Wersja audio
Jak o tym napisać? Jak narysować połamane obrazy w pamięci Miry, które rwały jej zdania? Moje bycie obok – łagodne, cierpliwe – wsysało wszystko, co od niej: słowo, gest dłoni, ruch ciała, jej kolory, oddalone milczenie, niebycie… Porządkowanie rozsypanego jest przeciwieństwem zapisu odtwarzającego. Jest być może nadużyciem. A jednak. W każdym rozsypaniu istnieje mikroporządek. Próbowałam go dostrzec.
Szłam do Nony przy telawiwskiej ulicy Ibn Gvirol. Spotykamy się tam od lat. Poprzednią długą, sycącą rozmowę miałyśmy tu w maju 2017 roku, pięć miesięcy wcześniej. Przez szybę ją zobaczyłam. Nad uniesioną twarzą Miry pochylała się młoda, piękna. Powoli weszłam, żeby nie zakłócić, ale żeby być już blisko. Kelnerka oddaliła się z wyrozumiałym uśmiechem. Mira zareagowała radosnym zakłopotaniem.
– Han-ka! – wypowiedziała moje imię w dwóch sylabach z rosnącą intonacją. Uśmiechała się szeroko, górne zęby pomazane czerwoną pomadką, asysta kelnerki na niewiele się zdała.
Mira jest mniejsza, skurczona, wyschnięta. Dłonie kruche, zaciskają się wzajemnie. Twarz zapadnięta. Włosy krótkie, spięte wsuwkami. Szalik kolorowy, jak zawsze, zakrywa jej dawniej duże piersi. Słowa porwane, zdania połamane, pamięć zagubiona, przypominanie uporczywe. I w tym wszystkim myśl rozmazana, albo – chwilami – przeciwnie: precyzyjnie uchwycona.
– Czy ty byś mnie poznała? – pyta Mira. – Dwadzieścia lat się nie widziałyśmy – mówi. – Ja bym cię nie poznała – …