Wersja audio
Nie wiadomo, kto wymyślił kąpiel w rzece.
Po letnim obozie hufca walterowców harcerze spotkali się ze swoimi wychowawcami na jednodniowej wycieczce w Wilanowie, by przy pieczonych w ognisku ziemniakach przedłużyć sobie wakacje.
Blisko pięćdziesięcioro harcerzy i Jacek Kuroń, dwudziestojednoletni zastępca szefa walterowców, idą nad Wisłę, przechodzą przez pole, kanał i przez zarośla przedzierają się na brzeg, zrzucają ubrania i wskakują do wody. Jacek zabiera dziewięcioro harcerzy, chwytają się za ręce i przez mieliznę brodzą na znajdującą się na środku rzeki wyspę. Przewodnik nie wie, że za nimi rusza jeszcze piętnastka dzieci, które nurt rzeki spycha z mielizny na głębiny. Kiedy grupa wraca na brzeg, trzy kupki ubrań zostają bez właścicieli.
W ostatnich dniach wakacji 1955 roku Jacka aresztuje milicja. Zarzut: nieumyślne spowodowanie śmierci czternastoletnich: Jadwigi i Hani oraz dwunastoletniego Poldka. To jego pierwszy pobyt za kratami, tym razem krótki. W kwietniu 1956 roku prokuratura na mocy amnestii umarza postępowanie. Być może to wtedy rodzi się credo, któremu Kuroń podporządkuje potem całe życie – swoje i swoich najbliższych: nikogo już nie zostawić w tyle.
W grupie harcerzy była też piętnastoletnia druhna Elżbieta Grażyna Borucka. Mówią na nią Gajka. Poznali się niewiele wcześniej, na obozie harcerskim. Miesiąc przed tragedią nad Wisłą Gaja wyznała Jackowi miłość. Ona ma piętnaście lat, on dwadzieścia jeden.
By się oświadczyć, Jacek przybywa z fiołkami alpejskimi w doniczce i dwoma kolegami. „Rodzice się zgodzili, ale ja byłam bardzo niezadowolona. (…) Wydawał mi się zbyt żywiołowy, zbyt hałaśliwy, zbyt absorbujący, zbyt zaborczy. Za szybko jadł, za głośno mówił, za często narzucał temat rozmowy” – powie Annie Bikont i Joannie Szczęsnej Ewa Dobrowolska, siostra Gajki, w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” w 2014 roku.
Na weselu, jak zapamięta jego szwagierka, Kuroń wygłasza mowę o swoim ideale – postaci rewolucjonisty przygotowanego na więzienie i na to, że dla ojczyzny trzeba ponosić ofiary.
Danusia
Rok 1968. Danusia przeprowadza się do Gdańska z małej wsi na Mazowszu i zatrudnia w kwiaciarni przy ulicy Świerczewskiego. Lech nigdy nie kupuje kwiatów. Do kwiaciarni zagląda przypadkiem, żeby rozmienić pieniądze. Nazajutrz – jak zapamięta Danuta Wałęsa – w dowód wdzięczności przynosi kwiaciarce gumę do żucia.
Ona nie pamięta, czy on miał wtedy wąsy. On zachowuje w pamięci, że nosiła ceglasty płaszcz.
Lech mieszka w pobliżu i Danusia czasem obserwuje, jak przemyka drugą stroną ulicy: wiecznie zamyślony i wycofany. Raz wpada znowu, by pożyczyć książkę. Nazajutrz przychodzi, by ją oddać. Nie czyta. Odprowadza Danusię do domu. Umawiają się. Nie stać ich na potańcówki, chodzą do kina „Leningrad”. Danusia nie zwraca uwagi na filmy, interesuje ją towarzystwo Lecha. W styczniu następnego roku Lech jedzie w odwiedziny do swoich rodziców. Wyciąga zdjęcie Danusi i oznajmia matce, że tak będzie wyglądać jego żona.
Krysia
Rok 1978. W kamienicy przy ulicy Sienkiewicza we Wrocławiu, niedaleko miejsca, gdzie trwa budowa akademików – Kredki i Ołówka – dwudziestoparoletni Władek wpada do sąsiada Janusza. Kumplują się, często widują się po pracy. Żonę Janusza odwiedza sąsiadka z kamienicy, jej najlepsza przyjaciółka. Krysia jest kaletniczką i często się śmieje. Uwielbia tłumy, tańce, spotkania ze znajomymi. I kolory. W schyłkowej Polsce Ludowej (PRL) to niełatwe, ale jeśli tylko może, ubiera się kolorowo.
Córka zapamięta ją taką ze starego zdjęcia: w błękitnej sukience i olbrzymim słomkowym kapeluszu z błękitną wstążką. Krysia we Władku, kierowcy autobusu Państwowej Komunikacji Samochodowej (PKS), zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Jeszcze w tym samym roku biorą ślub.
Przygaszone kolory lat 80. to nie metafora ani kwestia blaknących klisz, na których utrwaliliśmy wspomnienia. Życie w późnym PRL-u …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Reportaż ukazał się w listopadowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (11/2022) pod tytułem Pozytywny mit. Powstał przy okazji prac nad scenariuszem do rapowanego musicalu 1989 w reżyserii Katarzyny Szyngiery, według pomysłu Marcina Napiórkowskiego, z muzyką Andrzeja Mikosza „Webbera”, którego premiery odbędą się 19 listopada w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim i 2 grudnia w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Spektakl 1989 jest wspólnym projektem Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie oraz Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Zdjęcia pochodzą z zasobów Europejskiego Centrum Solidarności (ECS), partnera spektaklu.