Wersja audio
To niesłychana interwencja w życie obywateli i gospodarkę, największa w naszych czasach. Nie ma już powrotu do tego, co było – przekonuje mnie profesor Jan Zielonka z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Co zatem nas czeka? Czy kryzys jedynie przyspieszy zachodzące już zmiany, czy będzie punktem zwrotnym? Dziś nikt jeszcze nie wie, co się stanie. Na razie oswajamy rzeczywistość literami: „V”, „U”, „W” bądź „L”. Ekonomiści spierają się, w który z tych znaków ułoży się wykres obrazujący stan światowej gospodarki. Wszystkie z nich inicjuje linia w dół, weszliśmy bowiem w potężny kryzys, być może największy od tego z lat 1929–1933. Optymiści mają nadzieję, że gospodarka odbije szybko, jak w literze „V”, albo trochę łagodniej, jak w „U”. „L” oznacza najgorszy scenariusz. Niestety, niewykluczona jest też trajektoria „W”, czyli tak zwane podwójne dno, jeśli zbyt szybkie znoszenie pandemicznych obostrzeń doprowadzi do silnej drugiej fali zachorowań na COVID-19, przywrócenia ograniczeń i kolejnego ciosu dla gospodarki.
Niezależnie od tego, co stanie się później, zaczynamy od kurczenia się światowej gospodarki. Jakie konsekwencje będzie to mieć dla jakości życia, demokracji, ekosystemów i kapitalizmu? To zależy od tego, jak zareagujemy na kryzys. Czy nie wystarczy po prostu szybko wrócić do przedpandemicznej „normalności”? A co, jeśli już dawno jej nie ma? Może właśnie teraz widać jeszcze wyraźniej, że dotychczasowy system społeczno-ekonomiczny się wyczerpał i próba utrzymania go – czy to na kształt znaku „V” czy „L” – zaprowadzi nas jedynie do kolejnego kryzysu? Może pandemiczny wstrząs stwarza szansę, byśmy porzucili w końcu obsesję na punkcie liter, choćby „P”, „K” i „B”, po czym zreformowali system, by ważniejsze niż wzrost produkcji, handlu i konsumpcji stały się aspiracje wszystkich obywateli, jakość życia oraz stabilność gospodarek i ekosystemów?
Najprostsze do wyobrażenia są czarne scenariusze, podpowiadają je nam bowiem książki historyczne i hollywoodzkie blockbustery , a także raporty analityków. Jednym z najczarniejszych z nich może być nie chwilowa zapaść gospodarcza, ale to, że pandemia po prostu przyspieszy dotychczasowe trendy w polityce i kapitalizmie.
Co to może oznaczać? Znajdziemy się w świecie, w którym jak ryby w wodzie poczują się politycy pokroju …