Wersja audio
Każdej minuty na YouTubie przybywa ponad pięćset godzin materiałów wideo. Aby zapoznać się tylko z tą dawką treści, trzeba trzech tygodni – pod warunkiem rezygnacji ze snu i innych codziennych czynności. W ośmiogodzinnym trybie pracy zajęłoby to już trzy miesiące. Również w ciągu minuty około pół miliona postów trafia na Twitter, najpopularniejszy serwis mikroblogowy, zaś prawie siedemdziesiąt tysięcy zdjęć pojawia się na Instagramie. Dodajmy do tego zdobywające coraz większą popularność podcasty, a otrzymamy nieustający strumień informacji dostępnych w każdej chwili na wyciągnięcie ręki.
Oszołomieni tą obfitością możemy pospiesznie wnioskować, że mamy do czynienia ze zjawiskiem bez precedensu. Już jednak w latach 60. ubiegłego wieku Marshall McLuhan, klasyk teorii komunikacji, dostrzegał analogiczne procesy w znanym sobie świecie. W Kulturze bez pism a pisał:
Cała planeta jest jednością pod względem wzajemnej międzyświadomości, która przewyższa swą gwałtownością dawny przepływ informacji w małym mieście – powiedzmy w elżbietańskim Londynie zamieszkałym przez osiemdziesiąt czy dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi. Co dzieje się ze współczesnymi społeczeństwami, które doznają tak intymnych kontaktów poprzez prasę, reportaże, kroniki filmowe i odrzutowce? Co dzieje się, gdy neolityczny Eskimos jest zmuszany do przyswojenia sobie kształtu czasu i przestrzeni człowieka technicznego? Cóż dzieje się z naszymi umysłami, gdy poznajemy różnorodność ludzkich kultur, które zaistniały w niezliczonych okolicznościach – historycznych i geograficznych?
[tłum. Ewa Różalska i Jacek M. Stokłosa]
Obecnie nowe informacje pojawiają się znacznie szybciej niż w czasach McLuhana, ale nadal nie znaleźliśmy skutecznego sposobu na poradzenie sobie z ich nadmiarem. Stałe konsumowanie treści, nieustanne przeskakiwanie między kontekstami, podążanie za kolejnymi linkami, hasztagami, doniesieniami i aktualizacjami – a więc nasze codzienne praktyki korzystania z nowych technologii – sprawiają, że …