Tylko nie otwarta polemika! – westchnęłam, gdy po wysłaniu do redakcji „Pisma” pierwszego felietonu dostałam informację, że muszę otwarcie napisać, gdzie przeczytałam słowa, z którymi się nie zgadzam. Byłam przekonana, że w internecie, w którym już dawno zapomniano, czym jest polemika, mój tekst przez wielu zostanie odebrany jako krytyka osób, z którymi polemizuję. A przecież nie to było moim celem!
Przemysł informacyjny zdołał tak bardzo spolaryzować współczesną komunikację, że zniuansowana rozmowa stała się nie tylko trudna, ale wręcz niebezpieczna. Tłum obserwatorów gotów jest natychmiast podzielić się na dwie grupy i dochodzić racji aż do pierwszej krwi. W sieci obowiązuje ewangeliczne motto „niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie”. Z tym że nie chodzi – jak w biblijnym kazaniu na Górze z Ewangelii według Świętego Mateusza – o mówienie prawdy, lecz o niemal bezwzględną …