Wersja audio
Cześć K!
Potrzebuję twojej oceny i pomocy. Oceny tego, czy jestem potworem, i pomocy w zdecydowaniu, czy próbować jeszcze coś kleić, czy może lepiej nie.
Wczoraj rozmawiałam bardzo długo z moją najlepszą przyjaciółką (nazwijmy ją Aurelią). Znamy się od dziecka. Podobnie patrzymy na świat (tak mi się do wczoraj wydawało); obie honorowe, tolerancyjne, kochające zwierzęta (tak mi się do wczoraj wydawało).
I wczoraj, dwa dni przed wyborami, nasza przyjaźń zbudowana (tak mi się do wczoraj wydawało) z granitu, rozsypała się jak zamek z piasku.
Powód? „Dlaczego Ty głosujesz na X, na tego durnia, palanta i katastrofę dla Polski, a nie na Y, co to kryształem jest?!” I żeby było sprawiedliwie, ja mówiłam to samo, tylko odwrotnie.
I nagle warczymy na siebie, szczerzymy zęby, wystawiamy szpony i kilkanaście lat wspaniałych wspólnych chwil wpadło w czarną dziurę. Że nie mam już przyjaciółki, to mało; czuję się, jakbym jej nigdy nie miała. Zaczynam czuć do niej nienawiść, czuję się oszukana: z kim ja tyle czasu zmarnowałam! Czyżbym nie zauważała, że jest głupia, brzydka i wredna?
Czy mam wyciągnąć do niej rękę, bo wybory to mały pikuś, a przyjaźń jest czymś ponad to? Ale ponad co?
Czy jestem potworem? Czy przyjaźń powinna być ponad wszystko?
Napisz, proszę.
Potwór.
Drogi Potworze!
Po pierwsze, nie jesteś potworem.
A po drugie, opowiem ci historię.
Dawno, dawno temu (a może całkiem niedawno); bardzo, bardzo daleko (a może całkiem blisko), niejaki Demiurg przymierzał się do ulepienia z gliny człowieka. Miał ogólny zarys i plan; nie było tak, że nie wiedział, co robi, o nie. Miał jednak pewien podstawowy problem konstrukcyjny, a mianowicie nie był pewien, czy lepić z jednego kawałka, czy też podejść do sprawy modułowo: wypalić z gliny osobne części i wszystko poskładać do tak zwanej kupy. W końcu zdecydował się na ten drugi wariant i począł lepić kolejne kawałki.
I wtedy, jak to zwykle bywa, gdy robimy coś ważnego i wolelibyśmy być sami, odwiedził go Demiurg 2.
– Co robisz, palancie? – zapytał Demiurg 2.
– Oczu nie masz, łosiu? – wydyszał Demiurg, bo moduły były ciężkie i trudno było je poskładać. – Człowieka robię.
– Ale czemu z kawałków?
– Zamknij się – odpowiedział Demiurg, ale potem jednak się przemógł i wyjaśnił, że taki model pracy jest o wiele prostszy, bo można ją rozłożyć na etapy, nie trzeba się użerać z toną gliny naraz, a poza tym jeśli coś człowiekowi odpadnie, łatwiej będzie uzupełnić braki.
– To prawie tak głupie, jak ty – powiedział Demiurg 2 i w swój denerwująco przemądrzały sposób wyłożył, że jak się robi z kawałków, to właśnie wtedy na pewno coś odpadnie, a poza tym różne kawałki będą z różnej gliny, mogą nie być idealnie dopasowane i wszystko razem będzie współpracowało cokolwiek nieharmonijnie.
Po tej wymianie obaj zmienili zdanie, ale trwali przy swoim, żeby nie stracić twarzy. I co Demiurg zbudował z kawałków, Demiurg 2 próbował scalić w jedno. I tak ze sobą walczyli w swoim warsztacie, aż stwierdzili, że to nudne, zostawili, jak było, i poszli na cydr jabłkowy, debatować, czy warto zrobić psa – a my do dzisiaj nie wiemy, czy jesteśmy zrobieni z jednego kawałka, czy też nie.
