Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Strategie przetrwania

Single. Między samotnością a życiem w pojedynkę

ilustracja Karolina Mazurkiewicz
Już w dzieciństwie spotykamy się z przekazem, że „żyli długo i szczęśliwie”. Życie jednak pisze często zupełnie inne scenariusze. Jak powiedział jeden z uczestników moich badań, „do drzwi co najwyżej może zapukać akwizytor” – opowiada o badaniach nad osobami żyjącymi w pojedynkę profesor Katarzyna Adamczyk, psycholożka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kim są osoby, które powszechnie nazywamy singlami?

Przyznam, że nie jestem zwolenniczką tego określenia.

A jakie pani woli?

W literaturze możemy spotkać różne definicje pojęcia singiel, łącznie z rozważaniami badaczy, czy ten termin ma w ogóle jakąś wartość wyjaśniajacą.

Ja preferuję bardziej opisowe określenia, na przykład życie w pojedynkę, osoby żyjące w pojedynkę czy też osoby niebędące w związku. Taką też definicję przyjęliśmy w badaniach, które zakończyliśmy w maju tego roku. Ich celem jest analiza życia w pojedynkę z perspektywy teorii niejasnej straty.

Niejasna strata? Co to znaczy?

Pojęcie niejasnej straty (ang. ambiguous loss) zaproponowała badaczka Pauline Boss na określenie straty, która nie jest jednoznaczna, nie jest definitywna, jak ma to miejsce na przykład w przypadku śmierci współmałżonka. Boss wyróżniła dwa rodzaje takiej niejasnej straty: kiedy członek rodziny jest fizycznie nieobecny, choć jest on obecny psychologicznie oraz odwrotnie – kiedy fizycznie jest obecny, ale za to nieobecny psychologicznie. W przypadku osób żyjących w pojedynkę, które pragną mieć partnera czy partnerkę, niejasna strata może wiązać się z brakiem jasnych informacji odnośnie do tego, czy i kiedy spotkają (lub nie) potencjalnego partnera lub partnerkę. Innymi słowy, niejasna strata dotyczy potencjalnego partnera czy partnerki, który jest obecny w myślach osoby żyjącej w pojedynkę, a kogo aktualnie nie ma w życiu tej osoby. 

profesor Katarzyna Adamczyk*

Jak brzmiało pytanie związane z pandemią, które zadali państwo uczestnikom? 

To były właściwie dwa pytania. Pierwsze brzmiało tak: „Patrząc na aktualną sytuację związaną z pandemią, zastanawiam się, jak to jest żyć w pojedynkę w wczasach pandemii”. A drugie: „Jak teraz, w czasach pandemii, widzi pani/pan swoją przyszłość, jeśli chodzi o życie w pojedynkę?”. 

Pandemia wpłynęła na ich życie?

Dużo osób odpowiadało nam, że nie. To nie znaczy, że nie wpłynęła na życie w ogóle, natomiast niekoniecznie na ten obszar życia w pojedynkę. Bo pewnie trzeba patrzeć na każdą z tych osób oddzielnie, a status cywilny nie jest ich jedyną cechą, która opisuje człowieka. Nie możemy patrzeć na naszych uczestników tylko przez pryzmat życia w pojedynkę, bo uruchamia nam się taki stereotyp, że życie w pojedynkę równa się samotności czy też brakowi wsparcia. Rzeczywiście, wcześniejsze badania pokazują, że osoby żyjące w pojedynkę silniej odczuwają samotność, ale gdy mówimy o związkach romantycznych. Za to czują się zdecydowanie mniej samotne, jeśli chodzi o kontakty przyjacielskie czy rodzinne. 

Pewnie, mieszkając z partnerem czy partnerką w jednym miejscu, możemy z tą osobą porozmawiać, zwierzyć się jej, czuć bliskość, mimo pandemii czy lockdownu. Ale podobnie mamy, gdy mieszkamy z rodziną czy współlokatorami, wówczas potrzeba bliskości drugiej osoby zostaje zaspokojona. Przecież osoby żyjące w pojedynkę nie są pozbawione sieci społecznej, przyjaciół, rodziny. Poza tym, na co coraz częściej zwracają uwagę badacze, posiadanie partnera, partnerki, męża, żony nie jest czymś, co gwarantuje nam zadowolenie z życia i szczęście. Jest taki czynnik jak zadowolenie ze związku. Często się okazuje, że gdy weźmiemy go pod uwagę, to osoba żyjąca w pojedynkę ma bardziej satysfakcjonujące życie niż osoba w związku. 

