Wersja audio
Możliwe, że praca ciała jest u mnie powiązana z pracą myśli. Możliwe, że działam jak prosty mechanizm, bieganie mogłabym wtedy porównać do pracy rowerowego dynama, które pozwala lampie rozświetlać mrok. To będzie opowieść o ruchu, o doświadczeniu, o tym, co ciemne, i o wychodzeniu z ciemności.
Będzie też o tym, co jasne, o chwilach, które są jak miłosne uniesienie. I będzie także o czytaniu natury: gór, lasów i rzek. I nie będzie to traktat o bieganiu. I nie będę – spokojnie – nikogo namawiać do pokonywania ultramaratonów. Może sami, jeśli pozwoli wam na to ciało i sprawi wam to przyjemność, ruszycie gdzieś biegiem na dwa, pięć, dziesięć, sto kilometrów.
Bieganie wydaje się nieskomplikowanym sportem, całkowicie egalitarnym przedsięwzięciem. Jeśli tylko stan zdrowia wam w tym nie przeszkadza, to przebieracie się w wygodny strój, wkładacie buty i biegniecie. I już? Pojawiają się oczywiście drobiazgi w rodzaju: jakie buty wybrać do treningu w mieście, jakie na siłownię, jakie do lasu, jakie w góry, jakie do startów w zawodach? Jaki bieżnik tych butów? Buty z Gore-Tex czy bez? Lepsza twarda czy miękka podeszwa? A może boso? Biegać po betonie czy tego unikać? Lepiej rano czy wieczorem? W mieście czy w lesie? Rozciągać się przed …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Tekst jest częścią cyklu Ślad wodny.