Każdego dnia przez około 2–3 godziny na moim karku przesiaduje trzydzieści kilogramów. Tyle waży na przykład owczarek niemiecki. Czasem sobie o nim przypominam, czując charakterystyczne mrowienie w przeciążonym karku. Wtedy prostuję głowę, ciężar spada, ale za chwilę wraca, nieco mniejszy, porównywalny do piętnastokilogramowego bigla albo buldoga francuskiego – wystarczy, że pracuję przy laptopie bez monitora na wysokości oczu lub o 15–30 stopni pochylam głowę nad ekranem telefonu. Częściej jednak przytulam telefon, opierając go o piersi – taki odruch, bo wygodniej, gdy ręka z telefonem ma podparcie, a i zajrzeć niepowołanym osobom znacznie trudniej. Wtedy właśnie, gdy nasza głowa schyla się o prawie 60 stopni, kark odczuwa obciążenie nawet do 27–30 kilogramów.
A gdyby tak w centrum rozwoju technologii postawić człowieka? „ Listy z …