Jest taki czynnik jak zadowolenie ze związku. Często się okazuje, że gdy weźmiemy go pod uwagę, to osoba żyjąca w pojedynkę ma bardziej satysfakcjonujące życie niż osoba w związku. 

No tak, rozwody podczas pandemii nie są rzadkością.

W przypadku niektórych naszych uczestników to właśnie pandemia była jednym z powodów zakończenia związku. Działo się tak na przykład, gdy były partner był cudzoziemcem albo musiał wrócić do rodzinnego miasta. Ci z naszych uczestników, którzy mieszkają w pojedynkę lub nie mają dobrego kontaktu z osobami współzamieszkującymi, podczas pandemii rzeczywiści mierzyli się z dotkliwym brakiem bliższych relacji twarzą w twarz, z nasilonym poczuciem samotności. W wywiadach podkreślali trudność tego doświadczenia, mówili o tęsknocie za kimś bliskim, za kontaktem fizycznym. 

Jakie jeszcze trudności związane z pandemią zgłaszały osoby uczestniczące w badaniu prowadzonym przez pani zespół?

Dla wielu z naszych uczestników pandemia oznaczała konieczność zamrożenia poszukiwań partnera czy partnerki. Było to szczególnie dotkliwe dla osób, które bardzo chciałyby być w związku i dla których czekanie jest źródłem silnej frustracji, stresu i napięcia. Ale ta dotkliwość pandemii zależała też od tego, na ile tym osobom udało się utrzymać dotychczasową aktywność zawodową i tą dotyczącą hobby. 

Pandemia zwiększyła także niepewność związaną między innymi z sytuacją na rynku pracy. To z kolei obniżało poczucie atrakcyjności badanych na rynku matrymonialnym lub wymuszało koncentrację przede wszystkim na utrzymaniu pracy kosztem innych planów, w tym planów związanych z relacjami. Zwłaszcza panowie zwracali na to uwagę w badaniach.

Ale badani mówili też o nudzie i związanym z nią niepokoju oraz o obawach o przyszłość, zwłaszcza tę dotyczącą potencjalnego związku, bo czas płynie, a pandemia wiele utrudnia. Choć też kilka osób przyznało, że są introwertykami i że podoba im się praca zdalna, bo nie muszą wychodzić z domu i nie są zmuszone do kontaktów towarzyskich. 

Tinder nie ułatwił zadania osobom poszukującym partnerów?

Część osób uczestniczących w wywiadach mówiła o tym, że pandemia niejako zmusiła je do zmiany formy poszukiwania partnera czy partnerki z tradycyjnego randkowania na korzystanie z portali randkowych i aplikacji mobilnych. Ci nowicjusze wskazywali także na to, że nie do końca odnajdują się w kontaktach internetowych.

Dostęp online
Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Kup

Inne osoby z kolei korzystały już przed pandemią z portali randkowych i aplikacji mobilnych, więc nie doświadczyły w związku z tym znaczącej zmiany. Dla obu tych grup jednak w okresie pandemii znacznie trudniej było się w ogóle umówić na randkę, nawet po nawiązaniu kontaktu przez internet, co utrudniało poznanie kogoś, nie mówiąc już o rozwoju relacji. Poza tym, sama pani może sobie wyobrazić jak wygląda randka w pandemii.

A nie wiem, jak?

Proszę bardzo, ktoś idzie na pierwszą randkę, niech będzie minionej zimy, oczywiście, w obowiązkowej maseczce na twarzy, która jednak, umówmy się, ogranicza komunikację niewerbalną. A przecież niektórzy badacze komunikacji niewerbalnej przypisują aż 93 procent emocjonalnego oddziaływania komunikatu, a tylko 7 procent komunikacji werbalnej!

Oczywiście, mamy do dyspozycji jeszcze inne komunikaty niewerbalne, jak ruchy ciała, dotyk lub głos, ale to właśnie  twarz i oczy stanowią najbardziej wyeksponowane elementy naszego ciała. Jak tu się porozumieć?!

Ale zostawmy komiczność pierwszej randki w maseczce, nasi badani w większości przyznawali, że portale i aplikacje randkowe nie zawsze wystarczają, by poznać partnera czy partnerkę, choć niektórym to się udaje. To też jest specyfika portali randkowych czy aplikacji mobilnych, że oczywiście dostarczają niezaprzeczalnych korzyści, ale też mają swoje ograniczenia. Proszę sobie wyobrazić odrzucenie przez apkę. Z kimś dobrze nam się pisało i nagle znika, nie wiadomo, co się stało i dlaczego.

Frustrujące.