I masz tu, Potworze, przysłowiowy placek. Czy można wyjąć politykę z Aurelii i kochać resztę? A może jesteśmy połączoną całością i każdy kawałek jest zarazem wszystkim; może sympatie polityczne organicznie wynikają z naszej miłości do muzyki, uwielbienia kawy i sposobu, w jaki kochamy innych? Może nie być dobrym człowiek, który głosuje na Y? A może jej głos to tylko aberracja, moduł wsadzony na chybcika przez zmęczonego Demiurga? Czy da się poznać całego człowieka z gestu, ze spojrzenia, z krzyżyka na karcie do głosowania? Czy polityczne zawsze jest prywatne? Czy prywatne zawsze jest przedłużeniem polityki?
Zróbmy mały eksperyment, który pokaże, czy przy Aurelii więcej pracował Demiurg, czy raczej Demiurg 2. Mój syn, gdy chce coś odegnać, ma małe zaklęcie; mówi wtedy z emfazą „Ha tfu”. A więc: ha tfu na politykę, ha tfu na kandydata X i na kandydata Y! Ha tfu na ich domy i na piersi, które ich karmiły, ha tfu na ich trzykołowe rowerki. Ha tfu na ich popleczników, którzy zamienili politykę w igrzyska głodu, w których niczego innego nie pragniemy, jak tylko zabić tych innych, pokonać, sprawić, by zniknęli. Ha tfu, ha tfu, ha tfu!
Przegnałyśmy to, co złe. Wyobraź to sobie; zaklęcie działa, nie ma już polityki. Czy teraz jest lepiej? Czy możesz myśleć o Aurelii z miłością? A może jej (według ciebie złe) polityczne sympatie to tak naprawdę przedłużenie czegoś, co w niej siedzi, czego nie lubisz, ale z czego jest ulepiona i co zdołałaś zauważyć właśnie dzięki rozmowie o wyborach?
Jeśli tak, to możesz odejść. Zostawić ją i zostawić tę przyjaźń. Tako rzecze kultura nasza, w której jednostka ma być piękna i samodzielna, i sama sobie wybierać rodzinę i przyjaciół wedle kryteriów, jakie jej pasują. Ale ja, ze swojego dołu w ziemi, w którym się kryję przed nowoczesnością, powiem ci szeptem: nawet, jeśli Aurelia jest cała jak ten jej X czy Y, i tak spróbuj, po prostu spróbuj tego nie robić. Bo tak naprawdę (to sekret) więcej pracy przy nas wykonał jednak Demiurg 2. Jesteśmy całością (pssst!), a każdy wyjęty fragment pali nas jak szarpana rana. A Aurelia jest częścią ciebie, zrosłyście się z przypadku i z historii; z miłości i z pomocy, z korzeni i w rozmowach. Nic nie poradzimy na to, że demiurgowie spartaczyli tę robotę, że jesteśmy polepieni i cali zarazem, żeśmy posągi i potwory – niech więc trwa w nas, na przekór nam, przyjaźń, przyjaźń pełna miłosierdzia.
Masz problem? Napisz do mnie. Czasem o trudnych rzeczach dobrze jest napisać do kogoś, kto jest daleko. To trochę tak, jak rozmawiać z księżycem. Napisz do mnie. Może nie będę Ci w stanie poradzić. Ale może mam podobny problem; wtedy oboje poczujemy się mniej samotni. Napisz do mnie, a może uda nam się przeżyć moment prawdziwej rozmowy.
K.
[email protected]
Felieton ukazał się w lipcowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (07/2020) pod tytułem Ha tfu na politykę!. Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, jeśli nie masz nic przeciwko temu, żeby Twój list został opublikowany w kolejnych odsłonach cyklu Karoliny Lewestam prosimy o dodanie w treści e-maila formułki o następującej treści: Wyrażam zgodę na publikację mojego listu w serwisie www.magazynpismo.pl w całości lub we fragmentach wybranych przez redakcję, ze wskazaniem mojego imienia, a także na dokonywanie przez redakcję korekty tekstu na potrzeby takiej publikacji. Dziękujemy!