Wersja audio
Neurony w twoim mózgu łączą się w sieci – duże i małe. Kiedy tylko coś robisz lub myślisz, zachodzą w nich zmiany: dochodzą nowe neurony, inne zostają odrzucone, a połączenia między nimi wzmacniają się lub słabną. Proces ten toczy się nieustannie – nawet teraz, kiedy czytasz te słowa – na skalę, której nie sposób sobie wyobrazić. Masz około 80 miliardów neuronów, związanych co najmniej 100 bilionami połączeń. W twojej czaszce mieści się cała galaktyka konstelacji, które nieustannie się przeobrażają.
Informatyk Geoffrey Hinton, nazywany często „ojcem chrzestnym AI”, wręczył mi laskę do podpierania się. – Przyda ci się – oznajmił. Następnie ruszył przez las, ku nabrzeżu. Ścieżka biegła przez cienistą polanę, mijała dwie szopy, a następnie przechodziła w kamienne schodki, prowadzące na niewielką przystań. – Ślisko tu – ostrzegł mnie Hinton, gdy ruszyliśmy nimi w dół.
Znajdujące się w twoim mózgu sieci przyswajają nową wiedzę, lekko się modyfikując. Bywa, że zmieniają się tymczasowo – imię nowo poznanej osoby na imprezie może zapisać się w nich tylko na chwilę. Może też jednak wdrukować się w nie na całe życie, jeśli na przykład nowa znajoma zostanie później twoją żoną. Dzieje się tak, ponieważ nowa wiedza stapia się ze starą, a to, co już wiesz, nadaje kształt temu, czego się uczysz. Jeśli na wspomnianej imprezie ktoś opowiedziałby ci o swojej wycieczce do Amsterdamu, to gdybyś następnego dnia poszedł do muzeum, twoje sieci mogłyby pokierować cię w stronę Johannesa Vermeera. W ten sposób niewielkie zmiany umożliwiają głębokie transformacje.
– Rozpaliliśmy tu kiedyś ognisko – rzekł Hinton. Staliśmy na skalnym występie wychodzącym na zatokę Georgian w kanadyjskiej prowincji Ontario, ciągnącą się na zachód, w głąb jeziora Huron. Wody jeziora usiane są piegami wysp. Hinton kupił jedną z nich w 2013 roku, w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, sprzedawszy trzyosobowy start-up Google’owi za 44 miliony dolarów. Wcześniej przez trzy dekady pracował jako profesor informatyki na Uniwersytecie w Toronto, będąc zarazem czołową postacią niezbyt atrakcyjnej poddziedziny informatyki – sieci neuronowych, nazwanych tak od sposobu, w jaki łączą się neurony w mózgu. Jako że sztuczne sieci neuronowe odnosiły jedynie umiarkowane sukcesy w wywiązywaniu się ze stawianych im zadań – kategoryzowaniu obrazów, rozpoznawaniu mowy i tak dalej – większość naukowców uznawała je w najlepszym wypadku za średnio interesujące, a w najgorszym za stratę czasu. – Nasze sieci neuronowe po prostu niczego nie umiały zrobić lepiej niż dziecko – wspomina Hinton. W latach 80., kiedy oglądał Terminatora , nie miał żadnego problemu z tym, że Skynet, niszczycielska sztuczna inteligencja z filmu, była właśnie siecią neuronową
– ucieszył się, że przedstawiono tę technologię jako coś obiecującego.
Z niewielkiego zagłębienia, w którym paliło się ognisko, rozchodziły się promieniście pęknięcia w skale, powstałe na skutek ciepła. Hinton, wysoki, szczupły Anglik, pogrzebał w nim swoją laską. Jako naukowiec do szpiku kości nieustannie komentuje wszystko, co się dzieje w przyrodzie: życie zwierząt, przepływy prądów w zatoce, geologię wyspy.
– Umieściłem pod polanami siatkę zbrojeniową, żeby był dostęp powietrza, i tak się nagrzała, że metal zrobił się zupełnie miękki – powiedział, nie kryjąc zachwytu. – To dopiero prawdziwy ogień – jest z czego być dumnym!
Jako młody badacz, w latach 60. i 70., Hinton rysował w zeszytach sieci neuronowe i wyobrażał sobie, jak dociera do nich nowa wiedza. W jaki sposób składająca się z kilkuset sztucznych neuronów sieć przechowywałaby nowy koncept?
Hinton przez wiele dekad majstrował przy budowie coraz to większych sieci neuronowych o zmyślnych strukturach. Zaprojektował nowe sposoby uczenia ich i wspierania w rozwoju. Rekrutował doktorantów, przekonując ich, że sieci neuronowe nie są przegraną sprawą. Zakładał, że bierze udział w projekcie, który może przynieść owoce nawet i za sto lat, już po jego śmierci. W międzyczasie w jego życiu zaszła zmiana: owdowiał i zaczął samotnie wychowywać dwoje dzieci. Podczas jednego ze szczególnie trudnych okresów, przytłoczony wymaganiami życia rodzinnego i badań naukowych, pomyślał, że już dał z siebie wszystko, co mógł. – W wieku czterdziestu sześciu lat miałem siebie za skończonego – wyznał. Nie przewidział, że nagle – stało się to jakąś dekadę temu – rozwój technologii sieci neuronowych ruszy z kopyta. Komputery stały się szybsze, a sieci neuronowe, czerpiąc z dostępnych w internecie danych, zaczęły transkrybować mowę, grać w gry, tłumaczyć z jednego języka na drugi, a nawet …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł pierwotnie ukazał się w tygodniku „The New Yorker” w listopadzie 2023 roku pod tytułem Why the Godfather of A.I. Fears What He's Built. Joshua Rothman, The New Yorker © Condé Nast.