Tak, choć zależy to od nasilenia naszego pragnienia odnalezienia partnera. Czterdziestu uczestników, którzy wzięli udział w naszych wywiadach, można pod tym względem podzielić na trzy grupy: (a) nie chcą mieć partnera/partnerki, (b) chcą mieć partnera/partnerkę, ale nie jest to dla nich aktualnie ważne lub (c) bardzo chcieliby mieć teraz partnera/partnerkę. Nie tylko ten czynnik pragnienia bycia w związku odgrywa istotną rolę. Równie ważne jest to, czy dana osoba poszukuje partnera/partnerki i czy przed pandemią podejmowała aktywność w tym kierunku. 

Nie możemy patrzeć na naszych uczestników tylko przez pryzmat życia w pojedynkę, bo uruchamia nam się taki stereotyp, że życie w pojedynkę równa się samotności czy też brakowi wsparcia.

I jakie są wnioski na podstawie tych danych?

Dla osób, które aktywnie poszukiwały partnera czy partnerki, pandemia stanowiła bardzo duże ograniczenie w realizacji tego zadania, pozbawiła je naturalnych możliwości poznania kogoś przez bezpośredni kontakt. I chodzi tu zarówno o kontakty z innymi osobami poznanymi za pośrednictwem portali i aplikacji randkowych, jak i z osobami poznanymi przypadkowo lub w naszym naturalnym środowisku, takim jak rodzina, znajomi, praca. Można powiedzieć, że ci są rzeczywiście sfrustrowani i czekają, aż restrykcje zupełnie miną.

A pozostali?

Tym osobom, które nie chcą mieć partnera czy partnerki i które go nie poszukiwały przed pandemią, lub tym, dla których bycie w związku nie jest aktualnie ważne, pandemia nie pokrzyżowała planów. Co ciekawe, ostatnio słuchałam wykładu doktor Nicole Watkins z Wesleyan University w USA, który odbył się na Wydziale Psychologii i Kognitywistyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Watkins mówiła o tym, że niektórzy w Stanach wykorzystują pandemię w rozmowach z rodziną (która wywiera presję na osoby żyjące w pojedynkę, by sobie kogoś znalazły) jako powód nieposzukiwania partnera czy partnerki.

Jestem ciekawa, jakie były refleksje tych osób po trzeciej fali pandemii. 

Uczestnicy relacjonowali czasem doświadczenie wglądu, poszerzenia wiedzy o sobie, skonfrontowania się z czymś. Dla niektórych była to konstatacja, że obawiają się samotności, i że jednak chcą być w związku. Pandemia uświadomiła im, jak bardzo ważne są związki międzyludzkie i złagodziła wcześniej w ich odczuciu zbyt wygórowane oczekiwania wobec siebie i potencjalnych partnerów. Część z uczestników badań musiała zrezygnować z ulubionych form spędzania czasu i pracy dającej satysfakcję, co też nasiliło tęsknotę za byciem z kimś bliskim. 

Dla niektórych uczestników badań pandemia okazała się testem pokazującym, że są w dużej mierze samowystarczalni i że mają wartościowe zasoby społeczne, jak przyjaciół, rodzinę, na których mogą polegać.

Z drugiej strony, inni twierdzili, że lepiej w tak trudnej sytuacji być samemu niż być z kimś na siłę, w związku niedającym satysfakcji. Dla niektórych pandemia okazała się testem pokazującym, że są w dużej mierze samowystarczalni i że mają wartościowe zasoby społeczne, jak przyjaciół, rodzinę, na których mogą polegać. I to też utwierdziło ich w przekonaniu, że niezależnie od tego, jak ułoży się przyszłość, w sferze związków nie będą osamotnieni. Wstępne analizy wskazują, że dotyczy to przede wszystkim osób, które miały silne przekonanie o własnej samodzielności. Pandemia konfrontowała też z różnymi wątpliwościami dotyczącymi wchodzenia w związek. Uczestnicy badań zdali sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie czują ulgę, że dzięki obostrzeniom mogą na jakiś czas zamrozić poszukiwania partnerki czy partnera lub pozostawać w niedookreślonych relacjach online, trochę jak badani w USA.

A ci z badanych, którzy silnie odczuli samotność? Jakie przyjęli strategie radzenia sobie z nią? 

