuje się mój przewodnik – tyski architekt Robert Skitek.
– Są źle zasadzone. Powinny tworzyć szpaler wzdłuż osi i odwzorowywać w tutejszej przestrzeni założenia kompozycyjne generalnego planu miasta. Tymczasem zarządcy osiedla wsadzili klony w poprzek bulwaru – tłumaczy.
Wbrew planowi jest też parking, a właściwie klepisko, które rozpościera się na południe przed nami i zajmuje teren przewidziany pod oś. Dalej, między blokami, ciągnie się alejka długa na dwieście metrów (niewielki odcinek zrealizowanego bulwaru) i znowu przeszkoda – czteropasmowa ulica Piłsudskiego.
Po drugiej stronie jezdni kolejny parking i wracamy na oś. Przed nami założony w 2012 roku park, za nim widok na dzwonnicę kościelną. Budynek parafii Błogosławionej Karoliny, wzniesiony w latach 90. ubiegłego wieku, stanął dokładnie na przebiegu osi. Dalej, za płotem, boisko należące do parafii, a za nim ruchliwa ulica Sikorskiego. Na południe za jezdnią zielona oś gubi się między blokami, trafia na ogrodzony plac zabaw, by w końcu wąskim przedeptem dotrzeć pod las.
Miasto wzorcowo zielone
Rok 1959. Zimno jak diabli. Ewa Dziekońska siedzi w futrze, kiedy rysuje plany. Ze świeżych murów wyłażą wilgoć i pleśń. Dom powinien jeszcze swoje odstać, okrzepnąć, ale nie ma na to czasu. Trzeba się szybko wprowadzać i zaczynać robotę. Miasto potrzebuje rąk do pracy. Rąk, które będą kreślić plany ulic, placów, bloków, szkół, przedszkoli i sklepów.
Projektanci budynku Panoramy Racławickiej – Ewa i Marek Dziekońscy – podejmują decyzję o przeprowadzce do Tychów. Żal opuszczać Wrocław, ale budowa muzeum została wstrzymana, a na przydział mieszkania trzeba czekać jeszcze rok. A zresztą! Co tam własne …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Reportaż ukazał się w grudniowym numerze „Pisma” (12/2022) pod tytułem Szew.
Fundację Pismo, wydawcę magazynu „Pismo”, wspiera Orange.