Wersja audio
Te wszystkie nieudane małżeństwa, o których słyszała, nałogi, dwa samobójstwa… – Czy to mogło być z winy Piechowiaka? – Elżbieta po cichu pyta dziś samą siebie. Pracuje w aptece. Oczywiście, że przez lata słyszała plotki, że kiedyś był tutaj „taki” ksiądz. Ale nikt jej nie mówił, że skrzywdził tak wiele osób. O niewygodnym i wstydliwym temacie po prostu trzeba było milczeć. Takie tu panowały zasady. I panują do dziś.
Milczy proboszcz w trakcie niedzielnej mszy.
Milczą wójt i radni w trakcie sesji.
Milczą ludzie.
Dziś, po tym, jak temat wybrzmiał w mediach, o Kazimierzu Piechowiaku nadal nie mówi się głośno, tak jakby księdza pedofila nigdy w gminie Kolsko nie było.
>>>>Przeczytaj reportaż Michała Szczęcha o księdzu pedofilu z Kolska >>>>
ja ciebie ostatnio w kościele nie widuję – powiedziała do Beaty z wyrzutem sąsiadka.
– Bóg jest wszędzie, więc ja kościoła do modlitwy nie potrzebuję – odpowiedziała Beata, która przez księdza Piechowiaka nie potrafiła ułożyć sobie życia. Jest sama. – …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
W „Piśmie” bierzemy odpowiedzialność za słowo.
Każdy tekst przed publikacją przechodzi wielostopniowy proces redakcji i fact-checkingu. To wymaga czasu i pracy całego zespołu. Dołącz do społeczności „Pisma”. Zamów pełen dostęp online do wszystkich treści za 8,99 zł miesięcznie. Istniejemy dzięki osobom takim jak Ty.
Reportaż ukazał się w lipcowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (07/2019) pod tytułem Cudów brak.