Celem całego naszego projektu jest poznanie doświadczeń osób żyjących w pojedynkę. Reczywiście, część z nich doświadcza samotności w związku z brakiem partnera czy partnerki. Ale nie można stawiać znaku równości między samotnością a życiem w pojedynkę. To, jak się czujemy, żyjąc w pojedynkę, zależy od wielu czynników, jak na przykład od tego, czy w ogóle chcemy mieć partnera lub partnerkę i być w związku, lub od tego, czy utrzymujemy aktywne kontakty z rodziną i przjaciółmi. Jedni mają więc rodzinę, która jest dla nich źródłem wsparcia, inni czują ogromną satysfakcję z pracy i sukcesów zawodowych, wielu badanych mówi o pasjach, sporcie, podróżach. Ale są też osoby, które uważają ten rok pandemii za stracony, mówiły nam: „Straciłem (straciłam) rok na znalezienie partnera, mój czas się kurczy, a ja chcę założyć rodzinę”. 

Czy osoby żyjące bez partnera są zadowolone ze swojej sytuacji?

Ciekawe, że pani o to pyta, bo dla naszych badanych tego typu pytania, na przykład o samopoczucie, były często bodźcem do większej refleksji podczas rozmowy. Możliwe, że dla niektórych to był też moment szczerej konfrontacji ze sobą podczas wywiadu. Wówczas niektóre osoby mówiły, że nie chcą związku po wcześniejszych doświadczeniach albo po obserwacji takich stereotypowych relacji męsko-damskich u znajomych, którzy wcale nie są szczęśliwi. Niektórzy przyznawali, że jednak liczą na to, że będą mieć partnera i dzieci. 

Inne osoby opowiadały o tym, że kiedy podejmują jakąś aktywność, czy to zawodową, czy też związaną ze swoim hobby, nie myślą o życiu w pojedynkę. Kiedy jednak wracają do pustego domu wieczorem, często odczuwają samotność. 

Pytanie o to, jak ktoś się ma z tym, że mieszka sam, wiąże się też trochę z tym, jak to się stało, że jest sam. 

To było nasze pierwsze, kluczowe pytanie. Prosiliśmy uczestników, by opowiedzieli nam o swoim życiu. Część osób w ogóle nigdy wcześniej nie była w związku, mimo że na przyklad poszukiwała partnera lub partnerki, ale ich uczucia nie zostały odwzajemnione. Część była w związkach, które zakończyły się albo z ich inicjatywy, albo to partner zakończył relację. Często też przewijał się motyw, że ktoś nie spotkał właściwej osoby. Uczestnicy pytali samych siebie, czy mają zbyt wygórowane oczekiwania, czy coś jest z nimi nie tak, bo innym się udaje, a im nie. Ale pojawiały się też takie odpowiedzi, że ktoś się obawia, że gdyby był w związku, to ta osoba zabrałaby mu czas, że związek wymagałby poświęcenia swojego czasu, swoich pasji. 

Nie można stawiać znaku równości między samotnością a życiem w pojedynkę.

Lata 90. to wysyp filmów seriali, gdzie mamy atrakcyjnych singli, jak Przyjaciele, Sekswielkim mieścieBridget Jones. Singielka stała się kimś seksownym, pożądanym, towarzysko atrakcyjnym, z bujnym życiem romantycznym. Czy te seriale nie zmieniły naszego myślenia o osobach żyjących w pojedynkę, jednocześnie pewnie utrwalając szkodliwe stereotypy?

Myślę, że trudno byłoby nam znaleźć osoby, które nie oglądały tych seriali lub przynajmniej o nich nie słyszały. Abstrahując od losów ich bohaterek i bohaterów, prezentują one pewien wizerunek singla (dodajmy amerykańskiego, nie polskiego), z którym – przynajmniej w naszych badaniach – nie każda osoba się utożsamia. Kiedy pytaliśmy naszych uczestników, jakie określenie dla ich obecnej sytuacji niebycia w związku jest im najbliższe, usłyszeliśmy bardzo różne odpowiedzi. Niektóre osoby mówiły o sobie „singiel”, z kolei inne wskazywały, że mówią o sobie „wolny/wolna”, „samotny/samotna”, „poszukujący/poszukująca” lub „kawaler”.   

Ale te seriale budują bardzo romantyczny wizerunek osoby niebędącej w związku, nie sądzi pani?

Wiele seriali pokazuje nam coś, co w pracach naukowych określa się mianem ideologii romantyzmu, na przykład wiarę w miłość od pierwszego wejrzenia lub wiarę, że miłość wszystko pokona. I choć przyjemnie ogląda się takie filmy, to badania pokazują, że osoby, które często oglądają komedie romantyczne, cechują się nasileniem romantycznych przekonań, których za wysoki (oraz za niski) poziom nie sprzyja naszemu funkcjonowaniu w sferze związkowej. Jak to często bywa w życiu, najlepszy jest złoty środek, również jeśli chodzi o nasz romantyzm. Już w dzieciństwie, czytając bajki i baśnie, nierzadko spotykamy się z takim przekazem, że „miłość od pierwszego wejrzenia jest możliwa” lub „żyli długo i szczęśliwie”. Życie jednak pisze często zupełnie inne scenariusze. Jak żartobliwie powiedziała jedna z osób uczestniczących w naszych badaniach, „do drzwi co najwyżej może zapukać akwizytor”. 

