Wersja audio
Doprowadziliśmy do historycznej obniżki podatku PIT z 18 na 12 procent. Podnieśliśmy kwotę wolną od podatku do 30 tysięcy złotych” – chwaliło się Prawo i Sprawiedliwość (PiS) w swoim programie przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi.
Z programów innych partii wynika jednak, że zostało jeszcze wiele do zrobienia. „Obniżymy podatki. Osoby zarabiające do 6 tysięcy złotych brutto (także na działalności gospodarczej) i pobierające emeryturę do 5 tysięcy złotych brutto nie będą płaciły podatku dochodowego”– to jeden ze stu konkretów przedwyborczych Koalicji Obywatelskiej (KO). Do tego dochodzi obietnica podniesienia kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tysięcy złotych.
„«Rodzinny PIT» – im większa rodzina, tym mniejsze podatki” – proponowała z kolei Trzecia Droga. I dodała dobrowolny ZUS dla mikroprzedsiębiorstw w tarapatach finansowych.
Wszystkich przebiła jednak Konfederacja, deklarując „likwidację drugiego progu podatkowego” i wprowadzenie liniowego PIT-u 12 procent, dorzucając do tego zniesienie piętnastu podatków, w tym opłaty emisyjnej i podatku od spadków.
Niewiele jest tematów politycznych, które wzbudzają takie emocje jak podatki. To między innymi dlatego są jednym z najważniejszych punktów programów i obietnic wyborczych. Podatkami łatwo przekonywać. W polskich realiach najczęściej są to obietnice obniżek, ulg lub podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Zawsze z tym samym uzasadnieniem: „uwolnimy przedsiębiorczość”, „zachęcimy do inwestycji i konsumpcji”, „napędzimy gospodarkę”. Od czasu do czasu, zazwyczaj ze strony lewicy, jacyś politycy wspomną o podwyżce podatków dla najlepiej zarabiających bądź dla największych korporacji. „Opodatkujemy wielkie korporacje cyfrowe i wprowadzimy skuteczne działania na rzecz przeciwdziałania unikaniu opodatkowania. Opodatkujemy nadmiarowe zyski spółek energetycznych i paliwowych” – obiecywała Lewica w ostatnim programie wyborczym. Choć nawet ona dodawała od razu: „Obniżymy stawkę podatku VAT”.
Zwolenników podwyżek i obniżek podatków łączy jedno: przekonanie, że to będzie game changer. Polska gospodarka będzie zdrowsza, a na drodze rozwoju czekają nas same sukcesy. Czy to uzasadniony pogląd? Czy podatki rzeczywiście są tak ważnym elementem gospodarki? I jak to właściwie jest: mamy je w Polsce za duże, za małe, w sam raz?
Odpowiedzi na te pytania są dużo bardziej złożone, niż wynikałoby to z haseł politycznych. Przede wszystkim nie sposób zrozumieć sytuacji podatkowej Polski bez zrozumienia, jaką rolę odgrywały podatki kiedyś, a jaką odgrywają dzisiaj – i to nie tylko w Polsce, ale w ogóle w nowoczesnych, rozwiniętych państwach kapitalistycznych. Bo czy rozmową o podatkach załatwimy wszystkie ekonomiczne dylematy współczesności? Sprawdźmy.
Francja, lata 20. XX wieku. Blok Narodowy podnosi najwyższą …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Esej ukazał się w kwietniowym numerze „Pisma” (4/2024) pod tytułem Cywilizacja po przecenie.
Tekst powstał dzięki wsparciu Fundacji Aequilibrium
Esej jest częścią cyklu Ekonomia 2.0.
Mecenasem cyklu Ekonomia 2.0 jest mLeasing.