Trudno było mi się przygotować do tej rozmowy. Nie jestem prymuską w temacie, raczej najmarniejszą uczennicą z przedmiotu o ciele. Która zawsze myślała w kategoriach: ciało mi choruje, nie działa, psuje się, nie daje rady, muszę je zmobilizować; odchudzić; postawić do pionu; ubrać jakoś inaczej. Kto traktował ciało w kategoriach użytkowych, bo ciało ma służyć, ma działać, ma być ładne i szczupłe. No i zdrowe.
A gdy ciało choruje, odmawia posłuszeństwa to trzeba je naprawić. Ale czy trzeba? I co do nas mówi ciało, gdy gorzej się czuje? Co stara się powiedzieć? I czy zdajemy sobie sprawę, że każde nasze odcięcie się od własnych lęków, emocji, bolesnych wspomnień, od niewypowiedzianych potrzeb kumuluje się w nas, w ciele? A po czasie ciało odpowiada na to bólem, napięciem, zmęczeniem, osłabieniem. W reakcji na to myślimy, że weźmiemy pigułkę i przejdzie. Od prawie czterech lat w cyklu Strategie przetrwania zajmuję się lękami, obawami, strachem, wyczerpaniem, wypaleniem, nadużyciem, mobbingiem, relacjami. I ani razu nie zajęłam się ciałem, które te wszystkie emocje, relacje, nadużycia w sobie nosi. Więc dziś jest o ciele.
Katarzyna Kazimierowska: Zacznijmy od takiej sytuacji. Przychodzi do pani pacjent i mówi, że czuje się trochę jak za szybą, jakby nie dotykał rzeczywistości, czuje, że nie nadąża, jest bardzo zmęczony, udręczony codziennością, pełen niepokoju, praca nie przynosi mu już przyjemności, jedzenie mu nie …