I wtedy często zastanawiamy się, czy coś jest z nami nie tak.

Tak. Kiedy miłość nie przychodzi, to zaczynamy się zastanawiać, dlaczego nikt nie puka do naszych drzwi, tylko do drzwi innych… Co więcej, osoby z naszego otoczenia także zaczynają się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje, i znajdują różne wyjaśnienia, na przykład że mamy trudny charakter lub wygórowane oczekiwania wobec partnera czy partnerki. To mocno patologizujące podejście do życia w pojedynkę, gdy zakładamy, że coś jest nie tak z osobą, która żyje w ten sposób. Amerykańska badaczka, profesor Bella DePaulo, ostro krytykuje prace, w których porównuje się osoby żyjące w pojedynkę z osobami w związkach. Ukuła nawet określenie single-at-heart, które odnosi do tych singli, dla których życie w pojedynkę jest autentyczne i wartościowe. DePaulo stoi na stanowisku, że osoby, które po prostu chcą żyć w pojedynkę, mają do tego prawo. 

Choć jednocześnie wszyscy czekają na happy end, co jednak jest mocno irytujące.

Muszę tu zaznaczyć, że badania pokazują, że dobre, satysfakcjonujące relacje są korzystne dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. A z drugiej strony, też jest tak, że związki to nie jest sama sielanka. To, co jest ważne w związku, to umiejętność wspólnego pokonywania trudności oraz wspólnego czerpania radości z życia. Miłość ma swoją dynamikę i różne jej elementy zmieniają się na przestrzeni trwania relacji. Dochodzą do tego jeszcze nasze przekonania na temat związków, na przykład takie, że nad związkiem trzeba ciężko pracować (i wtedy nad nim pracujemy!) lub przeciwnie, że związki funkcjonują niejako same z siebie i są nam pisane albo nie (i wtedy nie jesteśmy skłonni pracować nad naszą relacją). Myślę, że dobrze by było, gdybyśmy mieli jak najwięcej szans na zdobywanie podstawowej wiedzy na temat związków – wtedy bardziej świadomie i realistycznie moglibyśmy nawiązywać oraz podtrzymywać nasze relacje.  

Badania pokazują, że dobre, satysfakcjonujące relacje są korzystne dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. A z drugiej strony, jest też tak, że związki to nie jest sama sielanka. 

Dlaczego tak panią ciekawi temat osób żyjących w pojedynkę?

Zawsze interesowały mnie relacje, związki i związki intymne. W 2005 roku, kiedy myślałam nad tematem doktoratu, zauważyłam, że wtedy w niewielu pracach naukowych był podejmowany temat życia w pojedynkę, choć był bardzo mocno obecny w mediach i prasie kolorowej. To było coś nowego, coś nieznanego, więc mnie zainteresowało. Uznałam to za wyzwanie naukowe. W Polsce wciąż jeszcze niewiele osób zajmuje tym zagadnieniem, więc tak się zaczęło. Sama się dziwię, że po szesnastu latach nie mam jeszcze dosyć, ale widzę, że wciąż jest dużo rzeczy do odkrycia w tym obszarze. I bardzo mnie to cieszy, że każde badanie przybliża nas do lepszego poznania życia w pojedynkę, jednocześnie prowadząc nas do kolejnych pytań badawczych. Teraz zebraliśmy czterdzieści różnych opowieści, które pokazują nam, jak wiele dróg prowadzi do życia w pojedynkę. Zaopatrzeni w naukowe plecaki, będziemy podążać tymi drogami, by lepiej zrozumieć osoby żyjące bez partnerów. 


* Katarzyna Adamczyk – psycholożka, profesor nadzwyczajna w Zakładzie Psychologii Społecznej na Wydziale Psychologii i Kognitywistyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prowadzi badania nad uwarunkowaniami i konsekwencjami życia w pojedynkę w okresie dorosłości oraz zajmuje się psychologią związków intymnych. Obecnie, razem ze swoim zespołem (doktor Marta Mrozowicz-Wrońska i magister Kamil Janowicz) realizuje projekt badawczy w ramach konkursu dotyczącego życia w pojedynkę w ujęciu teorii niejasnej straty. Od marca 2020 roku pełni funkcję opiekunki naukowej Koła Psychologii Relacji Interpersonalnych, działającego na Wydziale Psychologii i Kognitywistyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza. 

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00