Wersja audio
Nowojorska siedziba główna międzynarodowej kancelarii prawniczej Debevoise & Plimpton zajmuje dziesięć pięter eleganckiego czarnego biurowca rosnącego w gaju drapaczy chmur pośrodku Manhattanu. Kancelaria została założona w 1931 roku przez dwóch przedstawicieli prawniczej elity, uciekinierów z pewnej szacownej firmy z Wall Street.
Wkrótce Debevoise zyskała poważanie, rozrastała się przez dziesięciolecia, przeistoczyła w globalnego kolosa zatrudniającego ośmiuset prawników, mogącego się pochwalić miliardem dolarów rocznego przychodu oraz tym, że z jego usług korzystają najbogatsi, topowi klienci.
Dawno temu w siedzibie firmy dominowały zapewne wytworne dąb i skóra, ale dziś próżno ich szukać. Wnętrza urządzono w banalnych kolorach typowych dla współczesnych korpo: mamy tu szorstką wykładzinę na korytarzach, sale konferencyjne przypominające wielkie akwaria oraz biurka, przy których pracuje się na stojąco. W XX wieku władza była ostentacyjna; w wieku XXI prawdziwą władzę najłatwiej rozpoznać po tym, że próbuje nie rzucać się w oczy.
Chmury przesuwające się po niebie odbijały się w czarnym szkle wieżowca, wiosenny ranek 2019 roku był chłodny i pogodny.
W sali konferencyjnej roiło się od prawników nie tylko z Debevoise, ale też z przeszło dwudziestu innych kancelarii. Przynieśli ze sobą notatniki, laptopy i gigantyczne trójramienne segregatory najeżone karteczkami samoprzylepnymi. Na stole stał telefon z zestawem głośnomówiącym, dzięki któremu w spotkaniu mogło uczestniczyć kolejnych dwudziestu prawników z całego kraju.
Cała ta armia zebrała się, by wysłuchać składanych pod przysięgą zeznań miliarderki unikającej zazwyczaj rozgłosu i wystąpień publicznych, która teraz musiała stawić czoła kanonadzie pozwów. Skarżący twierdzili, że zdobywając swoją fortunę, doprowadziła do śmierci setek tysięcy ludzi.
Tamtego ranka pytania zadawał Paul Hanly, specjalista w zakresie pozwów zbiorowych.
Miliarderka wezwana do składania zeznań była po siedemdziesiątce, ukończyła studia medyczne, ale nigdy nie pracowała w zawodzie. Miała jasne włosy, szeroką twarz, wysokie czoło i szeroko rozstawione oczy. Wypowiadała się dość oschle. Ewidentnie nie …
Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.
Dostęp online
wersja audio i na czytniki,
dostęp do aplikacji i serwisu
9,99 / miesiąc
Prenumerata
co miesiąc papierowe wydanie,
dostęp online do aplikacji i serwisu
16,99 / miesiąc

Reportaż ukazał się w kwietniowym numerze „Pisma” (04/2023) pod tytułem Imperium bólu.
Fragmenty pochodzą z książki Patricka Raddena Keefe Imperium bólu. Ukrywana historia dynastii Sacklerów, która w przekładzie Jana Dzierzgowskiego ukaże się w czerwcu tego roku nakładem wydawnictwa Czarne.