Elegancko ubrana, pewna siebie Alice Weidel rozpoczyna przemówienie podczas debaty generalnej poświęconej niemieckiemu budżetowi. Chociaż zasiada w Bundestagu zaledwie od września ubiegłego roku, nie widać po niej tremy. Mówi spokojnie i przekonująco. Weidel zna się na rzeczy. Z wykształcenia jest ekonomistką, napisała doktorat o systemach emerytalnych. Zanim trafiła do polityki, pracowała w bankach i funduszach inwestycyjnych. – Opowiadacie o zrównoważonym budżecie, a w rzeczywistości podatnicy siedzą na ogromnej górze długów, które odziedziczą kolejne pokolenia – mówi, zwracając się w stronę ław rządowych. Każde kolejne zdanie wypowiada z lekkim uśmiechem na ustach, z taką satysfakcją, jakby właśnie udowodniła całemu światu, że racja leży po jej stronie. Trzydziestodziewięcioletnia Weidel, stojąca na czele klubu parlamentarnego Alternatywy dla Niemiec (Alternative für Deutschland, AfD), jest jedną z twarzy tej partii. Partii, która – jak na niemieckie standardy – dostała się do parlamentu w rekordowym tempie, odchodząc od przyjętych zasad gry.
Po chwili Alice Weidel zmienia ton. Przechodząc do tematu problemów demograficznych kraju i napływu uchodźców z państw muzułmańskich, robi się coraz agresywniejsza. Zarzuca rządowi, że jego jedyną odpowiedzią na starzenie się społeczeństwa jest suplementowanie go imigrantami. Jej spokojny dotąd głos zaczyna przechodzić w krzyk. W końcu wypala: „Burki, chuściane dziewczyny, dotowani nożownicy …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Wojciech Szymański –(ur. 1983), dziennikarz. W przeszłości związany z radiową Trójką,
były korespondent Polskiego Radia w Niemczech. Obecnie współpracownik redakcji polskiej Deutsche Welle. Mieszka w Berlinie.
Tekst ukazał się w październikowym wydaniu miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (10/1018) pod tytułem "Łamacze tabu".