Wersja audio
Muhammad ibn Salman, książę koronny Arabii Saudyjskiej, ma trzydzieści siedem lat i od pięciu lat rządzi krajem. Jego ojciec, osiemdziesięciosześcioletni król Salman, od 2019 roku prawie w ogóle nie pokazuje się publicznie, zresztą od początku pandemii sam MBS – jak nazywany jest książę – tylko kilka razy opuścił pałac. Dawniej wszędzie go było pełno, jeździł po kraju, nieustannie promując swój plan zmodernizowania państwa.
Jednak krótko po zamordowaniu dziennikarza „The Washington Post” Dżamala Chaszukdżiego w 2018 roku MBS zdecydowanie ograniczył podróże. Ostatniego wywiadu dla prasy zagranicznej udzielił ponad dwa lata temu. CIA ustaliła, że to on zlecił zabójstwo Chaszukdżiego, a saudyjscy prokuratorzy wykazali, że za zbrodnią stali najbliżsi współpracownicy księcia. Najprawdopodobniej poćwiartowali oni zwłoki ofiary, a następnie się ich pozbyli.
MBS już wcześniej miał reputację człowieka bezwzględnego. W 2017 roku aresztował kilkuset członków własnej rodziny oraz innych bogatych Saudyjczyków pod zarzutem korupcji. Zamknął ich wszystkich w hotelu Ritz-Carlton w Rijadzie. Zabójstwo Chaszukdżiego ostatecznie przypieczętowało wizerunek młodego księcia jako brutalnego psychopaty przeczulonego na punkcie swojej reputacji. Do ludzi nieprzychylnie oceniających MBS zalicza się prezydent Joe Biden, który od czasu objęcia urzędu odmawia rozmowy z przywódcą Arabii Saudyjskiej. Wiele osób w Waszyngtonie i innych zachodnich stolicach ma nadzieję, że MBS ostatecznie nie zostanie królem.
Tymczasem w Arabii Saudyjskiej uważa się to za przesądzone. – Każdy Saudyjczyk ci powie, że MBS zasiądzie na tronie – rzucił w rozmowie ze mną wysokiej rangi saudyjski dyplomata. – Może w Waszyngtonie są ludzie, którzy w to nie wierzą. Trudno, nie pomogę im, nie jestem psychiatrą.
Po śmierci ojca MBS zostanie władcą absolutnym kraju, w którym narodził się islam. Będzie właścicielem największych na świecie łatwo dostępnych rezerw ropy naftowej. Nie wolno też zapominać, że Arabia Saudyjska to jeden z najbliższych sojuszników Ameryki i jej wieczne utrapienie.
Książę, kim jesteś?
Przez ostatnie trzy lata podróżowałem tam wiele razy i próbowałem odkryć, kim tak naprawdę jest książę koronny. Mordercą? Reformatorem? Może jednym i drugim? A jeśli tak, czy jego brutalne zapędy i marzenia o transformacji kraju są ze sobą nierozerwalnie związane?
Nawet jego krytycy przyznają, że tchnął w swoją ojczyznę nowego ducha, wyrwał ją z gospodarczej i społecznej apatii. W 2016 roku ogłosił plan zwany Wizją 2030 i zapowiedział, że zmieni Arabię Saudyjską, czyli – proszę mi wybaczyć dosadność – jeden z najdziwaczniejszych krajów na Ziemi, w państwo, które dałoby się nazwać normalnym.
Po śmierci ojca MBS zostanie władcą absolutnym kraju, w którym narodził się islam. Będzie właścicielem największych na świecie łatwo dostępnych rezerw ropy naftowej. Nie wolno też zapominać, że Arabia Saudyjska to jeden z najbliższych sojuszników Ameryki i jej wieczne utrapienie.
Dziś Arabia Saudyjska jest dostępna dla gości z zewnątrz i inwestorów, obywatele mogą korzystać z rozmaitych zabronionych wcześniej rozrywek, a nawet pozwolić sobie na drobne grzeszki. Książę koronny zalegalizował kina i koncerty, zapraszał raperów – i to całkiem kontrowersyjnych – na występy, pozwolił kobietom prowadzić samochody i ubierać się równie wyzywająco, jak w Dubaju lub Bahrajnie, najprawdziwszych jaskiniach rozpusty. Ograniczył wpływy duchownych tradycjonalistów i policji religijnej, sondował możliwości nawiązania kontaktów z Izraelem.
Wytworzył też atmosferę strachu, jakiej Arabia Saudyjska jeszcze nie zaznała. Nigdy nie był to wolny kraj, lecz nawet najbrutalniejszy poprzednik MBS, czyli jego stryj, król Fajsal, nie zaprowadził takiego terroru. W Arabii Saudyjskiej panuje przekonanie, że każda negatywna opinia na temat przywódcy lub najłagodniejszy choćby komplement dla jego wrogów może wiązać się z poważnym niebezpieczeństwem.
Krytycy MBS – nie mówimy tu o królobójczych fanatykach czy zwolennikach Al-Kaidy, lecz o zwykłych ludziach, którzy mają własne zdanie na temat reform – musieli uciekać za granicę. Niektórzy się obawiają, że jeśli MBS dopnie swego, nowa Arabia Saudyjska stanie się państwem bardziej represyjnym niż kiedykolwiek wcześniej. Khalid al-Jabri, wygnany z kraju syn jednego z najważniejszych krytyków księcia, przestrzegał w rozmowie ze mną, że najgorsze dopiero nadchodzi. – Za rządów króla Muhammada książę Muhammad będzie wspominany jako łagodny aniołek.
Przez mniej więcej dwa lata MBS unikał pokazywania się publicznie, jak gdyby liczył, że wszyscy zapomną o zamordowaniu Chaszukdżiego. Na próżno. Mimo to książę koronny nadal pragnie przekonać świat, że chce ocalić Arabię Saudyjską. Właśnie dlatego w ostatnich miesiącach dwukrotnie spotkał się ze mną i z redaktorem naczelnym „The Atlantic” Jeffreyem Goldbergiem.
Krwawa gra o tron
Za każdym razem był czarujący i serdeczny, zachowywał się swobodnie, dawał wyraz swojej inteligencji. Ale monarchia absolutna, nawet w najbardziej przyjaznym wydaniu, i tak jest dziwaczna. Pierwsze spotkanie z MBS odbyło się w jego pałacu na odludziu nad Morzem Czerwonym. Rezydencja służyła za bunkier, w którym książę i jego rodzina chronili się przed koronawirusem.
Procedury bezpieczeństwa okazały się niesamowicie skomplikowane: musieliśmy się poddać kilku testom na covid, które przeprowadzili pielęgniarze z Kliniki Królewskiej, w środku nocy zabrano nas odrzutowcem z Rijadu na opustoszały pas startowy, gdzie czekał już konwój samochodów. Nie wolno nam było mieć przy sobie żadnych urządzeń elektronicznych. Zatrzymaliśmy …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł ukazał się w wydaniu „The Atlantic” z kwietnia 2022 roku pod tytułem Absolute Power © 2022 The Atlantic Monthly Group, Inc. Wszystkie prawa zastrzeżone, dystrybucja Tribune Content Agency.
Artykuł ukazał się w październikowym numerze „Pisma” (10/2022) pod tytułem Władza absolutna.