Wersja audio
Jest rok 2015, kończą się wakacje, a ja siedzę w szkole, choć dawno skończyłam naukę. Przyjechałam do II Liceum Ogólnokształcącego w Gorzowie Wielkopolskim na zaproszenie moich dawnych nauczycieli. Mam poprowadzić warsztaty w ramach dni integracyjnych pierwszaków.
Odwiedzałam tę szkołę już kilkakrotnie. W poprzednich latach opowiadałam w niej między innymi o dziennikarstwie, fake newsach i mediach społecznościowych. Tym razem myślę: „Może porozmawiajmy w końcu o samej szkole?”.
Rozdaję nastolatkom małe karteczki i proszę, aby napisali na nich najważniejszą rzecz, której się dotąd nauczyli. Nie podpowiadam, co by to miało być. Na twarzach widzę olbrzymie skupienie, grupa nagle poważnieje. Piszą.
Zbieram karteczki, tasuję i odczytuję na głos: „Nauczyłam się mówić po angielsku i mam teraz znajomych na całym świecie”, „Wiem, jak nawiązywać przyjaźnie”, „Wierzę w siebie”. Ktoś ironizuje: „W środku nocy potrafię opowiedzieć, jak zbudowany jest pantofelek”. Inny dorzuca: „Znam całą tablicę Mendelejewa, mogę oglądać Breaking Bad [serial o nauczycielu chemii, który zaczyna produkować metamfetaminę – przyp. red.]”.
Teraz trudniejsze zadanie. Wspólnie decydujemy, co z tego, czego się nauczyli, jest wiedzą „szkolną”, wynikającą z podstaw programowych i podręczników, sprawdzaną na egzaminach, a co „pozaszkolną”, której przybywa nam między innymi dzięki relacjom z innymi ludźmi. Tablica „pozaszkolna” zapełnia się zdecydowanie szybciej. Później długo dyskutujemy, dlaczego tak się dzieje.
W kolejnych latach powtarzam to ćwiczenie jeszcze parokrotnie – z uczniami w różnym wieku, zarówno z małych miasteczek, jak i z Warszawy. Kilka razy udaje mi się je przeprowadzić również z nauczycielami. Najpierw w tej samej formule co z młodzieżą, a później z dogrywką, stawiając pytanie: „Jaka jest najważniejsza rzecz, której nauczyłeś/aś swoich uczniów”. Tablica „pozaszkolna” znowu ledwie mieści karteczki. I tylko raz proporcje nie były tak przytłaczające na rzecz edukacji „pozaszkolnej” – gdy odwróciłam kolejność pytań. Wtedy nauczyciele pisali między innymi o procentach, zakładaniu własnej firmy, bogatym słownictwie oraz przyjemności z czytania poezji.
latem 2015 roku nikt jeszcze nie mówił o likwidacji gimnazjów, a nauczycielom nawet nie przychodziło do …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Reportaż ukazał się w październikowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (10/2019) pod tytułem Wychowanie do życia.