Wersja audio
Jeśli o euro, to można zacząć od… Szwajcarii. Kantony szwajcarskie to quasi -państwa. Jest ich dwadzieścia sześć, czyli niemal tyle, ilu członków liczy Unia Europejska. Mieszkańcy są najpierw Szwajcarami, dopiero w drugiej kolejności liczą się ich język i tradycje zaczerpnięte z Niemiec, Francji i Włoch.
Mimo różnic Helweci poukładali między sobą sprawy związane z religią, rządem czy wspólnym prawem i nie wszczynają konfliktów. Ich wielonarodowa konfederacja zaszła dalej w jedności niż Unia Europejska. Mają swój odpowiednik euro – frank szwajcarski – i jest to waluta, której dużo chciałby mieć niemal każdy na świecie.
Do 1798 roku monety biło w Szwajcarii jakieś siedemdziesiąt pięć mennic należących do dwudziestu pięciu kantonów i półkantonów, a także miast i opactw. W obiegu było z 860 najróżniejszych monet. Aż kraj najechała Francja i ustanowiła Republikę Helwecką. Podstawą wprowadzonego wtedy nowego systemu pieniężnego stał się srebrny frank. Ale po klęsce Napoleona kantony, miasta i opactwa wróciły do własnych pieniędzy i w 1820 roku po Szwajcarii krążyło już 8 tysięcy najróżniejszych monet i banknotów.
Dopiero dwadzieścia osiem lat później uchwalono nową konstytucję, która nadała rządowi federalnemu wyłączne prawo emisji pieniądza, czyli franka szwajcarskiego. Oto dowód na to, że prawo do bicia własnego pieniądza może być zbywalne nawet w przypadku tworów składających się z niepodległych państw, a rezygnacja z niego może być jednym z katalizatorów dobrobytu. Nie stałaby się światowym centrum finansowo-bankowym, gdyby w Zurychu płacono na przykład grajcarami, w Genewie – talarami, w Bernie – liwrami, a w Davos – groszami alpejskimi.
Frank szwajcarski jest od pierwszej wojny światowej jedną z kilku walut o zasięgu i znaczeniu globalnym, dzięki tej pozycji wstąpienie do strefy euro nie miałoby dla Szwajcarów żadnych zalet. Pozostali więc przy franku i z ich punktu widzenia był to słuszny wybór.
Jednolity system monetarny to nic nowego
Ujednolicanie systemu monetarnego postępowało. W 1865 roku Francja, Belgia, Włochy i Szwajcaria sformowały Łacińską Unię Monetarną opartą na standardzie złota i srebra, która przetrwała około siedemdziesięciu lat. Celem jej zawiązania było ułatwienie bogacącego narody handlu. Płacąc francuskim frankiem lub włoskim lirem, można było je wymienić po stałym kursie.
W 1867 roku do Unii Łacińskiej dołączyła Grecja. Wiele państw nie dokonało formalnej akcesji, ale i tak przyjęły standardy monetarne Unii Łacińskiej. Uczyniły tak również Peru, Kolumbia, Wenezuela, Finlandia, Serbia, Bułgaria, Albania. Unijne euro ma ciekawych protoplastów.
Inną walutą unii „państw”, nazywanych „stanami” dla podkreślenia, że w odróżnieniu od pełnoprawnych państw nie prowadzą samodzielnej polityki zagranicznej i obronnej, jest dolar amerykański. Poszczególne stany nie wysyłają może w świat własnych ambasadorów, ale na śmierć mogą skazać. Dolar mógł być emitowany przez ponad stulecie przez każdy bank prywatny, jednak od 1913 roku jest to wyłączna domena tamtejszego banku centralnego zwanego Rezerwą Federalną, w skrócie Fed.
Głębsze porównywanie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej nie ma większego sensu choćby dlatego, że USA powstawały znacznie dłużej i w zupełnie innych realiach geopolitycznych oraz gospodarczych, ale jedno jest pewne. Każdy poległby, próbując dowieść, że bez jednolitej waluty Ameryka i jej stany zaszłyby dalej i miałyby się dziś lepiej.
Baczne obserwowanie odmiennych od euro unii monetarnych prowadzi do dość jednoznacznych wniosków. To między innymi dlatego jestem za odłożeniem złotego polskiego do lamusa. Wybór ten nie jest ideologiczny, a wyłącznie pragmatyczny. Dlaczego wolałbym …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Studium ukazało się w październikowym numerze „Pisma” (10/2022) pod tytułem Odłóżmy złotego do lamusa.